Europa

(158 -maj -czerwiec2008)

z cyklu "Wieczernik dla Ciebie"

Czułość czyli co wolno przed ślubem

Kasia i Tomek Jarosz

Często spotykamy się z pytaniami co wolno przed ślubem. I nie chodzi tu tylko o kwestie czystości ale o gesty będące wyrazem czułości między osobami, które są ze sobą w związku lub są już nawet zaręczone. Normalne przecież jest to, że w miarę rozwoju znajomości zbliżamy się do siebie coraz bardziej i coraz bardziej tego kontaktu pragniemy. O ile na początku wystarcza trzymanie za rękę, to potem pragniemy być obejmowani, przytulani, głaskani, pragniemy pocałunku.

Rzeczywiście – nie ma sztywnej granicy ustalającej co jest dozwolone, choć faktycznie czasem bardzo by się chciało, żeby było wiadomo: to wolno, tamtego nie i wszystko jasne. No, ale takich norm nie ma, bo Kościół nie wchodzi w takie szczegóły. Są normy ogólne (Dziesięć Przykazań) i pomocnicze interpretacje (różne encykliki itp.). A poza tym pozostaje sumienie, które – właściwie ukształtowane – powinno rozróżnić, co jest dobre a co nie. Niepokój sumienia jest zwykle sygnałem, że coś jest nie tak. Jasne, są ludzie o sumieniach nadwrażliwych, skrupulatnych, ale większość ludzi mniej więcej wie, jakie gesty są dobre. Przede wszystkim należy zadawać sobie pytanie: po co to robimy? Co to ma wyrażać? Czy mnie to ubogaca czy zubaża, poniża? Czy jest to wyrazem pożądania czy miłości? Chodzi o to, by te gesty były czyste, to znaczy żeby wyrażały nasz szacunek do drugiego człowieka a nie egoizm i pożądanie. I to dotyczy wszystkich: i małżonków i narzeczonych i dopiero „chodzących ze sobą”.

No dobrze, ale co tak konkretnie wolno?

Na pewno zgadzamy się, że niedozwolone jest współżycie i takie gesty, które doprowadzają do niepotrzebnego podniecenia, czyli nie są czyste. Z całą pewnością także absolutnie negatywnie wpływają głębokie pocałunki i spanie w jednym łóżku – bezwzględnie należy tego unikać. Oprócz tego pozostaje jednak cała gama gestów, które – przeżywane z właściwą intencją – są wyrazem miłości. Należy do nich np. spojrzenie. Tak, spojrzenie może być bardzo czułym gestem. Jesteśmy przekonani, że każda dziewczyna zawsze bezbłędnie rozszyfruje spojrzenie chłopaka. Ona wie, kiedy on patrząc na nią wyraża całym sobą to, że ona mu się podoba, to że jest piękna. Oboje też wiedzą, jak wygląda spojrzenie pełne podziwu. Kobieta gdy jest dumna z mężczyzny, patrzy na niego jak na swojego bohatera, a on od tego spojrzenia rośnie w dumę. Gdy w spojrzeniu jest tkliwość wyraża ona troskę o drugiego człowieka. Tak patrzy się na kogoś, kto np. jest chory lub zmęczony. Tak patrzymy, gdy boimy się by komuś coś się nie stało, gdy ktoś wybiera się w podróż lub gdy chłopak zbyt szybko jedzie samochodem.

Gestem czułości jest dotyk – chyba najbardziej wyrazisty i jednocześnie najbardziej niejednoznaczny gest. Wzięcie za rękę, dotknięcie twarzy lub przytulenie mogą być autentycznym wyrazem naszej miłości. Miłości ochraniającej i oddającej siebie. Chłopak obejmując dziewczynę daje jej odczuć, że jest ona przy nim bezpieczna, że nie jest sama i że on jest gotowy ją chronić. Dziewczyna odwzajemniając ten gest daje do zrozumienia, że mu ufa. Dotyk ich obojga jest też wyrazem pełnej akceptacji: ich wyglądu, sposobu bycia i zachowania. Z łatwością przecież da się wyczuć, czy ktoś bierze nas za rękę, bo chce w ten sposób pokazać, że nas przyjmuje i chce z nami być czy też jest to gest trochę na siłę i bez przekonania.

W końcu gestem czułości jest pocałunek. No właśnie, czy wolno się całować?

Sam pocałunek powinien być poważnym, wyrazem prawdziwej miłości. A czy jest? Jest wtedy, gdy kogoś naprawdę kochamy i pocałunek nie odziera drugiego człowieka z godności, nie jest wyrazem pożądania jego ciała, nie robimy tego dla swojej wyłącznej przyjemności. A wbrew pozorom niestety często tak się właśnie dzieje. Nieraz jest też „z nudów”, bo coś trzeba na randce robić, bo wszyscy tak robią, bo chyba wypada, bo nie ma o czym rozmawiać, bo jak się ze sobą chodzi, to… itp. Dlatego nie można randek „puszczać na żywioł”, nie można ich nie planować. Na każdą z nich musimy mieć jakiś pomysł, bo inaczej nie ma co robić i zaczynają się przytulanki „z braku laku”. A wtedy nie jest to wyraz miłości.

