Miłosierdzie
(192 -kwiecień2013)
z cyklu "Szkoła modlitwy"
Jaką rolę odgrywała modlitwa w życiu pierwszych chrześcijan? (Youcat nr 482)
s. Rita od Chrystusa Sługi WNO
Pierwsi chrześcijanie byli ludźmi żywej i żarliwej modlitwy. Pierwotny Kościół został poruszony tchnieniem Ducha Świętego, który zstąpił na uczniów i któremu zawdzięczali całą swoją charyzmę: „Wszyscy postępowali zgodnie z nauką Apostołów, żyli we wspólnocie braterskiej, łamali chleb i modlili się” (Dz 2,42).
Patrzymy na życie pierwszych chrześcijan jak na utopię... albo – jak na cud: Przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra, i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni… (Dz 2,44-46). Jednomyślność? Wspólnota majątkowa? Mieszkanie razem, całymi rodzinami...? Zgoda na to, żeby jeden oceniał potrzeby drugiego przy „rozdzielaniu dóbr”...? Czy to praktycznie możliwe?
Jezus mówił uczniom: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13,35). A więc miłość braterska i jedność – są znakiem (podobnie jak cuda, które działy się przez ręce Apostołów). Znakiem, który zastanawia, zdumiewa i… każe się domyślać rzeczywistości znacznie większej niż np. praktyczne warsztaty komunikacji interpersonalnej. Skąd w nich to pragnienie jedności? Skąd zdolność do realizowania tego pragnienia?
Pierwsi chrześcijanie mieli kilka filarów życia. Pierwszym było trwanie w nauce Apostołów – czyli słuchanie Słowa Bożego przekazywanego ustnie (zanim zostanie spisany Nowy Testament). Słowo Boże ma moc sprawiania tego, co oznacza, jeśli tylko przyjęte jest z wiarą! Gdy w sercu wiernym zostanie przyjęte np. Słowo: Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch (Ef 4,3-4) – to zaczyna się ono realizować. Najpierw rodzi pokój w sercu, a potem pozwala nawiązywać braterskie więzi. Duch Święty to sprawia w sercach wierzących!
Oczywiście, działanie Ducha Świętego nie polega na tym, że usuwa wszystkie cechy charakteru, które dla współbraci we wspólnocie są przykre. Natomiast pozwala On przekraczać naturalne antypatie, pretensje, osądy, podejrzenia itp. Bóg, który daje cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie (Rz 15,5), abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości (Ef 4,1-2). Kiedy Bóg to sprawia – to jest możliwe!
Nieustanna modlitwa pierwszych chrześcijan także bierze się ze słuchania Słowa i otwarcia na działanie Boga, a bezpośrednim jej skutkiem jest upodobnienie się do Chrystusa, m. in. przez przyjmowanie innych wierzących jak braci i przyjaciół, z miłością: „Bógniech to sprawi, abyście zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i Ojca Pana naszego Jezusa Chrystusa. Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga (Rz 15,6-7).
Jeśli sami czujemy się niezdolni do stworzenia aż tak zjednoczonej wspólnoty, jak pierwsi chrześcijanie, to włączmy w modlitwę Słowo, które mówi: Niech każdy z nas stara się o to, co dla bliźniego dogodne - dla jego dobra, dla zbudowania. Przecież i Chrystus nie szukał tego, co było dogodne dla Niego (Rz 15,2-3). Chrześcijanin to naśladowca Chrystusa, a modlitwa jest drogą, na której On sam czyni nas podobnymi do Siebie.
W Rwandzie podczas wojny domowej został otoczony kościół, w którym modliła się wspólnota neokatechumenalna złożona z członków plemion Tutsi i Hutu. „Do kościoła weszli Hutu i zarządzili: Hutu mogą odejść. Ale oni nie chcieli. Wiedzieli, co się zaraz stanie i powiedzieli: zostajemy. To są nasi bracia w Chrystusie. Bez słowa ich zabijano: facetów, kobiety, dzieci. A oni szli na śmierć i śpiewali: «Weź mnie do Nieba». Jak baranki prowadzone na rzeź. Zginęli wszyscy, poza jedną ranną dziewczyną, która ocalała cudem pod stosami trupów. To ona dała świadectwo” (Grzegorz Wacław „Dziki”). Poszli do Nieba – razem.
To tylko jeden ze współczesnych owoców działania wspólnej modlitwy: ona nie tylko pozwala stworzyć więzy braterskie i rozwijać je, ale także oddać życie za braci! Tak jak Jezus.