Ruch Światło-Życie przeżywa okres dynamicznego rozwoju. Takie zdanie może prowokować do zadawania pytań o stan zdrowia psychicznego autora albo o jego kontakt z rzeczywistością. Faktycznie, w sytuacji, w której liczba uczestników oaz letnich raczej maleje niż rośnie, trudno mówić o jakimś wielkim rozwoju.
Jednak rozwój może być nie tylko ilościowy, ale również jakościowy.
Ks. Blachnicki sporządził kiedyś taki schemat, w którym oddzielił kandydaturę do Ruchu od członkostwa w nim. Otóż w tym schemacie wszyscy odbywający formację podstawową są zaledwie kandydatami - członkami Ruchu są jedynie osoby podejmujące diakonię. Osoba, która - ileś lat temu - pierwszy raz pokazywała mi ten schemat, zwracała ze smutkiem uwagę, że tak naprawdę członków Ruchu jest bardzo niewielu. Wówczas bowiem statystyka oaz była naprawdę imponująca, ale zdecydowana większość osób uczestniczących w Ruchu zatrzymywała się na etapie formacji podstawowej, opuszczając Ruch po jej ukończeniu (jeśli chodzi o młodzież) lub trwając w nieustającej formacji, z której mało co wynikało (jeśli chodzi o dorosłych, w tym kręgi DK).
Dziś sytuacji wygląda zupełnie inaczej. Osób odbywających formację podstawową jest mniej (niestety), natomiast rzeczywiście sporo osób jest zaangażowanych w diakonie Ruchu. I na tej płaszczyźnie w ostatnich latach Ruch Światło-Życie przeżywa naprawdę dynamiczny rozwój. Można tutaj podać całkiem sporo przykładów.
To tylko fragment artykułu. Całość w "Wieczerniku"