Animator
(174 -wrzesień -październik2010)
z cyklu "Wieczernik Domowy"
Duchowość matki
Krzysztof Janowski
Wiosną tego roku żona zaprosiła mnie na jedną z konferencji wygłaszanych przez ks. Jacka Wiosnę Stryczka dla mam z małymi dziećmi. Poprzednie konferencje w ramach tych rekolekcji to „Dom, czyli o tym, co ważne” oraz „Pieniądze, czyli o tym, co potrzebne” i są do odsłuchania na blogu księdza Jacka w sekcji Marzec 2010 - http://jstryczek.blox.pl/html.
Tematem niniejszej konferencji było „Duchowość, czyli o tym, co nadprzyrodzone”. Ksiądz rekolekcjonista zaczął od stwierdzenia, że po pierwsze trzeba mieć świadomość, że małe dziecko bardzo utrudnia (zwłaszcza matce) koncentrację. Dalej zaproponował rozważenie trzech pytań: „Kiedy matka ma czas, aby się modlić?”; „Jak jest możliwa modlitwa matki, która ma pod opieką małe dziecko?” oraz „Na czym polega rozwój duchowy matki?”.
Swoje rozważanie rekolekcjonista zaczął od pytania „Co to znaczy w ogó-le życie duchowe?” Ewangelia św. Jana (J 3:18-21) mówi „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.” Ks. Jacek sparafrazował ten tekst słowami” „Kto zbliża się do światła będzie zbawiony, a kto się oddala ten jest potępiony…”. Z tej definicji mamy dwie konsekwencje. Po pierwsze, ktoś może być bardzo blisko Światła, ale nie być do niego zwrócony. Tak jak faryzeusze w czasach Jezusa. A można być daleko, jak kobieta – jawnogrzesznica, która była daleko, ale wiele umiłowała i jest zbawiona. Nikt nie powiedział, że jak zbliżam się do światła to muszę być skupiony, mieć wyjątkowe stany duchowe itp. Ważne jest to, aby się zbliżać do Światła, a nie jakie towarzyszą temu odczucia.
Podstawowe elementy zbliżania się do Światła to szukanie prawdy, wsłuchanie się w Boga i próba zrozumienia Go (tak samo jak w relacji do innego człowieka). Nasza modlitwa nie ma być tylko mówieniem do Boga, ale słuchaniem.
Druga rzecz, to łączność z Bogiem – dla matek z małymi dziećmi, bardzo dobre jest jak najczęstsze przyjmowanie Komunii Świętej. Dla matki karmiącej w ten sposób Jezus fizycznie dotyka też małego dziecka. Oczywiście taka częsta Komunia Święta rodziców wpływa też na atmosferę całego domu.
W życiu duchowym matki, jak w każdym innym, należy wykorzystać każde sprzyjające wiatry. Jak na żaglówce, można płynąć do przodu nawet przy wietrze z przodu. Różne okoliczności, które można by uznać, za przeszkadzające, mogą być de facto sprzyjającymi w życiu duchowym.
Jeśli Bóg stworzył świat, to w tym świecie jest Boży odcisk. W poczęciu i urodzeniu dziecka, w początku nowego życia, jest tajemnica Boga, który daje życie.
Zastanawianie się nad tym, czym jest nowe życie, jak się pojawiło na świecie (co często towarzyszy kobiecie w okresie ciąży i zaraz po urodzeniu dziecka) jest już życiem duchowym.
Jeśli Bóg stworzył człowieka, to widocznie w tym człowieku są też tajemnice Boga. Często mówimy o małym dziecku „Podobny do mamusi”, „Podobny do tatusia”. Ksiądz Jacek zwraca uwagę, że przede wszystkim trzeba dojrzeć w nim innego człowieka. Nie należy wtłaczać dziecko w ramki, jakim ma być, ale próbować zrozumieć go. Tak więc częścią życia duchowego może być proste pytanie „Kim jesteś?” stawianie nad naszym dzieckiem. Bo za dzieckiem kryje się tajemnica samego Boga, jego wolności i oryginalności. Rodzice, zwłaszcza matki, uwielbiają patrzeć jak dzieci się rozwijają, a za tym może kryć się ważny wątek życia duchowego, odkrywanie kim jest dziecko, a w dalszym kroku odkrywania Kim jest Bóg.
Trzeci „sprzyjający wiatr” to totalny żywioł dziecka. Już małe dziecko na zasadzie instynktu potrafi manipulować światem i układać go pod siebie. Sztuką jest tak oddziaływać na potomka, aby instynkty dziecka zamieniały się na jego pozytywny rozwój. Trzeba je na przykład nauczyć jak przesypiać całą noc, co wolno a co nie. Jeśli nie uda się „poukładać” dzieci, to te dzieci też się męczą. Mają problemy, nie umieją panować nad emocjami. Tutaj mamy uczyć dziecko miłości rozumniej. Stworzyć mu rytuał – porządek dnia. Stworzyć środowisko jego rozwoju. Nie każda miłość matczyna jest dobra. Musi być ona rozumna, tak aby prowadziła dziecko ku dobru a nie pozwalała mu na wszystko.