Na pewno nie należy też zaczynać się całować zbyt wcześnie, tzn. na zbyt wczesnym etapie związku. Jak już powiedzieliśmy, pocałunek powinien mieć miejsce wtedy, gdy naprawdę kogoś kochamy. A miłość nie jest zakochaniem, nie jest to uczucie, jest to postawa, decyzja, że ja pragnę dobra dla drugiego. Ale nie tak, że mi się wydaje, iż jak ja Ciebie całuję, no to przecież to samo dobro dla Ciebie. Myślę o dobru w kategoriach szerszych. Takich, czy pragnę dla Ciebie zbawienia, czy chcę byś się rozwijał, był coraz lepszy, wzrastał w wierze. Jak masz wątpliwości, to spytaj siebie, czy ten pocałunek przybliży Was do Boga. Jeśli macie po nim wyrzuty sumienia, jeśli czujecie, że on rodzi pożądanie, podniecenie, a potem coś uwiera w sumieniu, to raczej nie przybliża. Jeśli zaś pocałunek wyrasta z podziwu dla tego drugiego, z szacunku, nie z własnego egoizmu, to zupełnie inna sprawa. Jeśli dwoje ludzi chce i przestrzega czystości, jeśli są dla siebie nawzajem skarbem, cennym darem, to raczej nie potraktują się przedmiotowo. Pocałunek jest przyjemny, oczywiście, ale to nie może być powód.

No a co zrobić jeżeli mamy dobre chęci, ale to wszystko jednak powoduje podniecenie?

Powiedzmy sobie szczerze: za sam fakt, że bywamy podnieceni, gdy z zupełnie czystą intencją przytulamy się do siebie nie możemy się winić, bo to jest odruch fizjologiczny. Nasze ciało tak reaguje na pewne impulsy i to jest nawet objaw zdrowia. Natomiast trzeba odróżnić reakcje organizmu od celowego działania. Gdybyśmy celowo, by poczuć przyjemność, tak robili, to wtedy faktycznie mówimy o działaniu zamierzonym. Oczywiście nie można z tego powodu wpadać też w panikę i np. w ogóle nie brać się za rękę, nie dotykać, żeby tylko przypadkiem się nie podniecić. A co będzie, jak kiedyś spojrzysz na dziewczynę i się podniecisz? Nie patrzeć? Chodzi o to, by nie szukać okazji do grzechu, nie wywoływać celowo pewnych reakcji, nie wyobrażać sobie pewnych sytuacji w celu przeżycia przyjemności. To się też wiąże z tym, że jeśli wiemy, iż coś na nas tak bardzo działa, to się możemy powstrzymywać. Np. jeśli pocałunki bardzo Was rozbudzają, wiecie, że tak jest i potem jest Wam ciężko, to pocałujcie się tylko w policzek. Jeśli wiecie, że właśnie takie przytulenie tak bardzo na Was działa, to obejmujcie się inaczej.

To nie jest tak, że nic nie wolno, nie jest tak, że wszystko jest grzechem. Ale nawet jeśli coś nim nie jest, to bywa niepotrzebnym pobudzeniem prowadzącym do reakcji, która nierozładowana nie znajduje ujścia i prowadzi do nerwic. Dlatego znając siebie i swoje reakcje musimy nauczyć się nad sobą panować i rozeznawać, czy dany gest jest dla nas dobry.

Bardzo ważną sprawą jest też to, by gesty odzwierciedlały etap zaangażowania w związku. Tak jak współżycie w małżeństwie jest wyrazem największego zaangażowania miłosnego, tak pocałunek jest wyrazem szczerej miłości, a wzięcie za rękę dowodem sympatii. Wszystko po kolei, w swoim czasie i na odpowiednim etapie. Nikt przecież na pierwszej randce się nie całuje (a przynajmniej nie powinien). Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że te gesty muszą być prawdziwe, muszą pokrywać się z zaangażowaniem. Inaczej są kłamstwem tak jak kłamstwem jest np. mówienie na drugim spotkaniu „kocham”. Kocham to pragnę dobra Twojego bardziej niż własnego. Pragniesz na trzeciej randce dla kogoś lepiej niż dla siebie? Chcesz z nim iść przez życie? Nie? No to nie mów, że kochasz. Nie róbmy nic na siłę. Bo zdarza się, szczególnie w pierwszym okresie znajomości, że dziewczyna czy chłopak wprawdzie odwzajemnia gesty, ale bez przekonania, nieraz z pewną obawą – bo nie są jeszcze na to gotowi, ale nie chcą sprawić przykrości drugiej stronie. Tak nie można robić, bo jest to działanie wbrew sobie rodzące frustrację i lęk a poza tym często okazuje się, że druga strona też wcale nie ma na pewne gesty szczególnej ochoty ale …wydaje jej się, że tak trzeba, że ktoś tego właśnie oczekuje. Obie strony męczą się niepotrzebnie.

