Sięgając po Biblię nie musimy się zastanawiać, czy dana księga mówi prawdę o zbawieniu. W początkach chrześcijaństwa nie było to takie oczywiste
Jako katolicy, sięgając po leżącą na półce Biblię, jesteśmy w komfortowej sytuacji. Możemy się spodziewać, że w środku znajdują się wyłącznie księgi natchnione przez Boga. Czy jednak w każdym wydaniu Biblii znajdziemy te same księgi? Otóż nie. Mam na swojej półce Biblie z czterema różnymi spisami treści, które reprezentują cztery różne kanony Pisma Świętego. Jak to możliwe?
Słowo „kanon” pochodzi od greckiego wyrazu oznaczającego trzcinę, którą odmierzano sześć łokci. Od tej laski pomiarowej wzięło się słowo oznaczające „regułę” czy „normę”. Mówimy o różnych kanonach, np. w sztuce, ale nas interesuje „kanon”, którym w IV wieku zaczęto nazywać zbiór ksiąg natchnionych, czyli tych, w których Bóg objawił prawdę o zbawieniu. Określenia „kanoniczny” i „natchniony” oznaczają ten sam zbiór ksiąg, jednak wyrażają różne aspekty tego samego zjawiska. Księgi natchnione to te, których autorem jest Bóg. Księgi kanoniczne, to te które Kościół uznał, za natchnione i podał wiernym jako regułę wiary.
Dziś może nie doceniamy istnienia kanonu świętych ksiąg. Sięgając po Biblię nie musimy się zastanawiać, czy dana księga mówi prawdę o zbawieniu. W początkach chrześcijaństwa nie było to takie oczywiste. Spory o to, czy dana księga powinna znaleźć się w kanonie trwały długo, a ich efekty odczuwamy do dziś. Wspomniałem na początku o tym, że są cztery różne kanony: katolicki, prawosławny, protestancki i judaistyczny. Zacznijmy od najstarszego, czyli żydowskiego kanonu Starego Testamentu.
Już w czasach Jezusa nie było zgody co do tego, które księgi powinny należeć do kanonu. Saduceusze i Samarytanie uznawali za kanoniczne tylko pierwsze pięć ksiąg Biblii czyli Torę. To dlatego Jezus, rozmawiając z nimi, cytował jedynie Pięcioksiąg Mojżesza. Druga szkoła, której wyznawcami byli między innymi faryzeusze, uważała, że natchnione przez Boga są poza Torą, także „Prorocy” i „Pisma”. „Prorocy” to księgi, które dziś nazywamy prorockimi oraz historycznymi (jak na przykład Księga Sędziów). „Pisma” zaś to grupa ksiąg, które zaczęły się formować wokół Psalmów. Do „Pism” zaliczamy księgi dydaktyczne, takie jak Przysłowia czy Księga Rut. Za autorów tej części Biblii uważano Dawida, Salomona i Samuela. Jak widać, pierwszym chrześcijanom było najbliżej do bardziej otwartych poglądów faryzeuszy – tak, jak oni akceptowali dłuższy spis ksiąg. Wierzący w Jezusa używali najczęściej rozpowszechnionego w tamtym czasie tłumaczenia Biblii na grecki zwanego Septuagintą (LXX). To tłumaczenie, powstałe w środowisku Żydów w Aleksandrii, było cytowane przez autorów Nowego Testamentu. W tym tłumaczeniu znalazły się także księgi, które dziś znamy wyłącznie w ich wersjach greckich, jak na przykład Księga Syracha czy Księgi Machabejskie. Te księgi nazywamy deuterokanonicznymi.
