Wielu uczestników oaz, członków Ruchu może powiedzieć o ks. Wojciechu Danielskim tylko tyle że był współpracownikiem i następcą ks. Franciszka Blachnickiego. Myślę że dla zdecydowanej większości jest to postać tylko historyczna. Temat bieżącego numeru „Wieczernika” przybliża osobę drugiego moderatora Ruchu.
Ze świadectw osób znających osobiście księdza Danielskiego wyłania się osoba życzliwa, ciepła, pełna humoru, wzbudzająca zaufanie. Człowiek zatroskany o bliźniego, nie tylko o jego życie duchowe, ale również doczesne. Lubiący przebywać z rodzinami, umiejący bawić się, rozmawiać z dziećmi, pełen naturalnego szacunku dla ludzi starszych. W Jego towarzystwie każdy czuł się jak ze starszym bratem lub pod czujnym, troskliwym okiem ojca. Człowiek mający swoje pasje, dostrzegający piękno wokół siebie, doceniający trud codziennych czynności.
Z wielką pobożnością oddawał się modlitwie, a także celebracji liturgii. Był liturgistą w jak najlepszym znaczeniu tego słowa. Dla ks. Wojciecha liturgia była czasem najbardziej świętym, przeżywał ją w sposób mistyczny.
Miał głęboką wiarę w moc kapłańskiego błogosławieństwa. Wielką troską darzył kleryków, neoprezbiterów i innych kapłanów. Dbał szczególnie o formację tych ostatnich jak również, moderatorów, moderatorek, animatorów i diakonii.
Jako następca księdza Blachnickiego, ks. Wojciech był strażnikiem charyzmatu Ruchu. Kiedy mógł zawsze radził się ks. Franciszka, ten z kolei obdarzał pełnym zaufaniem księdza Wojciecha. Wszystkie swoje homilie i kazania nagrywał i konsultował z ojcem Franciszkiem. Czytał wszystkie maszynopisy przygotowywanych materiałów Ruchu, przepisywał, pisał komentarze i uwagi. Miał duże zamiłowanie do języka polskiego, jego historii, dbał o poprawność mowy i pisma.
Zapraszam do lektury i zachwytu nad osobą księdza, który był naprawdę Bożym człowiekiem, świętym kapłanem, sługą swych bliźnich.