Pan Bóg nie jest bezdusznym reżyserem, który beznamiętnie pociąga za sznurki i steruje teatrem, a dla zabicia nudy i ożywienia akcji, raz po raz wywołuje trzęsienie ziemi, katastrofę, wojnę czy epidemię
Na temat woli Bożej, albo raczej „tzw. woli Bożej” istnieje wiele mitów, nieporozumień i przeinaczeń. Utożsamiamy ją często z predestynacją albo fatum. W zetknięciu z nią reakcją człowieka jest rezygnacja. Wyraża to znany cytat: „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Pan Bóg nie jest bezdusznym reżyserem, który beznamiętnie pociąga za sznurki i steruje teatrem, szczególnie aktorami, a dla zabicia nudy i ożywienia akcji raz po raz wywołuje trzęsienie ziemi, katastrofę, wojnę czy epidemię. Nie istnieje żadna „księga”, w której miałoby być wszystko zapisane i przesądzone – jak często mówimy w rodzinnych dyskusjach teologicznych na imieninach u cioci, najczęściej po paru toastach.
Tymczasem powtarzając codziennie natchnione słowa modlitwy Pańskiej, mówimy: „bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi”. I to jest najbardziej podstawowa definicja woli Bożej: jest to Boży plan dziejów, porządek stworzenia i szeroki wachlarz propozycji, zwanych powołaniem, adresowany indywidualnie do każdego człowieka. Wyraźne rozróżnienie na wolę Bożą „w niebie” i „na ziemi” sugeruje, że jest różnica: otóż wola Boża na ziemi jest w jakiś tajemniczy sposób ograniczona wolną wolą człowieka. Bóg nie chce nam odbierać ani gwałcić naszej wolności, liczy się z naszymi wyborami i decyzjami, ale oczekuje, że dobrowolnie podejmiemy współpracę w wypełnianiu Jego woli. Od tego zależą losy świata, ludzkości i każdego człowieka.
W przypadku natury stworzonej Bóg posługuje się obiektywnymi prawami i zasadami, przydzielając tym samym stworzeniu pewien zakres autonomii i niezmienności. W dziejach ludzkości Bóg kieruje się zapisanym w Piśmie św. planem zbawienia, przywracając stopniowo to, co zniszczyliśmy przez grzech. Natomiast w życiu każdego człowieka, które jest także wpisane w losy ludzkiej wspólnoty, Bóg obdarza nas powołaniem, czyli niepowtarzalnym zestawem predyspozycji, oczekiwań, charyzmatycznych darów, przez które wzywa nas do wypełnienia swojego zadania w świecie. W tym właśnie wyraża się wola Boża.
Pierwszym aspektem woli Bożej zajmują się nauki przyrodnicze, drugim teologia, ale nas najbardziej interesuje trzeci zakres, czyli praktyczne rozpoznawanie swojej własnej życiowej drogi i zaangażowania. Pan Bóg swoją wolę człowiekowi oznajmia, ale na ogół w bardzo delikatny i subtelny sposób, z zaangażowaniem naszego rozumu, wiary, ufności i… dobrej woli. Bo powołanie trzeba przyjąć dobrowolnie. Człowiek musi chcieć współpracować z Bogiem, stać się Boga robotnikiem i sługą. Wtedy są owoce.
Przykłady? Jest ich wiele. Najpierw Jezus: cierpiący Sługa Jahwe, z najtrudniejszą modlitwą świata, na ustach i w sercu – tą w Ogrójcu: wszak nie jak Ja chcę, ale jako Ty. Zaraz potem Maryja: pokorna Służebnica Pańska ze swoim „fiat”. I dalej Apostołowie: po wielu lekcjach i doświadczeniach, jakich nie szczędził im Jezus, nauczyli się wreszcie rozpoznawać i wypełniać Boże plany. No i cała rzesza świętych, zarówno kanonizowanych, jak i tych szerzej nieznanych, których Bóg postawił na naszej drodze życia. Na szczęście wzorów nam nie brakuje. Ich wierność i posłuszeństwo w wypełnianiu woli Bożej jest najlepszym dowodem, że rozpoznali i zrealizowali ją właściwie.
