Czy problemy ostatnich lat nie wynikają z tego, że wielu ludzi Kościoła zamiast stanąć w prawdzie szukało sposobu na jej ukrycie?
Odważę się postawić tezę, że kryzys jest po to, żebyśmy się nawrócili. Mamy Ewangelię, wiemy, jak powinniśmy postępować. Potrzebujemy kryzysu, żeby stanąć w prawdzie. Czy problemy ostatnich lat nie wynikają z tego, że wielu ludzi Kościoła zamiast stanąć w prawdzie szukało sposobu na jej ukrycie? Ci, którzy w Ewangelii czytali, że „nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome” (Łk 12, 2) sądzili, że uda się ukryć ludzkie grzechy? Logika Ewangelii jest zupełnie inna. Ewangelia wzywa do pokazywania Chrystusa zwyciężającego nasze grzechy i słabości. Apostoł Piotr głosił wyzwalającą prawdę (por. J 8, 32) o swoim trzykrotnym zaparciu się Pana. Apostoł Paweł z własnych słabości uczynił powód do chluby (por. 2 Kor 12, 5-11). Czy więc nie powinniśmy sobie przypomnieć, że owszem, jesteśmy słabi. Jesteśmy kiepskimi narzędziami, nie potrafimy działać jak trzeba, popełniamy błędy, niezależnie od tego, kim jesteśmy i jaką posługę pełnimy. Nad tym wszystkim jest jednak On – Pan, który przemienia naszą słabość w siłę i posługuje się tym co słabe i niemocne, żeby zawstydzić mocnych (por. 1 Kor 1, 27).
Patrząc na własne upadki i nawrócenia widzimy, że czasami potrzebujemy silnego wstrząsu, żeby pozbyć się tego, co przeszkadza nam wzrastać. Łatwo przyzwyczajamy się do powtarzalnych rozwiązań, schematów i sposobów postępowania, których jakość weryfikowana jest właśnie w sytuacjach trudnych, kryzysowych. Czasami musimy zmienić swoje schematy, żeby uratować coś więcej. Również w Kościele łatwo przywiązać się do sposobów działania, które przestały już być skuteczne, ale są wygodne. Kryzys jest dobrym sposobem do przemyślenia, czy potrzebujemy jeszcze tych sposobów, czy może nie stały się ważniejsze od Ewangelii, którą zasłaniają, zamiast odsłaniać. Nie zamierzam w tym miejscu dawać gotowych rozwiązań czy poruszać wszystkich problemów. Mogę jedynie spróbować postawić kilka pytań. Czy nasze dotychczasowe sposoby działania mają ciągle swoje uzasadnienie w sytuacji przyspieszających w ogromnym tempie zmian kulturowych i społecznych? Czy słowa, których używamy są jeszcze zrozumiałe dla przeciętnego słuchacza? Czy potrzebujemy właśnie takich struktur, jakie mamy obecnie? Diecezjalnych, parafialnych, wspólnotowych? Ewangelizujemy, czy czekamy aż ktoś pozwoli się zewangelizować? Może czas zmienić podział odpowiedzialności, rodzaje posług, metody współpracy? Jest wiele przestrzeni, które możemy przemyśleć, oczyścić, odnowić. Kryzys może być szansą na nowe rozwiązania, pomysły i projekty.