Sara zmarła w wieku 127 lat (w. 1). Była jedyną żoną patriarchy, której czas śmierci został podany. Według jednego z midraszy liczba 127 jest symboliczna: „100” oznacza długie życie, „20” piękno, a „7” niewinność. Miejscem, gdzie Sara wydała ostatnie tchnienie, było Kiriat-Arba dosłownie „Miasto Czterech” (w. 2). Według żydowskiej tradycji były tam pochowane cztery znakomite pary małżeńskie: Adam i Ewa, Abraham i Sara, Izaak i Rebeka oraz Jakub i Lea.
Zachowanie Abrahama po śmierci żony określają dwa słowa, które można przetłumaczyć jako „rozpoczął żałobę i płakał”. Abraham nie tylko sprawował żałobne obrzędy, ale także sercem opłakiwał swoją zmarłą. Nie mógł jednak pogrążyć się w smutku. Musiał wstać i zatroszczyć się o miejsce pochówku ukochanej (w. 3), by następnie spojrzeć w przyszłość i zająć się poszukiwaniami żony dla Izaaka (Rdz 24): kobiety, która miała zostać pramatką Mesjasza, obiecanego potomka, którego Abraham już w wierze oglądał (por. J 8,56). Tora uczy nas tu, że choć żałoba po bliskich zmarłych jest potrzebna, to jednak naszym powołaniem jest szczęście z oglądania Jezusa. Skoro naszą ojczyzną jest niebo, to śmierć ma przypominać nam, że musimy bardziej troszczyć się o miejsce spoczynku duszy niż o miejsce pochówku ciała.
Abraham odszedł od zmarłej i przystąpił do negocjowania z synami Cheta ceny działki pod grobowiec (w. 3). Zdaniem rabinów sam fakt, że Abraham, który tyle razy słyszał Bożą obietnicę ziemi, teraz musiał ją zdobywać przez pokorną prośbę, był kolejnym testem wiary patriarchy. Abraham poniżył się i został wywyższony. Przedstawił się jako „przybysz i obcy” (w. 4), a synowie Cheta nazwali go dosłownie „Księciem Bożym” (w. 6).
Zdaniem rabinów te słowa Abrahama uczą Żydów, jak mają zachowywać się wobec swoich przybranych ojczyzn. Z jednej strony jako „rezydenci” powinni modlić się o pomyślność goszczącego ich kraju (Jer 29,7). Z drugiej strony muszą pamiętać, że zawsze będą „obcymi”, ponieważ ich udziałem nie jest ziemia, ale zapisane w Torze Boże przykazania. Żyd musi być przygotowany na bycie „innym”, który zawsze opiera się otaczającemu światu oraz pamięta o swojej odpowiedzialności za Prawo Boże. To może być przesłanie także dla nas, których pokusą często staje się odejście od przykładu Abrahama i „zbratanie” ze „światem” (Hbr 11,13-16). Z pielgrzymów stajemy się osadnikami.
Opis transakcji handlowej ma dowodzić, że roszczenia potomków Abrahama do tego kawałka ziemi w Hebronie są niepodważalne. Było to miejsce niedaleko Mamre, które Sarze i Abrahamowi kojarzyło się z najszczęśliwszym momentem ich życia. To tam Bóg obiecał, że będą mieli syna (18,10). Pole Efrona miało stać się początkiem własności całej Ziemi Obiecanej. To dlatego Tora dwukrotnie podkreśla, że Hebron leży w Kanaanie (w. 2 i 19). Abraham chciał własności pola, a nie tylko możliwości używania jednego z grobów (w. 4). Synowie Cheta odpowiedzieli grzecznie, acz wymijająco (w. 6), nie wspominając słowem o nabywaniu czegokolwiek na własność. Być może nie chcieli, by Abraham przestał być „przybyszem”. Patriarcha jeszcze raz pokłonił się i podkreślił, że nie chodzi mu tylko o miejsce w grobowcu, ale o własność całego cmentarza w konkretnym miejscu (w. 8n). Zdaniem jednych komentatorów Efron wolał darowiznę od sprzedaży (w. 11), ponieważ ziemia podarowana, była traktowana jako pożyczona, a obdarowany zaciągał dodatkowo dług wdzięczności. Potomkowie Efrona mogliby zażądać zwrotu działki. Inni egzegeci twierdzą, że zachowanie Efrona było jedynie formą wschodniej uprzejmości, a rzekome „oddawanie” w istocie stanowiło wstęp do sprzedaży. Tak czy inaczej Abraham słusznie nalegał na sfinalizowanie transakcji (w. 13). Efron zażądał 400 sykli srebra. Jego słowa „cóż to jest dla mnie i dla Ciebie” (w. 15) miały zbagatelizować podaną kwotę. W istocie była to bardzo wysoka cena. Jeremiasz kupił podobne pole za 17 sykli (Jer 32,9), a Omri zapłacił wprawdzie 6000 sykli, ale za cały rejon miasta Samarii (1 Krl 16,24).
Abraham zgodził się na wygórowaną stawkę. Z miłości do Sary wybrał najlepsze miejsce na pochówek i kupił je bez targowania się o cenę, co w tamtej kulturze było wyjątkowo znaczące. Św. Jana Chryzostom zwrócił uwagę, że pierwszą nieruchomością, jaką Abraham kupił w Kannanie, nie było jakieś rozwijające się miasto, ale grobowiec, co uczy właściwej hierarchię wartości. Zdaniem Ojca Kościoła wielu chrześcijan zbytnią uwagę przykłada do kupowania domów i pól, podczas gdy powinni naśladować Abrahama, który zaopatrzył się w „akt własności” dopiero w obliczu konieczności.