Zesłanie Ducha Świętego jest zarazem końcem i początkiem. Święto to kończy okres wielkanocny w liturgii, zarazem kończy cały liturgiczny cykl tajemnic paschalnych. W sumie niemal sto niezwykłych, przebogatych dni - najpierw Wielki Post, przygotowanie Paschy, później Triduum Paschalne, szczyt całego roku liturgicznego i wreszcie okres wielkanocny, pięćdziesiąt dni paschalnej radości. To wszystko kończy się w Zesłanie Ducha Świętego.
W liturgii zaczyna się wtedy okres zwykły. Czy jednak rzeczywiście powinien być taki „zwykły”? Dla Apostołów Pięćdziesiątnica była na pewno zamknięciem jakiegoś niezwykłego etapu - czasu przebywania razem z Jezusem, najpierw w czasie Jego ziemskiego życia, później w ciągu pięćdziesięciu dni po Jego zmartwychwstaniu. Zgodnie z Jego poleceniem, po Wniebowstąpieniu pozostali jeszcze w Jerozolimie. Ale Zesłanie Ducha Świętego zmieniło wszystko - zaczęło się publiczne głoszenie Ewangelii, wędrówka na całym świecie, zdobywanie nowych uczniów Jezusa, ale i prześladowania. Można więc mówić, że ten dzień był końcem, ale i bardzo ważnym początkiem.
Dziś uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest na pewno końcem (okresu liturgicznego). Czy jest jednak również początkiem? Czy po przeżyciu tajemnica paschalnych co roku idziemy z nową mocą głosić Ewangelię? Czy raczej wracamy do szarej „zwykłości”?
Dla Ruchu Światło-Życie Zesłanie Ducha Świętego to początek nowego roku pracy formacyjnej. Mamy więc jakiś początek, do którego możemy się odwoływać. Chodzi jednak o to, by nie był to tylko początek formalny, ale byśmy rzeczywiście napełniali się mocą Ducha i w Jego mocy podejmowali nowe zadania, które przed nami stają. W tym roku będzie to szczególne wezwanie do ewangelizacji. Nim jednak wkroczymy w nowy rok pracy, otwórzmy się na moc Ducha Świętego.