Z czasem jednak postępował rozłam w łonie synagogi na wierzących i niewierzących w Jezusa Mesjasza. Faryzeusze, którzy po zburzeniu świątyni przejęli rząd dusz w judaizmie, podjęli wysiłek stworzenia kanonu ksiąg świętych i – częściowo w opozycji do chrześcijan – nie uznali za natchnione ksiąg wchodzących w skład Biblii greckiej (choć większość ksiąg deuterokanonicznych została w oryginale napisana po hebrajsku (Syr, Jdt, 1 Mch) lub aramejsku (Tb) i dopiero później przetłumaczona). Uznano, że Biblia Hebrajska ma 22 księgi, tak jak 22 litery hebrajskiego alfabetu. Zamknięcie kanonu wiązało się z chęcią odcięcia od chrześcijaństwa, do którego zaczęło napływać coraz więcej wierzących pogan. Judaizm, niegdyś taki misyjny, oddał pola chrześcijaństwu i zaczął zamykać się w sobie.
Chrześcijanie od początku opowiadali się za najbardziej otwartym kanonem Biblii greckiej. To zrozumiałe, zwarzywszy na fakt, że chrześcijańskie gminy rosły najdynamiczniej właśnie w rozmawiającej po grecku diasporze. W Nowym Testamencie, który powstawał wyłącznie po grecku, cytaty ze Starego Testamentu pochodzą głównie z tłumaczenia Septuaginty. Z czasem jednak chrześcijanie coraz bardziej dostrzegali różnice między swoim kanonem a kanonem judaizmu. Apologeci, którzy chcieli nawracać Żydów, zaczęli używać w argumentacji jedynie ksiąg uznawanych przez judaizm rabiniczny (podobnie jak niegdyś Jezus w rozmowie z saduceuszami używał tylko tekstów z Tory, choć uznawał natchnienia także innych ksiąg Biblii). I tak postawa Żydów zaczęła oddziaływać także na pisarzy chrześcijańskich.
Ojcowie Kościoła nie byli w tej sprawie jednomyślni. Orygenes, największy biblista starożytności, wiele wysiłku poświęcił na ustalanie, które księgi należy uznać za natchnione. Po wielu wahaniach ostatecznie przyjął kanon w dzisiejszym układzie. Jednak ci, którzy nastali po nim, coraz częściej przyjmowali krótszy kanon z 22 księgami. Należeli do nich między innymi Atanazy, Cyryl Jerozolimski czy Grzegorz z Nazjanzu. Pozostałe księgi (księgi deuterokanoniczne) ci Ojcowie Kościoła zaliczali do „ksiąg kościelnych”. Mogły być używane w katechezie, ale nie mogły być komentowane na równi z umacniającymi wiarę księgami Biblii Hebrajskiej. Hieronim podchodził do sprawy najbardziej radykalnie: uważał „księgi kościelne” za apokryfy. Jednakże Augustyn, który zaszczepił na Zachodzie metody egzegetyczne Orygenesa, w listach do św. Hieronima bronił dłuższego kanonu oraz poglądu, że natchniony jest zarówno tekst hebrajski, jak i tłumaczenie LXX. Opinię Świętego biskupa Hippony potwierdziły synody oraz orzeczenia papieży. Ostatecznie także Kościół Wschodni w pod koniec VII wieku przyjął dłuższą wersję kanonu Starego Testamentu.
Historia kształtowania się kanonu Nowego Testamentu była równie burzliwa. O ile wiara w natchnienie ksiąg Starego Testamentu było dla pierwszych chrześcijan oczywista i niejako odziedziczona po judaizmie Drugiej Świątyni, o tyle pisma Nowego Testamentu powstawały stopniowo i stopniowo zyskiwały autorytet. Wiele z pism Nowego Testamentu było kierowanych do konkretnych gmin czy nawet osób i musiało upłynąć sporo czasu, zanim stały się znane w całym Kościele.
