Mam na imię Magda i na III stopniu byłam w sercu diecezji sandomierskiej - w Sandomierzu. Temat „Kościół Matka Matka Kościoła”. Ten temat i atmosfera, jaka u nas panowała, uświadomiła mi, że na każdym kroku powinniśmy budować wspólnotę i bardziej otwierać się na drugiego człowieka. Spotkania z Żywym Kościołem wiele mi dały, głębiej poznałam wiele innych wspólnot, o których niestety bardzo mało wiedziałam, zawsze myślałam, że jest oaza i to wszystko! Doświadczyłam też wspaniałego działania Ducha Świętego!
Mada
Ja też byłam na III stopniu w Krakowie, w te właśnie wakacje. Z diecezji bielsko-żywieckiej. Muszę przyznać, że spotkania w grupach na temat wspólnoty nie były trudne. Jednak myślę, że nie jest to łatwy stopień. Czuję niedosyt. Nie do końca zrozumiałam prawdę „Kościół Matka, Matka Kościoła” Pocieszam się myślą, że mogę to jeszcze nadrobić -- liczę, że może kiedyś pojadę jako animatorka na ten stopień. Uważam, że trudno jest dogłębnie przyswoić wszystkie treści, które poznajemy na rekolekcjach. Gdy później prowadzi się formację dla innych osób, człowiek wciąż coś nowego odkrywa.
Iwona
Ja też byłam w Krakowie na III stopniu, tym razem jako animatorka. Zgadzam się - wiele odkryłam. Ale jest to dla mnie stopień bardzo bogaty i myślę, że wiele jeszcze mam do odkrycia. Szczególnie jeśli chodzi o Drogę Maryi, a spotkania z Żywym Kościołem są zawsze żywe :)
asik
Jest on inny od pozostałych. Jest go, moim zdaniem, trudniej przeżyć z tego powodu, że się jest animatorem i bardziej zaangażowanym w służbę.
Ja na trójkę pojechałem jak na kurs animatorstwa, ale Bóg chciał, że przeżyłem go, może nawet lepiej od poprzednich. Odkryłem, nad czym konkretnie jeszcze muszę popracować i udało mi się lepiej stworzyć wspólnotę z innymi. :)
Witek T.
W tym roku było mi dane przeżyć 3. stopień ONŻ w naszym archidiecezjalnym centrum w Przemyślu. Jak już napisałeś, jest to stopień inny od wszystkich wcześniejszych - każdy z nas pełni posługę animatora grupy, uczy się diakonii, poza tym grupy są koedukacyjne, no i jeszcze mamy połączenie z Oazą Rodzin... I jak z tym wszystkim sobie poradzić :?: Ano można.
Myślę, że dzięki pielgrzymowaniu do różnych kościołów, spotykaniu się z wieloma osobami, rozpoznawaniu różnych charyzmatów, doświadczaniu, czym jest prawdziwa służba, odczuwaniu prawdziwego zmęczenia, odpowiedzialności, która na mnie spoczywa każdego dnia (niezależnie od tego, czy jestem w danym dniu animatorem grupy czy też nie) etc. te rekolekcje są: inne i hmmm... (nie wiem czy tak mogę je nazwać, ale zaryzykuję) normalne. No cóż... miło wspominam chwile spędzone w Przemyślu. I do dziś dziękuję Bogu za to, że dał mi takich a nie innych ludzi w grupie :) - mimo tylu kursów, rekolekcji - była chyba tylko jedna osoba, z którą się lepiej znałam... Ale odczuwaliśmy Jego moc i potęgę, Jego pomoc i siłę, którą nam dawał :) .
Myślę, że ważną rolę spełnił też nasz kochany aniołek, który czuwał nad nami, ale nie ingerował - zawsze pozostawiał nam decyzje do podjęcia, sprawy do załatwienia - a my wiedzieliśmy, że w trudnych chwilach zawsze możemy na Nią liczyć :)
Siłą była też modlitwa, którą każdego dnia - każdy z osobna - modlił się w intencji pozostałych członków naszej małej wspólnotki.
Izamikino
Ja na III byłam w zeszłym roku. I bardzo chciałabym wrócić do tego czasu. Tęsknię za nim. Nasze rekolekcje przeżywaliśmy na rowerach:) Jeździliśmy po okolicznych, najczęściej wiejskich kościołach.
Ja bardzo mocno doświadczyłam w tym czasie prawdziwego Żywego Kościoła, wspólnoty wspólnot, odkryłam tę różnorodność i bogactwo ruchów w Kościele, tak wielkie dzieło Ducha Świętego od czasu Soboru. Uświadomiłam sobie, jakim darem dla Kościoła jest jego hierarchia, która jest źródłem porządku i jedności.