W takim razie co mamy czynić, jeśli chcemy rozpoznać wolę Bożą względem siebie, czyli swoje życiowe powołanie? Przede wszystkim musimy pytać Boga, który jest „pomysłodawcą” i autorem tego powołania. Tylko On może nam swoją propozycję objawić i pomóc w jej realizacji.
Odpowiedzi i wskazówki znajdziemy w Słowie Bożym. Odradzam stosowaną gdzieniegdzie metodę otwierania Biblii na chybił trafił, by w przygodnie trafionym zdaniu lub słowie szukać konkretnych wskazówek. Raczej pewniejsze, choć na pewno i trudniejsze, będzie systematyczne czytanie i studiowanie Pisma św. Potrafimy wtedy rozpoznać pewne zasady i prawidłowości, które pomogą nam dokonać właściwego wyboru życiowej drogi czy podejmować właściwe decyzje na co dzień. Pan Bóg po to dał nam swoje Słowo, byśmy je rozumieli i rozumnie umieli wcielać w życie.
Drugą księgą, gdzie są zapisane pewne sugestie, objawiające nam Boże plany względem siebie, jest moja własna natura: charakter, osobowość, zainteresowania, dążenia, pragnienia, pasje, talenty, uzdolnienia, zamiłowania, sukcesy, historia życia. Jest to nieprzebrane bogactwo wskazówek i znaków, na ogół zrozumiałych i rozpoznawalnych jedynie dla nas samych lub naszych najbliższych. Z perspektywy jakiegoś czasu wszystko to zaczyna się układać w spójną całość, wskazując nam wyraźny kierunek życiowej drogi.
Trzecia księga znaków i sugestii, pomagająca nam odczytać Bożą wolę, to otaczający nas ludzie i świat. Potrzeby wspólnoty, w której żyjemy, oczekiwania bliskich, spostrzeżenia i rady ze strony tych, którzy nas dobrze znają i dobrze nam życzą, różnego rodzaju znaki, „zbiegi okoliczności”, przypadki i wydarzenia, są językiem, którym się nieraz posługuje Pan, by objawić nam swoją wolę względem nas, czyli nasze powołanie. Oczywiście język ten jest niejednoznaczny, nieraz nawet mylący, kiedy od Bożych natchnień nie potrafimy oddzielić naszych własnych uczuć, wrażeń i pragnień. Dlatego interpretacja tych znaków jest niekiedy niepewna. Przezwyciężanie wątpliwości dokonuje się najlepiej na modlitwie, gdzie człowiek poddaje się kierownictwu Ducha Świętego oraz przez konfrontację z opiniami innych życzliwych osób.
Wola Boża przejawia się również i daje rozpoznać w trzech sferach: faktów, które dokonują się w naszym życiu i wymagają, lub wręcz wymuszają jakieś nasze odpowiedzi; wezwań zawartych w Piśmie św., które powinniśmy zrozumieć i dostosować do okoliczności swojego własnego życia; oraz bezpośredniej woli swoich przełożonych i ludzi, przed którymi lub za których jesteśmy odpowiedzialni: szefów, rodziców, nauczycieli – albo podwładnych, uczniów, dzieci. Każdy z tych elementów przejawiania się woli Bożej do czegoś nas wzywa i zobowiązuje, i jest wskazówką, co powinniśmy czynić. Na ogół przekłada się to na decyzje, nieraz bardzo trudne, bo stojące w poprzek naszych osobistych życiowych planów, pragnień czy dążeń.
Warto skupić się bardziej na słowach Pisma św., które najpełniej wyrażają wolę Bożą, albo sugerują, czego Pan Bóg od nas wymaga i oczekuje. Nie zawsze są to konkretne i szczegółowe dyspozycje: na ogół Pan Bóg pozostawia nam samym formułowanie i podejmowanie decyzji. Bóg natomiast objawia nam ogólny plan zbawienia jako przejaw swojej zbawczej woli i ogólne tło, w którym mamy realizować swoje zadania.
