Każdy dzień na Kopiej Górce przynosi nam niespodzianki. Odwiedzają to piękne i niezwykle miejsce różne osoby. Niektóre z nich bywają tak często, że bardzo szybko zadomawiają się. Niekiedy pojawiają się osoby wyjątkowe. Tak było też we wrześniu br. Po 10-letniej przerwie spotkał się z nami w Centrum Ruchu Światło-Życie Ojciec Daniel Ange.
Zaproszenie, by przybył do tego miejsca, wyszło spontanicznie podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego. Ksiądz moderator generalny Roman Litwińczuk i ja serdecznie pozdrowiliśmy go od mieszkańców Centrum Światło-Życie. Po tych słowach Ojciec Daniel ożywił się niezwykle i powiedział (oczywiście po francusku): „Och, ksiądz Franciszek Blachnicki... Bardzo chciałbym nawiedzić jego grób”. Po takiej reakcji od razu zaproponowaliśmy mu by przybył i odwiedził to miejsce jak najprędzej.
Ojciec Daniel przyjechał na Kopią razem z tłumaczką Marią Bołtruszko posługującą w szkole Kontemplacji i Ewangelizacji Młodych w Łodzi. Dzięki niej rozmowa pomimo różnic językowych przebiegała niezwykle dynamicznie i w ciepłym klimacie.
W tym czasie przebywała również na Kopiej Górce grupa misjonarzy świeckich ze szkoły misyjnej w Warszawie. Daniel Ange podzielił się z nimi swoimi doświadczeniami na misjach w Rwandzie. Najbardziej utkwiły mi w pamięci słowa dotyczące najbliższych, których zostawia się w domu na długi czas misji. Ojciec Daniel powiedział, że nawet, jeśli jesteśmy daleko od ukochanych osób to przecież jednoczymy się z nimi przy tym samym stole Eucharystycznym i to sprawia, że jesteśmy blisko nich.
Niewiele zostało czasu na rozmowę z domownikami przy kolacji. Jednak najważniejsze słowa dla nas padły właśnie wtedy. Ojciec Daniel powiedział, że Ruch Światło-Życie ma ożywiać życie religijne Polaków, ale również całej Europy. Zdążyliśmy jeszcze umówić się na następną wizytę w Krościenku. Ojciec Daniel Ange obiecał, że poprowadzi rekolekcje dla kapłanów Unii Kapłanów Chrystusa Sługi w 2006r.
Na koniec razem z Anią (wolontariuszką posługująca obecnie na Kopiej Górce) zaprowadziłyśmy Ojca Daniela do grobu ks. Franciszka Blachnickiego, gdzie modlił się oparty o grób założyciela Ruchu. Długo trwała ta rozmowa „świętego ze świętym”.
Pożegnaliśmy się błogosławiąc sobie nawzajem.