I chyba najważniejsze odkrycie z III. stopnia, Kościół - Matka... Matka kochająca, troszcząca się o swoje dzieci... Teraz ja sama mogę zdecydować, kto ma mnie wychowywać, Kościół - Matka chce to robić, chce mnie kształtować, prowadzić. Te rekolekcje doprowadziły mnie do takiego pragnienia, że chcę, by mnie wychowywał Kościół, że chcę być dzieckiem Kościoła i moim powołaniem jest służba, diakonia wobec wszystkich Jego członków.
Natala
Ja miałem przyjemność być w tym roku animatorem na III organizowanej przez Centrum. Nawet moderatorem był ks. Litwińczuk. Myślę, że był to dla wszystkich piękny czas (sądząc po Godzinie Świadectwa, która trwała 3,5 h to chyba tak). Kraków daje możliwość dotknięcia Żywego Kościoła w bardzo szerokim wymiarze.
Trochę zabiegany czas, ale mimo tego i tak piękny :).
Bartek SVD
Ja byłam na ONŻ III st. w Wilnie. Powiem tylko tyle, że na pewno nie był to zmarnowany czas. Zdobyłam odpowiedzi na wiele pytań, uświadomiłam sobie, czym tak naprawdę jest Ruch Światło-Życie. Teraz pozostała mi modlitwa o to, czy Ruch jest tą drogą, którą mam dalej podążać czy też nie. Przywiozłam ze sobą konkretne postanowienia odnośnie dalszej swojej osobistej formacji.
niezapominajka
Ja też byłam na 3. st. w Wilnie, tylko w 2004 i było... jak było, mogę tylko powiedzieć, że ten stopień uświadomił mi, że moje miejsce to Kościół, że chcę go budować i poświęcić swoje życie na budowanie go :), a poza tym utwierdziłam się, że właśnie poprzez Ruch mogę realizować swoje powołanie.
anka04985
„Trójka” była spoko... szczególnie codzienna jazda na rowerze :] to było niesamowite doświadczenie ofiarowywania swojego cierpienia, trudu w czyjejś intencji, doświadczenie pokory i cierpliwości, a także przeogromnej miłości Boga
ewelinaB-wo
Moja III ONŻ??? Co mogę powiedzieć? Stopień niezwykły przez to, że jest poniekąd taką paschą, nie tyle wyzwolenia, co wyzbycia się, nie tyle grzeszności co „uczestnikowości”. Po III ONŻ kolejne oazy już są dla nas posługą, jesteśmy ich uczestnikami, ale już w inny sposób uczestniczymy, w pełniejszy. Dla każdego III powinna być swego rodzaju przejściem z uczestnika do animatora i to jest takie cudowne.
mozambikpl
Może osobiste przeżycia łączą się przede wszystkim z tym, iż pełniłam na tych rekolekcjach rolę animatora, czyli prowadziłam spotkanka w grupie, uczestniczyłam w odprawie.. itp.
Nasze rekolekcje 3. st. różniły się od innych tym, że uczestnicy tak naprawdę mogli się wykazać tym, czego nauczyli się na wszystkich innych stopniach, była mała różnica między uczestnikami a animatorami rekolekcyjnymi i to mi się podobało bardzo. Byliśmy traktowani, jak animatorzy i tak też się czułam:) Rekolekcje te wiele mnie nauczyły, a owoce już są widoczne.
Karina
Ja jestem świeżo po trzecim stopniu. Przeżywałem go w Rzymie. Rekolekcje zupełnie inne niż jedynka i dwójka. Fantastyczny okres obfity we wszelakie łaski od naszego Pana:) Niesamowite doświadczenie wspólnoty, ponad połowę wspólnoty stanowili oazowicze z Białorusi :) W każdym dniu rekolekcji doświadczałem mnóstwa cudów i łask. Najważniejsza, chyba, była łaska niezachwianej wiary - to był dziewiąty dzień (Droga Krzyżowa), a my przeżywaliśmy EXODUS, okazało się że nie mamy gdzie nocować, wtedy nie zwątpiłem w to, że Pan ma fantastyczny plan. To było wspaniałe odczucie, kiedy okazało się, że się nie myliłem.
wacu
Miesiąc temu przeżywałam swoją trójkę i jestem zachwycona tym, co tam się działo. Dzień ciszy był dla mnie niemalże błogosławieństwem, dzięki temu odkryłam w sobie wiele rzeczy i jestem z nich bardzo zadowolona ;)
Dużo dowiedziałam się na temat samego Ruchu i umocniłam swoje przekonanie, że chcę tam być i co najważniejsze działać.
Druga część rekolekcji była dla mnie już o wiele trudniejsza, nagle przejście do „dużego świata”, poznanie ok. 60 nowych osób. Ale warto było.
Marta222
Byłam na trójce michalickiej w tym roku, bardzo ją przeżyłam, nigdy w życiu nie byłam na lepszych rekolekcjach. Miałam już zrezygnować, ale pojechałam i nie żałuję, bo przez to zostałam w oazie, a że było nas mało, to złapaliśmy taki kontakt, że rozstać się było trudno.
marynaa