Przez godne postępowanie mamy się podobać Bogu, wydawać owoce dobrych uczynków i wzrastać przez głębsze poznawanie Boga, a więc i Jego woli (Kol 1, 10). Jeszcze precyzyjniej formułuje to św. Paweł w stosunku do Rzymian: mamy podjąć rozumną służbę Bożą, przemieniać się przez odnawianie umysłu, by rozpoznać wolę Bożą, na trzech stopniach: tego co dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (por. Rz 12, 1n). O tym też mówi św. Paweł do Kolosan (1, 9): mamy dojść do pełnego poznania Jego woli we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu.
Każdorazowo powtarzają się tu pewne stałe elementy: wysiłek rozumu w celu poznania Boga i Jego woli; służba Boża, czyli wypełnianie tego, co poznaliśmy; oraz proces wzrostu: nie wszystko musimy zrozumieć i wykonać zaraz od początku. Do odpowiedniej świadomości, decyzji i realizacji, możemy dochodzić stopniowo, byle iść we właściwym kierunku. Owocem poznania woli Bożej ma być odpowiednie i zgodne z nią postępowanie, czyli posłuszeństwo.
A więc rozpoznanie woli Bożej wymaga umysłowego wysiłku, modlitwy, studiowania Pisma św., refleksji: do poznania woli Bożej „się dochodzi” przy zaangażowaniu własnych sił. Jest to argument przeciwko różnym, na poły magicznym i powierzchownym sposobom „otrzymywania” gotowych zaleceń i rozwiązań, przypisywanych rzekomej woli Bożej, np. różnego rodzaju wróżby, losowania, przypadkowe rozstrzygnięcia, czy nawet otwieranie Biblii na chybił trafił. Najlepsze efekty przynosi systematyczne czytanie i rozważanie Biblii, a nie traktowanie jej tylko jako doraźnej „wyroczni”.
Nie wolno poprzestać na rozpoznaniu i nawet zaakceptowaniu woli Bożej – trzeba ją jeszcze wypełnić, czyli być jej posłusznym. Jezus mówi do uczonego w Piśmie: To czyń, a będziesz żył. Do bogatego młodzieńca mówi: Pójdź za mną. Wola Boża jest praktycznym zobowiązaniem, a nie tylko teoretyczną ciekawostką. Nie wystarczy być pełnym podziwu dla Bożej mądrości – a przy okazji dla siebie, że się tę mądrość jakoś poznało. Bożą mądrość należy stosować, czyli kierować się nią w codziennym postępowaniu. W życiu duchowym wielu ludzi poprzestaje na teoretyzowaniu i tzw. dobrych chęciach.
Ale żeby każdemu oddać sprawiedliwość i dać nadzieję: do prawdziwej, praktycznej i skutecznej mądrości, czyli wypełniania woli Bożej, dochodzi się latami, w długim procesie dojrzewania, wzrostu, uczenia się na błędach. Człowiek na ogół mądrzeje dopiero na starość. Jak to dobrze, że Bóg jest dla nas taki cierpliwy! To nam nieraz tej cierpliwości brakuje – nawet bardziej względem siebie, niż innych. Św. Paweł pisze do Rzymian, abyśmy rozpoznawali i realizowali wolę Bożą na różnych etapach swojego rozwoju: najpierw to, co dobre, potem co Bogu miłe, wreszcie co doskonałe. Taka jest naturalna droga ludzkiego rozwoju, którą Bóg akceptuje i cierpliwie na nas czeka.
Z Bożą wolą trzeba się realnie liczyć, to znaczy uwzględniać ją jako jeden z istotnych elementów warunkujących nasze decyzje. Co prawda w życiu zawodowym czy publicznym trudno się wprost odwoływać do tego, co mówi Bóg, bo to mogłoby też stworzyć pole dla wielu groźnych nadużyć, ale trzeba przekładać tę rozpoznaną przez siebie wolę Boga, na język racjonalnych, a przynajmniej obiektywnych argumentów i uzasadnień. Wola Boża zawsze jest zgodna z obiektywną prawdą, nawet jeśli została nam objawiona w irracjonalny sposób. Dla ludzi głębokiej wiary i wrażliwego sumienia, w obrębie własnych wyborów, może ona stanowić absolutny i przesądzający imperatyw, ale wobec innych trzeba ją uzasadnić racjonalnymi argumentami.
