Pozwólcie, że definicje tych cnot kardynalnych przytoczę z Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK) wraz z kilkoma refleksjami.
Roztropność uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia (KKK nr 1835).
Roztropność dla mnie to posługiwanie się rozumem, a nie uczuciami w ocenie rzeczywistości. Właściwy rozum kształtuje nie tylko wiedza zdobywana z podręczników szkolnych, gazet czy chociażby internetu, ale także doświadczenia rozmaitych zdarzeń z życia codziennego. Często jednak nie mam odwagi - męstwa, by się z tymi problemami zmierzyć. A przecież ucieczka przed nimi to nieporównywalna strata okazji do kolejnego zdobycia mądrości życiowej. Szacunek, jakim obdarzamy osoby starsze, także rodziców, wynika również z możliwości skorzystania z ich wiedzy (swoistej skarbnicy gotowych recept postępowania) przy podejmowaniu wyboru, wymienionych w definicji tej cnoty, właściwych środków do pełnienia prawdziwego dobra.
Ocena tego, co jest prawdziwym dobrem wymaga dobrze ukształtowanego sumienia, a tym samym stałej relacji z Panem Bogiem, co jednak jest bardzo obszernym tematem, wykraczającym poza ramy tego artykułu.
Sprawiedliwość polega na stałej i trwałej woli oddawania Bogu i bliźniemu tego, co im się należy (KKK nr 1836).
Sprawiedliwość - cnota Salomonowa - to trudny dar wymagający uniżania się przed Prawdą. Przede wszystkim zdaję sobie sprawę z tego, że nigdy nie będę w pełni sprawiedliwy, że będę popełniał błędne decyzje. Wiem, że często brakuje mi obiektywnego wejrzenia w sprawę, którą przychodzi mi rozsądzić, a wymaga się ode mnie, abym wypowiedział własne zdanie.
Ta cecha wymaga też uczciwego przyznania się do niewiedzy, bardziej niż z możliwości dania fałszywego świadectwa. Wiem, że sprawiedliwe powinny być nie tylko moje słowa, ale również czyny, gdyż istnieje bardzo silna pokusa kreowania rzeczywistości, dążenia do pełni władzy, co według niektórych jest głównym popędem ludzkości. Dla mnie ta cnota odzwierciedla przykazanie miłości Boga i bliźniego.
Staram się używać tej cnoty w typowych sprawach życiowych np. gdy jestem proszony o jakąś ocenę sytuacji politycznej, społecznej itp. Jest to również mój problem wychowawczy, gdy muszę rozdzielić i rozsądzić dwójkę bijących się moich dzieci.
Tak jak roztropność tak i sprawiedliwość ludzka musi współgrać z odpowiednio ukształtowanym sumieniem oświeconym siedmioma darami Ducha świętego.
Męstwo zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra (KKK nr 1837).
Męstwa współczesnym mężczyznom, w tym również mnie, bardzo brakuje, bo nie mamy okazji walczyć o wolność Ojczyzny, czy też w bitwach i polowaniach zdobywać środki do życia. Jednak pozostaje realizacja siebie w innych dziedzinach życia, niemniej wymagających doskonalenia tej cnoty. Jestem świadomy, że dzięki zdobyczom cywilizacji życie moje stało się łatwe i przyjemne, co powoduje często przesłonięcie prawdziwego dobra innymi wartościami. Być mężczyzną - być męskim to dla mnie męstwo w dwóch wymiarach. Jeden wymiar, duchowy, to stała walka z grzechem, to ciągła realizacja pięciu warunków dobrej spowiedzi, to nieustanne podejmowanie reguły życia. Nie sposób pominąć w tym trudzie Bożej Opatrzności, Jej stałej zachęty do wytrwałości, do tego, że dam radę, mogę, potrafię. Drugi wymiar to troska za powierzoną mojej pieczy rodzinę wymagająca przede wszystkim podejmowania decyzji i bycia odpowiedzialnym za nie. Dokonuję tego poprzez pracę zawodową, jej sumienne wykonywanie oraz przez poświęcenie wolnego czasu do przebywania razem z żoną i dziećmi. Mam świadomość tego, że podział czasu między pracę a rodzinę wypada na niekorzyść bliskich.