Czwarty element w tym żywiole życia matki to pytanie „Jak budować wspólnotę z mężem” po pojawieniu się naszego dziecka. Nie podział obowiązków jak w pracy, ale wspólnotę. Jeden ideał – różne zadania. Wzajemną inspirację do rozwoju. Szukanie odpowiedzi na to pytanie, to kolejny ważny wątek życia duchowego. Jeśli uda się wypracować elementy takiej wspólnoty, to będzie wspaniała podstawa do życia rodziny.
Piąty element sprzyjający to proste pytanie „Gdzie pójdziemy razem?”. Życie duchowe oznacza kierunek (do Boga). Gdzie matka wybiera się ze swoim dzieckiem? Gdzie chce doprowadzić je? Czy tylko ma pooddychać świeżym powietrzem? Może chcę nauczyć go miłości do Maryi i zabieram go na przykład na wycieczkę do Kalwarii Zebrzydowskiej…
Trzeci wątek to, kiedy matka może znaleźć czas na praktykowanie życia duchowego?
Po pierwsze modlić się razem z dzieckiem. Na przykład, gdy mama przytula je i ono spokojnie usypia czy jest wyciszone. Wtedy się modlić, a prawdziwa modlitwa wycisza i daje pokój także dziecku. Uczyć dziecko nieco większe (roczne, dwuletnie), aby samo dało mamie chwilę wyciszenia. Ks. Jacek mówi, że zna domy, gdzie dzieci są nauczone takiego wyciszenia mamy. Nie należy uczyć dziecka pacierza, ale modlić się z nim. Tylko wspólna modlitwa szczerze uczy dziecko rozmawiać z Bogiem.
Dalej wspólna modlitwa z mężem, stanięcie z nim nad dzieckiem i modlitwa nad pociechą o błogosławieństwo. Wystarczy chwila takiej wspólnej modlitwy.
Także modlitwa na spacerze zwłaszcza, gdy dziecko już zasnęło. Można użyć prostej modlitwy, jak Koronka do Miłosierdzia Bożego. Wykorzystujmy ten czas, który i tak już jest dany i tak go już spędzamy.
Poza tym matka powinna mieć czas na lekturę. Matki czytają dzieciom, czytają ksiązki o rozwoju dziecka, czytają w Internecie różne fora dla mam. Dobrzej jest czytać też teksty natchnione, rozważania, modlitwy. Wystarczy 5 – 10 minut dziennie. Ks. Jacek podawał przykład ze swojego życia na studiach. Przed wyjazdem na uczelnie czytał fragment Pisma Św., a potem jadąc w tramwaju rozważał go. 2 minuty czytania, 20 minut medytacji (w tramwaju) już zapamiętanego fragmentu i wiele rzeczy był w stanie odkryć, lepiej zrozumieć.
Rekolekcjonista zachęcał także do bardzo ważnej modlitwy – modlitwy przez pisanie. Napisać modlitwę: Boże dziękuję za dzisiejszy dzień, za to i to co zobaczyłam. Tego i tego nie wiem, nie rozumiem. Pisanie (tylko dla siebie i Boga a nie po to, aby pokazać innym) uzdrawia moje myśli.
Żadna z tych proponowanych form modlitwy nie zajmuje bardzo dużo czasu ani nie wymaga wielkiego skupienia. Potrzeba zaś chęci.
Podsumowując ks. Jacek pyta „Czym jest Zbawienie?” I mówi, że mam zbliżać się do Światła. Mam szukać Prawdy. W liście do Filipian mamy (Flp 2:9-10) „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i pod-ziemnych”. Ważna jest, że wszelkie kolano zegnie się „na imię Jezusa” – na podobieństwo do Niego. Ci, którzy uklękną tak jak Jezus, będą służyć innym, będą zbawieni. Ci, którzy zostaną w swoim własnym egoizmie, będą przez ten egoizm potępieni (Bóg nie musi ich potępiać). Często już w tym świecie egoiści są samotnymi ludźmi. Egoizm jest drogą do piekła. Otwarcie się na służbę innym jest drogą do zbawienia. Służba innym zbliża nas do Światła. Służba dziecku to na przykład tak pokochać dziecko, aby ono samo potrafiło kochać. W małżeństwie służba to zrozumienie siebie nawzajem.
Jak podsumował prowadzący nie ma tu rzeczy niemożliwych dla matek z małymi dziećmi. Są sprzyjające wiatry, które mogą być wykorzystanie, aby zbliżać nas do Boga.
Z moich własnych doświadczeń jako ojca, który miał (a teraz nadal ma) małe dzieci, widzę, że ofiarowanie czasu spędzanego na przykład na usypianie dziecka Bogu i prosta modlitwa w tym czasie pozwala mi, nie denerwować się, że tracę czas, nie martwić się, że nie mam czasu na modlitwę, ale rzeczywiście dobrze wykorzystać czas, który i tak jest „zabrany” od innych spraw. Myślę, że warto o tym pamiętać i próbować wcielać te rady ks. Jacka w naszym codziennym życiu.