Jeśli mamy wątpliwości, trzeba sobie wyznaczyć granice, bardzo konkretne, nawet je spisać. Zawsze lepiej zrobić mniej niż potem zastanawiać się czy to był grzech, czy za bardzo się nie podnieciliśmy, czy trzeba iść do spowiedzi. Oczywiście, jeśli zdarzy się upadek, to do spowiedzi trzeba pójść. Zawsze w razie wątpliwości należy radzić się spowiednika. Oczywiście, samo trwanie w ustalonych przez siebie granicach nie jest gwarantem bezbłędności, bo i te granice mogą być nieostre i my sami w swoim sercu mamy tendencję do ich naciągania i przesuwania. Poza tym wszystkie grzechy biorą się z serca. I choćbyśmy mieli granice sztywne, to serce zawsze może choćby chcieć zobaczyć co jest dalej.

Dlatego najlepszym sprawdzianem tego, czy coś jest dobre czy nie, jest rozważenie: czy ten gest mnie i moją dziewczynę zbliżył do Jezusa? Nie tylko do siebie nawzajem, choć to też jest ważne, tylko do Boga. Czy po tym geście jesteśmy oboje lepsi, czy bardziej się szanujemy, czy coraz bardziej pragnę dla niej czy niego dobra. A może mam wyrzuty sumienia i zastanawiam się czy nie poszliśmy za daleko? A może mnie to za bardzo podnieca? Może czuję niesmak?

Powtórzmy jeszcze raz: jeśli możecie z czystym sumieniem spojrzeć po jakimś geście w oczy Jezusowi to jeśli Wasze sumienia są dobrze ukształtowane – ten gest był dobry. Jeśli po nim moglibyście natychmiast (nie w ogóle podczas najbliższej Mszy św. niedzielnej ale w tej chwili) przystąpić do Komunii św., to będziecie wiedzieli czy coś było dobre czy nie.

Na koniec proponujemy Wam jeszcze jeden bardzo dobry sprawdzian swoich uczuć. Jeśli chcesz się przekonać, czy czujesz do dziewczyny coś więcej, jeśli chcesz wiedzieć czy Wasze dusze są takie naprawdę bratnie, to sprawdź czy masz o czym z nią rozmawiać. Oczywiste? Nie do końca. Proponujemy Ci eksperyment. Postanówcie na jednej z randek nie dotykać się w ogóle. No, może małe uściśnięcie ręki na powitanie i pożegnanie ale NIC więcej. Ani buziaków, ani przytulania, nic kompletnie. Po prostu pójdźcie na spacer albo posiedźcie przy herbacie i ciastku i rozmawiajcie na jakiś temat. Jeśli rozmowa będzie się kleiła, jeśli z zachwytem będziesz patrzył w jej oczy, na jej uśmiech, jeśli będziesz czuł, że kochasz ją nawet, jak jej nie dotykasz, to można powiedzieć, że jesteście na dobrej drodze. Oczywiście nie zachęcamy do trwałego kontynuowania takiej formy randek, natomiast bardzo polecamy taką jedną. Wspaniale mówi nam o naszych motywacjach. O tym czy wytrzymamy bez cielesności, czy to ona nami rządzi, o tym co nas łączy, o tym czy mamy o czym rozmawiać i czy potrafimy zachwycić się sobą – jako osobą, tym co prezentujemy, jacy jesteśmy, a nie tylko swoim ciałem, bliskością. A jaka radość i duma z siebie jak się taka randka uda!

Nie sposób tak naprawdę raz na zawsze określić co jest grzechem a co nie, nie ma żadnego katalogu. Po prostu chodzi o intencje i zdrowy rozsądek. Trzeba też koniecznie wątpliwości przedstawiać na spowiedzi i wcale nie po to, by ściągać na siebie gromy, tylko wiele razy tak naprawdę po to, żeby się uspokoić.

I módlcie się razem na każdej randce, tak króciutko – będą mniejsze pokusy. Da się być w związku nie bojąc się, że każde dotknięcie jest czymś złym. Da się pielęgnować czułość i doświadczać radości czystych gestów. Jest to bardzo ważne także dla Waszego przyszłego małżeństwa. Bo w małżeństwie też nie jest tak, że wolno wszystko. No i nie jest tak, że tylko współżycie jest gestem miłości. Jest nim przede wszystkim czułość – i dlatego warto się jej uczyć. Powodzenia!