Aniołowie
(154 -listopad -grudzień2007)
z cyklu "Wieczernik Domowy"
Komunikacja w małżeństwie
Krzysztof Janowski
Podczas tegorocznych rekolekcji oazowych udało nam się kiedyś wieczorkiem usiąść i porozmawiać o komunikacji w małżeństwie. Mieliśmy jako rozmówców większość małżeństw uczestniczących w naszych rekolekcjach, zarówno małżeństw ze stażem ponad 20-letnim jak i małżeństw ze stażem poniżej 10 lat. Przede wszystkim mieliśmy jednak ze sobą eksperta – panią psycholog pracującą na co dzień z małżeństwami i rodzinami.
Nie sposób zapamiętać wszystkiego, o czym wtedy mówiliśmy, ale chciałbym podzielić się paroma sprawami, które utkwiły mi w głowie z tego spotkania.
Po pierwsze nasza droga ekspertka przestrzegała nas przed graniem, zakładaniem masek w małżeństwie. Przed udawaniem, że wcale mnie nie ranisz, że to mnie nie dotyczy itp. Jeśli zaczynamy grać przed małżonkiem, to nie mamy podstaw oczekiwać, że on zrozumie co naprawdę czujemy. Bo niby w jaki sposób ma to zrozumieć, jeśli otrzyma od nas nieprawdziwe komunikaty?
Po drugie zwróciła nam uwagę na potrzebę odpoczynku, oderwania się od obowiązków. Na to, że żona pracująca tylko w domu bardzo często ma potrzebę odetchnięcie na chwilę od małych dzieci z którymi spędza cały dzień i… tu jest zadanie dla jej męża albo innych bliskich osób, aby pomóc jej wygospodarować taki czas wytchnienia. Co ważne, również osoba przychodząca z pracy (zarówno mąż jak i żona) ma bardzo często naturalną potrzebę, aby odetchnąć po tej męczącej pracy, aby mieć choć chwilkę odprężenia nim wpadnie w wir domowych obowiązków. Aby chociaż wziąć prysznic, napić się kawy czy zrobić cos innego co ją zrelaksuje.
Zachęcała też nas do szukania w tygodniu takiego czasu, aby móc pójść na basen, pograć w piłkę; pójść dla przyjemności na zakupy czy zrobić coś innego miłego dla nas. Na pewno dodaje to sił do dźwigania codziennych obowiązków.
Jak się okazało, czas, a raczej jego brak, jest problemem wielu małżeństw. Jeśli do takich małżeństw należycie, to nie czujcie się samotni. Jedną z podstawowych rzeczy, którą w takiej sytuacji warto zrobić, to powiedzieć sobie, że nie muszę zrobić wszystkiego. Nie muszę codziennie prasować wszystkich ubranek dziecka, nie muszę codziennie ścierać kurzu w domu itd. Myślę, że wiele osób mających dzieci przyzna, że na ogół uczą one skutecznie przyjmowania do wiadomości, że nie muszę zrobić wszystkiego. Bo często i tak nie dam rady.
Na zakończenie wniosek optymistyczny! Wiele z naszych teraźniejszych problemów za jakiś czas zniknie. Czasami dzięki temu, że nasza rodzina zmieni się, że dzieci podrosną czy wyprowadzą się już z domu. I wtedy często zapomnimy ten kompletny brak czasu, a będziemy pamiętać te miłe chwile wspólnego spędzania czasu, radości, uśmiechy… No i oczywiście będziemy mieć nowe zmagania…