Życie w pojedynkę - powołanie czy przymus?
(150 -kwiecień2007)
z cyklu "Wieczernik Domowy"
Dzieci a telewizja
Krzysztof Janowski
Musiałem na jakiś czas wyjechać w delegację do USA. W hotelu, w którym mieszkałem, był miły zwyczaj, że codziennie rano czekała na nas gazeta (oczywiście amerykańska).
W „The Dallas Morning News” z 21 stycznia 2007 roku pojawił się artykuł opisujący, jaki rzeczywisty wpływ na dzieci ma telewizja. Jego autor Dimitri Christakis, lekarz i badacz Szpitala Dziecięcego w Seattle napisał na ten temat książkę „The Elephant In the Living Room: Make Television Work for Your Kids” co można przetłumaczyć jako: „Słoń w pokoju: spraw aby telewizja przynosiła korzyści twoim dzieciom”.
Na samym wstępie swojego artykułu autor zwraca uwagę na to, że telewizja jest wszechobecna w życiu amerykańskiego społeczeństwa (w tym i dzieci). Sam tego doświadczyłem gdy w lepszych restauracjach czy hotelach w salonach wypoczynkowych zawsze był ogromny telewizor (albo kilka) ciągle coś emitujący.
Autor zwraca uwagę, że w 1961 roku średni wiek kiedy dzieci w USA zaczynały oglądać telewizję wyosił 3 lata, a obecnie jest to 9 miesięcy! Mamy też wiele mitów, czy niesprawdzonych opinii o telewizji. Np. w latach 70. uważano, że telewizja psuje wzrok i rodzice kazali oglądać autorowi telewizję z odległości co najmniej 6 stóp (około 188 cm). Dzisiaj zaś większość ludzi wie, że oglądanie telewizji nie powoduje problemów ze wzrokiem.
Dalsze popularne stwierdzenia o telewizji to to, że telewizja ogłupia dzieci. Ale autor zwraca uwagę, że dobrej jakości programy dla dzieci (np. Ulica Sezamkowa) poprawiają zdolność rozpoznawania u dzieci od trzeciego roku życia. Badania pokazują, że dzieci w wieku 3 do 5 lat, które oglądają Ulicę Sezamkową jedną godzinę dziennie lepiej rozpoznają cyfry, litery i kształty niż dzieci nieoglądające tego programu. Kiedy 500 dzieciom uczestniczącym w takich badaniach przyglądano się już w okresie gdy byli nastolatkami, okazało się, że ci którzy oglądali programy edukacyjne mieli lepsze stopnie, częściej czytali książki, byli bardziej kreatywni i mogli poszczycić się większymi osiągnięciami.
Dalej, mówi się, że telewizja czyni dzieci agresywnymi. Jest wiele badań potwierdzających tezę, że oglądanie przemocy rodzi przemoc, a oglądanie seksu zachęca do aktywności seksualej. Ale przeprowadzono też badanie na ponad 5000 dzieci oglądających program pro społeczny (nieznany mi z Polskiej telewizji program Mr. Rogers’ Neighborhood – sąsiedzi pana Rogera). Okazało się, że byli oni delikatniejsi i bardziej tolerancyjni niż ich rówieśnicy. Czyli dobre programy rodzą dobro, a złe zło. Problem w tym, że dzieci tak często oglądają programy, w których jest przemoc i seks.
Kolejna teza mówi, że filmy edukacyjne rozwijają niemowlęta. Ale z raportu Kaiser Family Foundation wynika, że żadne programy pokazywane dzieciom poniżej 2 roku życia nie przynoszą im jakichkolwiek korzyści. Badania Dimitria Christakisa pokazują, że dzieci poniżej 3 roku życia oglądające telewizję mają gorsze rozpoznawanie cyfr i liter dopóki nie pójdą do szkoły. Dodatkowo, jeśli dziecko poniżej 3 roku życia ogląda codziennie średnio o jedną godzinę dłużej telewizję, to zwiększa się o 10% prawdopodobieństwo tego, że w wieku 7 lat to dziecko będzie mieć problemy ze skupieniem uwagi. Tak samo badania z Uniwersytetu w Pensylwanii z roku 2005 pokazują, że dzieci regularnie oglądające Ulicę Sezamkową przed ukończeniem 3 roku życia mają opóźnienia w rozwoju mowy w stosunku do rówieśników nieoglądających telewizji.
Następna teza mówi, że oglądanie telewizji przyczynia się do otyłości dzieci. W roku 1999 Uniwersytet Stanforda przeprowadził eksperyment, który pokazał, że dzieci ze szkoły podstawowej, gdy ograniczono im oglądanie telewizji, nie straciły swojej nadwagi, ale trzeba dodać, że dzieci te nie zaczęły też więcej się ruszać. Wydaje się, że problem stanowi tu popularne (zwłaszcza w USA) podjadanie podczas oglądania telewizji. Około 70% reklam, które widzą dzieci w telewizji dotyczy żywności i to najczęściej tej niezdrowej. Badania Uniwersytetu Harvarda z 2005 roku pokazują, że średnio w ciągu godziny oglądania telewizji dzieci jedzą o 170 kalorii więcej niż w ciągu godziny bez oglądania telewizji.
Kolejny pogląd mówi, że telewizja pomaga dzieciom zasnąć. Badania z 2005 roku na 2000 dzieci pokazują, że im więcej dzieci oglądają telewizji, tym trudniej im zasnąć i tym bardziej ich sen jest nieregularny. Około 2/3 dzieci w USA ogląda telewizję przed pójściem spać i najczęściej potem ma problemy ze snem.
Ostatnia teza poruszona w czytanym przez mnie artykule mówiła, że dzieci oglądają za dużo telewizji. Autor stwierdza, że większym problemem jest to, że oglądają w telewizji nieodpowiednie rzeczy. Poleca wspólne oglądanie wartościowych programów telewizyjnych przez całą rodzinę, a krytykuje popularne w USA (i coraz popularniejsze też w Polsce) posiadanie kilku telewizorów, tak aby każdy oglądał to co chce. W tym kontekście przypomina mi się wypowiedź księdza z jednych rekolekcji w mojej parafii. Ksiądz powiedział: „Myślałem, że największym wrogiem małżeństwa jest telewizor, bo oni zamiast porozmawiać to ciągle się w niego gapią. Ale jest większy wróg… to dwa telewizory, jeden w kuchni dla żony a drugi w pokoju dla męża. Przedtem chociaż mogli się przytulić i wymienić opinie na temat tego co oglądają, a teraz ona siedzi w kuchni i ogląda serial, a on w pokoju i ogląda mecz. Zupełnie sami.”
Sam miałem okazję spotkać się z rodzinami nie mającymi telewizora. Rodzice chwalą sobie tę sytuację, ale bywają chwile (np. w czasie wizyty papieża), gdy mówią, szkoda że teraz nie mamy telewizora. I na ogół w swoich rodzinach telewizję zastępują filmami (z płyty DVD czy kasety wideo) czy komputerem (programy edukacyjne, gry).
Pamiętajmy o tym wszystkim wychowując nasze dzieci, a nawet gdy sami chcemy sobie usiąść przed telewizorem...