W obrębie różnych „oficjalnych” wspólnot kościelnych, np. w zakonach czy instytutach, obowiązuje zasada, że wola Boża przejawia się najpełniej przez wolę przełożonego. Mówi się, że „przełożony może się pomylić, ale ty słuchając przełożonego nie pomylisz się nigdy”. Pan Jezus chyba by czegoś takiego nie powiedział i Ewangelie faktycznie nie zawierają żadnego podobnego cytatu. Bardziej jest on chyba nakierowany na usprawiedliwienie omylnych przełożonych, niż na budowanie poczucia odpowiedzialności we wspólnocie.
Jezus przywiązywał wielką wagę do rozmowy, tłumaczenia i wyjaśniania prawdy; chciał by Jego uczniowie robili wszystko świadomie i odpowiedzialnie, by umieli podejmować rozumne decyzje, rozpoznawać przesłanki, a we wszystkim tym całkowicie ufali Bogu. Życie we wspólnocie powinno opierać się na działaniu Ducha Świętego, który w tajemniczy sposób daje wszystkim zrozumienie; oraz na dyscyplinie i porządku, dzięki któremu poszczególni członkowie wspólnoty potrafią dla dobra innych rezygnować z własnych celów i podporządkować się decyzjom przełożonych. Niekiedy są to akty heroicznego posłuszeństwa i tylko wyjątkowa wiara i ufność do Pana Boga, pozwala takie akty podejmować.
Znamienne są słowa Jezusa z Janowej mowy eucharystycznej: To jest bowiem wolą mojego Ojca, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego miał życie wieczne. Wola Boża jest tu i w sąsiednich wersetach jednoznacznie określona: życie wieczne. Ale są też określone okoliczności lub nawet warunki jej spełnienia: wiara w Chrystusa. Zbawcza wola Boża realizuje się przy współpracy, a konkretnie przez wiarę człowieka. Bóg, zgodnie ze swą wolą, daje nam dar zbawienia, ale żeby ta wola się spełniła, człowiek powinien ten dar przyjąć i wykorzystać, a to właśnie dokonuje się przez wiarę. Wiara to przyjęcie Bożego daru, umożliwiające realizację zbawczej woli Boga względem konkretnego człowieka. Bez wiary, Boża wola może pozostać w sferze niespełnionych pragnień i zamiarów, bo człowiek może ją udaremnić.
Wola Boża, wyrażająca się głównie w prawie moralnym i zdrowych zasadach funkcjonowania, dotyczy wielu praktycznych i doraźnych rozstrzygnięć: jak postąpić w danej sytuacji. Człowiek uczy się tu na własnych błędach, nabywa doświadczenia, wypracowuje sobie właściwe nawyki i to pomaga mu poprawnie funkcjonować. Jest to zwykła, codzienna praktyka: niezliczone decyzje, drobiazgi, rozstrzygnięcia, z których nieraz niewiele wynikało. Razem jednak, w perspektywie lat, składa się ona na całościowy przebieg naszej życiowej drogi.
W znacznej mierze te drobne decyzje, są konsekwencją pewnego fundamentalnego wyboru albo opcji. Liebert określił to trafną maksymą: „Uczyniwszy na wieki wybór, każdej chwili wybierać muszę”. Właśnie w tym najszerszym zakresie, obejmującym całość życiowej drogi, albo powołania, wola Boża jest najważniejszym czynnikiem, którym powinniśmy się kierować i który warunkuje nasze postępowanie. Nikt bowiem nie zna nas tak dobrze, jak Bóg. Powinniśmy Mu zatem zaufać i pozwolić, by On zaproponował nam cel i marszrutę. Bóg te propozycje i wskazówki dla każdego ma. Wystarczy Go tylko zapytać, prosić, posłuchać i usłuchać. Na pewno nie będziemy żałować.