Kochać samego siebie
(202 -listopad -grudzień2014)
z cyklu "Wieczernik Domowy"
Dziecko – błogosławieństwo
Anna Maćkowiak
Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby wszystko było cudem
Albert Einstein
Pojawienie się w rodzinie dziecka to rewolucja. W jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Z jednej strony wszystko staje na głowie, z drugiej strony wszystko może zmienić się na lepsze – szczególnie w nas. Dla mnie osobiście, dzieci sprawiły właśnie niesamowitą zmianę optyki widzenia świata. Dostrzegania Bożych cudów dosłownie wszędzie! Codziennego zadziwienia różnymi małymi sprawami, wcześniej niedostrzeganymi lub uznawanymi za mało ważne. Przyznajcie się, Drodzy Czytelnicy – kto z Was obserwował przez pół godziny, co robi biedronka między źdźbłami trawy albo organizował wyścigi ślimaków lub spacerował w czasie deszczu nie omijając kałuż, ale próbując wskoczyć w każdą z nich? Ja dzięki moim dzieciom odkryłam wielkie bogactwo cudów przyrody, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Z momentem pojawienia się na świecie naszego pierwszego syna Pan Bóg zaprosił mnie do krainy nieustających przygód i niespodzianek.
Rodzicielstwo to świetna szkoła charakteru, anielskiej cierpliwości, empatii, pokonywania swojego egoizmu, pracowitości, organizacji, pomysłowości i wzrastania w naszym człowieczeństwie. Jest to też dla wielu z nas praktyczna droga do świętości.
W naszych szalonych czasach może warto przypomnieć, że dziecko to żywe Boże błogosławieństwo. Każde maleństwo to Boży dar. Nasza córeczka, gdy była mała (ok. 3-4 lat), co wieczór zwracała się do nas: jestem darem Boga. Bardzo nas cieszyła ta jej prosta i konkretna maksyma, która przypominała nam o tym jak bardzo Bóg nas obdarował.
Jezus rzekł: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał” (Mk 9,37)
Gdy świat pojawienie się dziecka zaczyna przedstawiać jako „wpadkę”, sytuację trudną, rezygnację z kariery, wygodnego życia i komfortu, tym bardziej głośno trzeba wszystkim chrześcijanom mówić o pięknie Bożego błogosławieństwa dzięki nowemu życiu. Nie bez przyczyny oczekiwanie na narodziny nowego człowieka nazywamy stanem błogosławionym. Mamę noszącą w swoim łonie dziecko to błogosławieństwo dotyka wręcz namacalnie i niejako od środka. Możemy z wdzięcznością zwracać się do Stwórcy, że podzielił się z nami – rodzicami tą radością tworzenia, dawania życia. Z radością myślimy o tym, że dobry Bóg już od chwili poczęcia obdarował nasze dzieci duszą nieśmiertelną. Niesamowity czas i niesamowite błogosławieństwo.
Wszystkim polecam teledysk ukazujący rozwój dziecka w łonie mamy od poczęcia do narodzin z muzyką skomponowaną przez Pawła Bębenka oratorium „Jutrznia za nienarodzonych”. Cudowna muzyka, psalmy mówiące o radości stworzonego dziecka i wielkie dziękczynienie Bogu za dar życia.
Nie tylko dziecko jest błogosławieństwem Bożym dla swoich rodziców i rodzeństwa, ale też same dzieci jak najczęściej możemy jako rodzice i chrzestni błogosławić. Różne są zwyczaje w różnych domach – czasem rodzice błogosławią dzieci tylko w związku z dużymi uroczystościami takimi jak chrzest, pierwsza Komunia Święta, czy przed zawarciem związku małżeńskiego. Myślę, że szkoda byłoby tego Bożego daru tak rzadko udzielać naszym pociechom. Niektórzy błogosławią dzieci przed codziennym wyjściem z domu do szkoły. W naszej rodzinie przyjął się zwyczaj wieczornego błogosławienia wszystkich dzieci przed snem – krzyżyk i buziak to nasz rytuał bez którego trudno zasnąć. Czasem dzieci również podchodzą do nas i robią nam po modlitwie na czole znak krzyża, zapewne pragnąc by rodzice też nie byli pozbawieni Bożego błogosławieństwa.
Jezus rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3)
Niesamowite jest to, że Jezus kilkakrotnie stawia nam dzieci za wzór i przykład. Czego może nas nauczyć dziecko, które samo jest nieporadne, zależne od dorosłych i potrzebuje opieki? Dziecko uczy nas bezgranicznego zaufania, niewinności, czystości, prostoty. Maluchy uczą nas „bycia małym” przed Bogiem. W końcu tylko ON jest wielki a my wszyscy jesteśmy Jego dziećmi!
Anna Maćkowiak
Rodzice do dzieci
Daliśmy wam życie,
ale nie możemy go przeżyć za was.
Możemy was uczyć, ale nie możemy zmusić,
byście się nauczyli.
Możemy dać wam wskazówki,
ale nie możemy was prowadzić.
Możemy dać wam swobodę,
ale nie możemy za nią odpowiadać.
Możemy prowadzić was do kościoła,
ale nie możemy zmusić, byście wierzyli.
Możemy was nauczyć odróżniać dobro i zło,
ale nie możemy podejmować za was decyzji.
Możemy ofiarować wam miłość,
ale nie możemy jej narzucać.
Możemy was nauczyć dzielić się z innymi,
ale nie możemy uczynić was niesamolubnymi.
Możemy nauczyć was szacunku,
ale nie możemy zmusić was do honorowego zachowania.
Możemy radzić wam w sprawie przyjaciół,
ale nie możemy wybrać ich za was.
Możemy was uświadomić, ale nie możemy zmusić,
byście się dobrze prowadzili.
Możemy mówić wam o piciu,
ale nie możemy za was mówić "nie".
Możemy wskazać wam szczytne cele,
ale nie możemy ich za was osiągać.
Możemy mówić wam o dobroci,
ale nie możemy zmusić was do miłosierdzia.
Możemy przestrzegać was przed grzechem,
ale nie możemy was zmusić do pójścia drogą Bożą.
Możemy powiedzieć wam, jak macie żyć,
ale nie możemy dać wam życia wiecznego.
Błogosławieństwa dziecka
Błogosławione dziecko,
które zaczynając życie, spotyka uśmiech.
Błogosławione dziecko,
który znaczy więcej niż pielucha.
Błogosławione dziecko,
które jest otoczone miłością,
co nie rozpieszcza.
Błogosławione dziecko,
które widzi więcej przykładów
niż napomnień.
Błogosławione dziecko,
które nie zostało zdemoralizowane
poprzez łatwość.
Błogosławione dziecko,
które nie musi asystować
swoim rodzicom,
ale może się bawić na podwórzu.
Błogosławione dziecko,
który nie musi czytać, mając trzy lata,
tańczyć, mając cztery,
i grać, kiedy ma pięć...,
ale może żyć jak dziecko.
Błogosławione dziecko,
które słyszy szept:
"Mój najukochańszy,
powierzyłam cię dobremu Bogu!"
Pino Pellegrino