Trudności są na stałe wpisane w realizację tych zadań, jednak często zapominam, że powinienem być upartym i wytrwałym w pokonywaniu przeciwności, na drodze, której celem jest świętość. Tylko Bóg jest dobry, tylko On jest święty.
Umiarkowanie (wstrzemięźliwość) pozwala opanować dążenie do przyjemności zmysłowych i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych (KKK nr 1838).
Współcześnie wstrzemięźliwość kojarzy się głównie ze sferą seksualną, a umiarkowanie z jego brakiem przy spożywaniu pokarmów. Oprócz nich na pewno potrafimy wymienić inne uzależniające przyjemności tj. oglądanie telewizji, czytanie gazet, surfowanie po internecie itp. Te liczne pokusy sprawiają, że bardziej „mam niż jestem”, stąd widzę konieczność stałego wyrzekania się egoizmu, którym przede wszystkim krzywdzę najbliższe mi osoby. Dowiaduję się o tym po jakimś czasie, gdy widzę, jak moje samolubne zachowanie jest przyczyną wewnątrzrodzinnych waśni.
Uważam realizację tej cnoty za najtrudniejszą, gdyż jest to czynność wymagająca nieustannej czujności, permanentnego trwania w poście. Właśnie „post”, bardziej określany jako ciągły niż okresowy (Wielki czy cotygodniowy w każdy piątek) stan, jest tym słowem, z którym wiążę doskonalenie się w umiarkowaniu. Przed każdym z nas stoi zadanie znalezienia konkretnych, własnych dróg radzenia sobie z „zachciankami”. Ich indywidualność i rozmaitość powoduje, że moje rady są tylko osobistym „ościeniem dla ciała”.
Każda cnota kardynalna wymaga pielęgnacji i wzrostu, harmonii i równowagi podobnie jak twardo, pewnie stoi stół o czterech równych nogach. W braku tych cnót upatruję niedojrzałość zarówno swoją jak i innych mężczyzn. Nie wierzę, że mężczyźni nie chcą dorosnąć; pewnie niektórzy tak, ale większość po prostu nie wie jak to zrobić. Brakuje im o tym wiedzy oraz swego rodzaju promocji podczas nauki w szkole, na studiach czy też w środkach masowego przekazu. Mamy szczęście, gdy możemy czerpać doświadczenie z przykładu naszych rodziców, zwłaszcza ojców. W przeciwnym wypadku pozostaje mozolne zdobywanie umiejętności np. poprzez stałe dążenie do życia według tych cnót kardynalnych. Wspominam o nich, promując je w ten sposób, przy składaniu życzeń młodym małżonkom (mężczyznom) po ceremonii zaślubin. Mówię również o tym, że nie powinni czynić tego przede wszystkim dla kobiet, które kochają, ale dla samych siebie, dla lepszego samopoczucia, dla własnego zdrowia duchowego i psychicznego.
Oczywiście na sam koniec wspomnę o najważniejszym, czyli o współpracy z łaską Bożą. Jest ona niezbędnym Światłem oraz Mocą, abyśmy nie ulegali zniechęceniu w stałym dążeniu do zmiany własnego ja. Podobnie jak w innych sytuacjach, tak również tutaj z pomocą przychodzi Słowo Boże. Celowo jednak nie przytaczam żadnych cytatów z Pisma Świętego nawiązujących do cnót kardynalnych, gdyż osobiste ich odkrywanie sprawia dużą radość poszukującym, utrwalając je w pamięci. Zwłaszcza ich duża ilość może przyprawić o zawrót głowy, powodując tym samym zupełnie nowe, świeże spojrzenie na wielokrotnie czytane i znane fragmenty zarówno Starego jak i Nowego Testamentu.
Na koniec składam ogromne podziękowania żonie, która nieustannie dba o mój harmonijny rozwój cielesny i duchowy, bez której napisanie tego artykułu nie byłoby możliwe.