Chrześcijanin w społeczeństwie
(209 -marzec -kwiecień2016)
z cyklu "Wieczernik dla Ciebie"
Droga do szczęścia
Anna Kaczmarczyk
Każdy człowiek na Ziemi, bez względu na to kim jest, jaki rodzaj pracy wykonuje, czy z jakiej warstwy społecznej pochodzi, od swojego poczęcia został powołany do życia w szczęściu. To powołanie jest bardzo głęboko zakorzenione w każdej osobie. Pragnąc je wypełnić, całe życie ukierunkowujemy na szukanie źródeł szczęścia.
Poszukiwania te bardzo często rozpoczynamy od uprzedmiotowienia celu. Kolorowy świat reklam, ciągłej konsumpcji, kultu pieniądza i ciała przyciąga wielu poszukiwaczy kusząc łatwością jego osiągnięcia . Wiele ludzi daje się oszukać tym złudnym obrazem. Można to na przykład zaobserwować wchodząc na chwilę do galerii handlowej w niedzielę. Niedziela w każdej rodzinie powinna być wielkim świętem, podczas którego znajdujemy czas dla Boga i najbliższych nam ludzi, jest to wyjątkowy czas umacniania relacji. Niestety tymczasem coraz więcej rodzin wybiera się wtedy na wielkie, całodniowe, rodzinne zakupy. Przykre jest to, że ten święty czas nie jest wykorzystywany do rozwoju więzi międzyludzkich, a wręcz do ich niszczenia. Skupiając się na rzeczach, a nie na osobach gonimy za chwilowym szczęściem, czy raczej za chwilową nadzieją na szczęśliwe życie,która pojawia się, gdy zakupimy nowe, modne ubrania, jakiś drogi sprzęt elektroniczny, czy często promowany w reklamach gadżet.
Ze wzrostem konsumpcjonizmu wiążą się zwiększone wydatki, co z kolei doprowadza do tego, że wiele osób popada w pracoholizm, który również może się stać potencjalnym „źródłem” szczęścia. Często można usłyszeć, że przecież praca jest czymś dobrym, że należy dużo pracować, by móc się piąć po szczeblach kariery, bo to pozwala nam osiągnąć samorealizację. Dzięki temu stajemy się szczęśliwi, a przynajmniej tak nam się wydaje. Trudno jest nazwać długie godziny spędzone w niekoniecznie lubianej pracy za objaw szczęścia, bardziej można to utożsamiać ze szkodliwym nałogiem, z którego nie możemy lub po prostu nie chcemy się uwolnić. Równie trudno nazwać drogą do szczęścia pracę, która wyniszcza innych ludzi, bo przecież, żeby awansować trzeba się pokazać od jak najlepszej strony, często wykorzystując wady drugiego człowieka podczas wędrówki na szczyt. Stawiając pracę na pierwszym miejscu również nierzadko zaniedbujemy naszych najbliższych, a to relacje z nimi zaraz po relacji z Bogiem powinny być dla nas priorytetem.
Czasem jednak jesteśmy w wielu relacjach i wydaje się nam, że nie mamy sobie nic do zarzucenia, bo przecież poświęcamy dużo czasu dla drugiej osoby, ale niestety nierzadko jest to nieprawdziwe odczucie. Aby budować z kimś prawdziwą relację trzeba nie tylko poświęcić swój czas, ale także w pewnym sensie poświęcić samego siebie- swój egoizm, co nie zawsze ma miejsce. Nie będąc gotowym na ofiarowanie siebie, ale trwając w różnych relacjach obieramy niewłaściwą ścieżkę do szczęścia, która zamiast do niego doprowadza nas do miejsca, w którym króluje tylko smutek i wieczne niezadowolenie.
