O Mszy świętej, ekumenizmie i uczestnictwie w liturgii
Odpowiedź na pytanie „dla kogo jest Eucharystia?” wydaje się być dość prosta. Otóż w Eucharystii może uczestniczyć tylko ten, kto w sakramencie chrztu świętego został włączony w Kościół Jezusa Chrystusa, który – zgodnie z nauką Konstytucji o Kościele „Lumen gentium” Soboru Watykańskiego II – „trwa w Kościele katolickim” (por. KK 8).
Taka wizja przynależności do Kościoła oraz wynikającego z niej przywileju i obowiązku uczestnictwa w Eucharystii rodzi jednak pytania o to, jak w takim razie rozumieć i jak się zachować, gdy mamy do czynienia z celebracjami o charakterze ekumenicznym, gdy w Eucharystii uczestniczą chrześcijanie należący do innych Kościołów i wspólnot? A jaki sens ma Eucharystia połączona z uroczystościami o charakterze świeckim, gdzie oprócz autentycznie wierzących znajdują się osoby, które z wiarą i Ewangelią mają kontakt jedynie okazjonalny bądź żaden?
Odpowiadając na te pytania trzeba sięgnąć najpierw do historii, a następnie spróbować znaleźć konkretne rozwiązania i propozycje dotyczące praktyki duszpasterskiej oraz codziennego życia wspólnoty Kościoła.
Historia i współczesność
Uczestnictwo w Eucharystii od samego początku traktowane było jako wielki przywilej zarezerwowany uczniom Chrystusa oraz ogromny dar, do którego dostęp mieli tylko i wyłącznie ochrzczeni. Pisał o tym między innymi św. Justyn Męczennik już w połowie II wieku: „Tylko ten może brać udział w Eucharystii, kto wierzy, że prawdą jest, czego uczymy, kto także został zanurzony w wodzie odradzającej i przynoszącej odpuszczenie grzechów, i żyje tak, jak nauczał Chrystus” (Pierwsza Apologia, 66). Warunkami uczestnictwa w Eucharystii były więc wiara zgodna z wiarą Kościoła, chrzest oraz życie według Ewangelii Chrystusa. Z tego powodu w pierwszych wiekach zupełnie nie do pomyślenia było, aby w Eucharystii wziął udział poganin, a dla katechumenów i odbywających pokutę w czasie ich długiego przygotowania do chrztu lub okresu pokuty dostęp do Mszy św. ograniczał się jedynie do Liturgii słowa. Po jej zakończeniu po prostu wypraszano ich ze wspólnoty.
Inną grupę w Kościele pierwszych wieków tworzyli tzw. heretycy, a więc chrześcijanie, którzy odpadli od jedności i idąc za odrzuconymi przez Kościół poglądami sami oddzielali się od wspólnoty wierzących. Jako że znakiem jedności i prawowierności w każdej wspólnocie był biskup, to już u początku II wieku św. Ignacy z Antiochii bardzo wyraźnie powiedział, iż ważna może być jedynie Eucharystia sprawowana w jedności i łączności z biskupem oraz pod jego przewodnictwem (por. List do Kościoła w Filadelfii, 4).
Nic więc dziwnego, że w miarę rozwoju prawa kościelnego przepisy zaczęły jednoznacznie wykluczać z uczestnictwa w Eucharystii wszystkich, którzy nie wyznawali wiary uznawanej za katolicką. Szczególnie mocno wybrzmiało to w czasie wielkich podziałów chrześcijaństwa najpierw w XI wieku, a później w czasie reformacji. I tak, przez wieki z jednej strony protestanci i prawosławni nie mogli uczestniczyć w katolickiej Eucharystii, a z drugiej – katolicy nie myśleli nawet, aby przekroczyć próg cerkwi bądź świątyni protestanckiej. W ten sposób podkreślano bardzo wyraźnie, że przynależność do Kościoła katolickiego jest jednym z podstawowych warunków uczestnictwa we Mszy św.
Dopiero rozwijający się przez cały XX wiek ruch ekumeniczny, który znalazł akceptację i szczyt w Dekrecie o ekumenizmie „Unitatis redintegratio” Soboru Watykańskiego II sprawił, że uczniowie Chrystusa należący do różnych Kościołów i wspólnot zaczęli spotykać się także na gruncie liturgicznym, a obecność chrześcijan wywodzących się z tradycji prawosławnej i protestanckiej w czasie katolickiej liturgii nikogo już dzisiaj nie dziwi, ani nie powinna gorszyć. Kościół jednak głosami Następców św. Piotra jednoznacznie potwierdza, iż wspólna celebracja Eucharystii i przystępowanie wszystkich chrześcijan do jednego Stołu Pańskiego nadal pozostaje celem – i to dość odległym – wysiłków ekumenicznych.
Czy Eucharystia jest zawsze konieczna?
Drzwi naszych kościołów są otwarte dla wszystkich. Każdy może wejść i zobaczyć, co uczniowie Chrystusa XXI wieku robią, gdy gromadzą się na łamanie chleba. Dobrze, że tak jest i że dzisiaj nikogo nie wyprasza się ze Mszy św., nawet jeśli życie takiego człowieka nie ma wiele wspólnego z Ewangelią ani wiarą chrześcijańską. Przecież do wielu konwertytów Bóg przemówił właśnie wtedy, gdy – być może niewiele rozumiejąc – znaleźli się w kościele, w którym celebrowana była Msza św. Gdyby drzwi kościoła były dla nich, jako zupełnie niewierzących lub pogubionych w wierze zamknięte, to prawdopodobnie nigdy nie znaleźliby drogi do Chrystusa i Jego Kościoła.