Jako pierwsze za natchnione zostały uznane Ewangelie. Justyn w połowie II wieku cytował wszystkie cztery, nadając im rangę Pisma Świętego. Pod koniec drugiego wieku w kanonie zaczęto wyliczać „Prawo, Proroków i Pana” gdzie „Pan” to właśnie cztery Ewangelie. Do Ewangelii szybko dołączyły pisma św. Pawła (z wyjątkiem Listu do Hebrajczyków). Do połowy II wieku nie było wprawdzie ustalonego kanonu, ale też nikt nie wyrażał wątpliwości co do natchnienia poszczególnych ksiąg Dobrej Nowiny. Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie II wieku. Herezja Marcjona miała swój kanon ograniczony tylko do Ewangelii św. Łukasza i listów Pawła, powstawały liczne pisma gnostyckie i apokryfy. Chcąc bronić depozytu wiary, lokalne Kościoły chrześcijańskie zaczęły tworzyć własne kanony ksiąg świętych. Pojawiły się spory co do pism, które już wcześniej zostały uznane za natchnione. Największe wątpliwości miał Kościół Zachodni co do Listu do Hebrajczyków, a Kościół Wschodni do Apokalipsy św. Jana. Jeżeli dodamy do tego wątpliwości w sprawie ksiąg deuterokanonicznych ST, to możemy sobie wyobrazić ten trwający dwa wieki zamęt. Kontrowersje wokół kanoniczności wszystkich ksiąg NT ustają w Kościele Zachodnim w V wieku, a Kościele Wschodnim po synodzie trullańskim, czyli pod koniec VII wieku.
Dyskusja nad przyjęciem do Starego Testamentu wyłącznie kanonu Biblii Hebrajskiej odżywa na nowo wraz z reformacją. Protestanci, podejmując próbę powrotu do chrześcijaństwa pierwotnego, wybrali krótszy żydowski kanon, choć de facto było on, jak pokazaliśmy wyżej, późniejszy w stosunku do kanonu z księgami deuterokanonicznymi. Co do Nowego Testamentu, reformacja przyjmowała zazwyczaj tradycyjny kanon 27 ksiąg, aczkolwiek Luter oceniał kanoniczność ksiąg Nowego Testamentu na podstawie ich wewnętrznej wartości i zgodności z nauką Jezusa Chrystusa. W związku z tym uważał List do Hebrajczyków, List Jakuba, List Judy oraz Apokalipsę za mniej cenne niż pozostałe „księgi główne”. W szczególności krytykował List Jakuba, który nazywał „słomianym listem”, gdyż podważał on koncepcję usprawiedliwienia przez wiarę wywiedzioną przez Lutra z listów Pawła. Pod wpływem reformacji w Kościołach Wschodnich podjęto na nowo dyskusję o kanoniczności ksiąg zachowanych po grecku, ale ostatecznie przyjęto kanon tradycyjny, zawierający także księgi deuterokanoniczne.
Kościół katolicki, „zachęcony” przez reformację, na Soborze Trydenckim (1546) ostatecznie zaakceptował księgi deuterokanoniczne, podał wykaz wszystkich ksiąg natchnionych i zagroził wykluczeniem z Kościoła każdemu, kto by nie wierzył w ich natchniony charakter. Ten dekret soboru ma charakter dogmatu. Trzeba pamiętać, że definicja dogmatyczna dotyczy jedynie kanoniczności, nie zaś autentyczności literackiej, to znaczy, że niezależnie od tego, kto był autorem np. Listu do Hebrajczyków, to pismo jest natchnione. Sobór Watykański I powtórzył dekret poprzedniego soboru.
Tym sposobem mamy w chrześcijaństwie kilka kanonów Pisma Świętego. Nawet wydana niedawno Biblia Ekumeniczna, będąca wspólnym dziełem tłumaczy różnych kościołów chrześcijańskich, dostępna jest w dwóch wersjach: „katolicko-prawosławnej” (w kolorze niebieskim) z umieszczonymi pod koniec Starego Testamentu księgami deuterokanonicznymi (zwanymi czasem przez protestantów za św. Hieronimem „apokryfami”) poszerzonymi o uznawaną przez Kościół Prawosławny Trzecią Księgą Machabejską oraz wersję „protestancką” (w kolorze czarnym) zawierającą wyłącznie księgi protokanoniczne. Biblia ta jest wielkim ekumenicznym osiągnięciem, ale pokazuje, że temat kanonu Pisma Świętego jest wciąż aktualny. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś osiągniemy w tej sprawie pełnię jedności.