Kolejną drogą do złudnego szczęścia jest przywiązywanie ogromnej wagi do tego jak wyglądamy. Dbanie o własne ciało jest naszym obowiązkiem, ale nie jest dobrze, gdy przeradza się w obsesję. Mordercze treningi, czy bardzo restrykcyjna dieta to tylko przykłady przesadnej dbałości o własne ciało. Oczywiście należy podejmować działania mające na celu zapewnienie nam zdrowia i dobrego samopoczucia, ale nie można z własnego organizmu uczynić bożka, z którego wyglądu nigdy nie będziemy dostatecznie zadowoleni.
Istnieje jeszcze wiele innych dróg prowadzących do pozornego szczęścia, ale łączy je jedna wspólna cecha: w żadnej nie ma miejsca dla Boga i dla drugiego człowieka. Każda skupia się natomiast na jednej tylko osobie-samym sobie, dlatego też łatwo im ulec, bo przecież wydaje się, że najprostszą i najskuteczniejszą drogą do szczęścia jest zapewnienie go sobie samemu poprzez łatwo dostępne i silnie promowane środki.
Na szczęście z każdej z tych złych, raniących dróg można w dowolnym momencie zawrócić. Oczywiście im dalej zabrniemy tym jest to trudniejsze w realizacji, ale nie jest niemożliwe. Nawrócenie się z tych ścieżek zawsze związane jest z obraniem sobie innej. Najlepszą i jedyną drogą prowadzącą człowieka do szczęścia jest droga miłości. Jest to droga wskazana nam przez samego Chrystusa, który z miłości dla nas był gotowy przyjść na świat jako człowiek, by oddać za nas życie. Jezus pokazał nam, że szczęście osiągniemy, gdy pozwolimy Mu się prowadzić, gdy mu zaufamy i zbudujemy z Nim, i drugim człowiekiem piękne relacje oparte na miłości. Święty Paweł w 1 Liście do Koryntian zawarł wszystkie przymioty miłości, a więc dał nam wskazówkę, jaka ta miłość ma być :
„Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.” ( 1 Kor 13, 4-8 )
Warto się zastanowić, jak wygląda moja miłość, czy rzeczywiście jest jak z listu św. Pawła, czy jeszcze wiele mi brakuje do niej? Bo jeśli jest ona moją drogą do szczęścia, czyli do wypełnienia swojego powołania należy o nią zawalczyć i ciągle nawracać się z ścieżek, które wiodą nas jedynie do złudnego szczęścia.
Droga miłości nie jest łatwa, bo wymaga od nas poświęcenia naszej uwagi i czasu, a jest on jednym z tych dóbr, które są znacznie ograniczone dla każdego człowieka, dlatego też bardzo istotne jest na co go przeznaczymy. Dobre jego wykorzystanie w służbie z miłością Bogu i drugiemu człowiekowi jest gwarantem osiągnięcia szczęścia.
Podejmując trud wyboru drogi powołania koniecznie należy korzystać z najlepszego przewodnika jakim jest Pismo Święte. W nim zawarte są wszystkie potrzebne informacje i wskazówki. Biblia ukazuje nam ścieżki proste, bez zbędnych zakrętów, rozwidleń, czy dróg nieoznaczonych. Dlatego też warto sięgać po nie jak najczęściej.
Budując relacje oparte na miłości warto codziennie powierzać się Matce Bożej nie tylko w modlitwie różańcowej, ale także w prostej modlitwie własnymi słowami. Ona chce być przy nas obecna, aby móc nam wskazywać jej Syna jako wzór doskonałej miłości. Jako nasza Matka chce nas otaczać opieką, a jako nauczycielka pragnie nas nauczyć jak dokonywać wyborów, aby nie zejść na ścieżki prowadzące nas do złudnego szczęścia.
Poszukiwanie szczęścia nie jest proste, ale jest ono powołaniem na całe życie. W tej fascynującej podróży można się często zagubić, ale póki mamy Boga za przyjaciela i słuchamy Jego rad zawsze wiemy kiedy należy zawrócić. On nam pokazał najdoskonalszą miłość i pragnie, abyśmy Go w niej naśladowali.