W tym właśnie kontekście jasne jest że Kościół zaprasza do siebie wszystkich, tak jak zapraszał ich Jezus (por. Mt 11, 28). Jednak czy jedynym sposobem przeżywania wiary Kościoła musi być zawsze celebracja Eucharystii? Pytanie to ma szczególną wartość, gdy stajemy wobec modlitewnych spotkań ekumenicznych lub wobec uroczystości o charakterze świeckim z elementami religijnymi. Właśnie wtedy pojawia się pytanie o sens „uświetniania” ich przez odprawienie Eucharystii. Czy to, co dla uczniów Chrystusa było zawsze najgłębszym i najświętszym doświadczeniem spotkania z żywym Chrystusem we wspólnocie Jego Kościoła, nie schodzi w takich sytuacjach do poziomu zwykłego obrzędu i rytuału będącego jedynie tłem dla czegoś innego – ludzkiego?
Oczywiście sam problem jest dość złożony. Z jednej strony celebracja Eucharystii w takich okolicznościach wydaje się jak najbardziej naturalna, gdyż – jak napisali Ojcowie Soboru Watykańskiego II w Konstytucji o Liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium” – liturgia, a zwłaszcza Eucharystia jest prawdziwym „źródłem i szczytem całej działalności Kościoła” (por. KL 10) Skoro więc Kościół dąży do jedności i ma być znakiem dla współczesnego świata, to Eucharystia może stać się wspaniałym narzędziem do osiągnięcia tych celów. Wszak w każdej Modlitwie eucharystycznej prosimy Pana o jedność chociażby takimi słowami: „Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Twojego Syna i napełnieni Duchem Świętym, stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie”. W każdej też Mszy św. zostajemy posłani na misję słowami: „Idźcie w pokoju Chrystusa”, aby współczesnemu światu głosić dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie, jedynym Zbawicielu każdego człowieka. Nie ma więc obiektywnych przeszkód, aby sprawować Eucharystię w obecności braci odłączonych, z zachowaniem wszelkich przepisów prawa ani wtedy gdy jest ona częścią uroczystości o charakterze świeckim lub religijno-świeckim (np. patriotycznym).
Musimy jednak pamiętać, że Mszy św. nigdy i pod żadnym pozorem nie możemy traktować jedynie jako narzędzia do osiągnięcia jakichkolwiek jednostkowych celów, nawet tych najbardziej pobożnych. Każda Eucharystia jest bowiem wejściem w komunię ze Zmartwychwstałym – Paschalnym Chrystusem, który przychodzi do swojego Kościoła zgromadzonego na modlitwie w słowie zapraszającym do nawrócenia oraz sakramencie Ciała i Krwi dającym życie. W pełni uczestniczyć mogą w Eucharystii jedynie ci, którzy wierzą w Chrystusa i są w komunii z Jego Kościołem.
Może wystarczy jedynie słowo Boże?
Do uczestnictwa, zrozumienia i odpowiedniego przeżywania Eucharystii trzeba dojrzeć, gdyż jest ona celem naszych dążeń ekumenicznych oraz miejscem spotkania z żywym Bogiem, a nie zwykłym narzędziem lub elementem uświetniającym uroczystości o różnym charakterze. Właśnie dlatego innym i być może lepszym sposobem liturgicznego przeżywania spotkań o charakterze ekumenicznym lub świeckim z elementami religijnymi, mogą być celebracje słowa Bożego lub wspólna modlitwa Liturgią godzin, a nawet bardziej uroczysta forma niektórych błogosławieństw. Wszystkie te trzy liturgie łączy jeden element: słowo Boże. To ono tworzy każdą liturgię, jest prawdziwym światłem oświetlającym ludzkie drogi, a często może stać się także narzędziem prowadzącym do nawrócenia. A właśnie autentyczne nawrócenie stoi u podstaw wszelkich wysiłków ekumenicznych oraz każdej działalności społecznej.
Wspólne słuchanie słowa Bożego (celebracje słowa), modlitwa nim (Liturgia godzin) lub przyjęcie łaski Bożego błogosławieństwa są w stanie pokazać współczesnemu człowiekowi nowe przestrzenie spotkania oraz doprowadzić do głębszego zrozumienie własnej tożsamości i drogi duchowej. W ten sposób słowo Boże, którego się słucha i którym się modli może stać się także bardzo jasnym i konkretnym przygotowaniem do uczestnictwa w Eucharystii.
Uczestnictwo w Eucharystii wymaga dojrzałości
Do Eucharystii więc trzeba dojrzeć i dorosnąć, ponieważ może z niej cokolwiek zrozumieć jedynie człowiek wiary, który przyjął sakrament chrztu, żyje Ewangelią i pozostaje w jedności z Kościołem. W ten sposób sama Eucharystia przestaje być jedynie narzędziem służącym osiągnięciu drugorzędnych celów i elementem uświetniającym uroczystości o różnym charakterze, a staje się tym, czym jest naprawdę: szczytem i źródłem działalności Kościoła oraz celem wysiłków prowadzących do osiągnięcia jedności, nie tylko wśród chrześcijan, ale w całej rodzinie ludzkiej.