Łukaszowa perykopa o Marii i Marcie (zob. Łk 10,38–42) uwypukla jak nierozłącznie diakonia jest złączona ze słuchaniem słowa Bożego. Maria usiadła u stóp Jezusa i wsłuchiwała się (ḗkouen) w Jego słowa. Marta natomiast była pochłonięta (periespâto) licznymi posługami (diakonían; Łk 10,39–40a). Zajęcie się licznymi posługami było dla niej przeszkodą w czynieniu tego, co czyniła jej siostra. Trzeci z synoptyków używając jednak tego samego czasownika diakoneîn na określenie posługi Marty i postawy służebnej samego Jezusa, podniósł tym samym rangę jej służby. Zasugerował bowiem, jak można sądzić, że jest ona naśladowaniem i kontynuowaniem służby samego Jezusa-Sługi (zob. Łk 22,27; 12,37). Dlatego w mającej miejsce po skardze Marty wypowiedzi Chrystusa (zob. Łk 10,41–42) można widzieć co najwyżej korektę sposobu zaangażowania się Marty w tę służbę: Marto, Marto, troszczysz się i zabiegasz o wiele, a tylko jedno jest konieczne. Maria wybrała najlepszą część, której nie zostanie pozbawiona (Łk 10,40b).
Diakonia Marty jest dobra, nawet wręcz konieczna. Jest bowiem konsekwencją słuchania Jezusa, realizowania wezwania do „czynienia” słowa Bożego (zob. Łk 6,46–49; 8,15.16.21; 22,26–27), bez podjęcia którego nie można przynieść owocu (zob. Łk 8,15) i dać pełnego świadectwa (zob. Łk 8,16), nie można też mieć prawdziwego posiadania, to jest poznania tajemnic królestwa Bożego, prowadzącego do zbawienia (zob. Łk 8,18), i należeć do rodziny Chrystusa: Moją matką i Moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wprowadzają je w czyn (Łk 8,21). Stąd Jezus nie potępia jej służby, lecz jedynie koryguje całkowite zaangażowanie się w nią. Nie potępia troski o dobra materialne, o środki do życia. Troska jednak o te dobra winna się ograniczyć do tego, co konieczne, by nie utracić tej najlepszej części, którą wybrała Maria i której nie zostanie pozbawiona (Łk 10,42). Można więc powiedzieć, że postawa pokornego i uważnego słuchania Słowa, jaką przyjęła Maria, ma pierwszeństwo przed diakonią.
Wydaje się jednak, że Łukasz chce powiedzieć jeszcze coś więcej. Chociaż bowiem w ocenie postawy Marii trudno dopatrzeć się korygującego aspektu napomnienia Jezusa, to można mimo wszystko przypuszczać, że ma tam również miejsce. Ukryty jest zaś w rzeczowniku część (merís). „Najlepszą częścią” (tḗn agathḕn merída) nazywa trzeci z synoptyków konkretną, opisaną przez siebie postawę Marii, jej siedzenie u stóp Chrystusa i wsłuchiwanie się w Jego słowo (zob. Łk 10,39). Rzeczownik merís wskazuje więc tutaj na możliwość posiadania, dzięki wsłuchiwaniu się w naukę Jezusa, części w słowie Bożym, która jako najlepsza nie będzie odjęta. Rzeczy bowiem dotyczące tego świata, o które troszczy się Marta, przemijają (zob. 1 Kor 7,31), Słowo Boże natomiast, w które wsłuchuje się Maria, trwa na wieki (zob. Iz 40,8) i jest słowem życia wiecznego (zob. Łk 10,25). To jednak, co wybrała Maria, to znaczy słuchanie słów Mistrza, jest czymś najlepszym, ale jest tylko częścią, a nie całością i pełnią. W sytuacji opisanej przez Łukasza ma ona przecież okazję do słuchania Słowa Bożego i służby, będącej konsekwencją słuchania słowa. Dlatego, chociaż Jezus pochwala jej postawę, to jednocześnie zaznacza, że jest ona tylko częścią postawy właściwej.
Dla trzeciego ewangelisty nie istnieje zatem dylemat — albo słuchanie słowa Bożego, albo diakonia. Potrzebne jest bowiem jedno i drugie, tylko właściwie zhierarchizowane. Priorytet ma zawsze słuchanie słowa Bożego przed diakonią (czyżby chodziło o formację permanentną?). Mimo, że słuchanie słowa w skali wartości jest przed diakonią, to jednak nie tworzy ono pełnego obrazu właściwej postawy chrześcijanina. Jest tylko jego częścią. Do pełni, do przyniesienia owocu i dawania świadectwa konieczne jest bowiem, zgodnie z ujęciem Łukasza,
„czynienie” słowa, realizujące się w sposób szczególny w konkretnej diakonii.
To, co wybrała Maria, to znaczy słuchanie słów Mistrza, jest czymś najlepszym, ale jest tylko częścią, a nie całością i pełnią