Kiedy chodziłem do liceum, po przełomie roku 1989, jednym z moich cichych marzeń było założenie i prowadzenie własnej firmy. Nie traktowałem tego jako głównego celu życia, przeciwnie, jakiś czas po maturze doszedłem do wniosku, że swojej firmy pewnie nigdy nie będę miał, ale takie marzenia z młodości człowiekowi nieraz towarzyszą. Jakiś czas później, w czasie jednej z Kongregacji Odpowiedzialnych słuchałem bardzo ciekawej konferencji na temat encykliki Jana Pawła II Centesimus annus poświęconej katolickiej nauce społecznej. Przemawiający koncentrował się na wyłożonych w encyklice zasadach zaangażowania chrześcijan w działalność gospodarczą, społeczną i polityczną. Pomyślałem wtedy, że gdybym kiedyś wymarzoną firmę założył, to wypadałoby przeczytać Centesimus annus, do czego między innymi ów mówca zachęcał. Moje życie potoczyło się dalej, sporo się zmieniło i gdzieś w środku minionej jesieni założyliśmy z żoną swoją firemkę. A pod koniec listopada dostałem e-mail z prośbą oł na temat encykliki Centesimus annus. Oczywiście nie odmówiłem, kupiłem małą błękitną książeczkę i przeczytałem ją. W sumie się cieszę, że przeczytałem ją dopiero teraz, gdy czuję, że jej treść w wielu punktach dotyka moich codziennych problemów.
Encyklika omawia spojrzenie Kościoła na aktualne problemy społeczne, gospodarcze i polityczne. W teologii jej treść zalicza się do dziedziny zwanej katolicką nauką społeczną - jest jednym z najważniejszych jej dokumentów. W mało której dziedzinie teologii można tak dokładnie jak w przypadku katolickiej nauki społecznej określić początek istnienia. A zaczęła się ona w 1891 roku, kiedy to papież Leon XIII wydał pierwszą w historii encyklikę dotyczącą spraw społecznych Rerum novarum. W czasach, gdy nie było wcale oczywiste angażowanie się Kościoła w rzeczy doczesne, papież zabrał głos w obronie wyzyskiwanych przez dziki kapitalizm robotników, odrzucając jednocześnie rewolucyjną ideologię socjalistyczną. Centesimus annus jest pełna nawiązań do Rerum novarum, poczynając od tytułu (łac. centesimus annus - sto lat, stulecie: dokument został wydany w 1991 roku), poprzez przypomnienie, rozwinięcie i omówienie w nowym kontekście historycznym i społecznym wielu zagadnień poruszonych przez Leona XIII. Ów kontekst historyczny jest przy tym niezmiernie istotny: o ile Leon XIII dwadzieścia sześć lat przed rewolucją w Rosji przewidział, że realizacja haseł komunistycznych będzie lekarstwem gorszym od samej choroby, o tyle Jan Paweł II pisał ze świeżej perspektywy upadku realnego socjalizmu w 1989 roku po dziesięcioleciach zimnej wojny i zachodzących w tym czasie w różnych częściach świata procesów. Lecz choć przez sto lat dzielących encykliki świat bardzo się zmienił, zasadnicze problemy społeczne pozostały te same.
Jednym z zagadnień, które dzięki tej właśnie historycznej perspektywie można było lepiej uchwycić i opisać, jest spojrzenie Kościoła na kwestię wolnego rynku. Jan Paweł II napisał: „Wydaje się, że zarówno wewnątrz poszczególnych narodów, jak i w relacjach międzynarodowych wolny rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystania zasobów i zaspokajania potrzeb." Oczywiście papież dodał zaraz, że „dotyczy to jednak tylko tych potrzeb, za których zaspokojenie można zapłacić", stwierdzając, że w imię zasad rynkowych nie można pozbawiać ludzi tego, co służy zaspokojeniu ich podstawowych potrzeb i bez czego będzie podeptana godność człowieka. Jednakże odrzucenie wolnego rynku w imię zasad „sprawiedliwości społecznej" głoszonych przez ideologię realnego socjalizmu spowodowało gospodarczy krach tego systemu. Jego upadek nie wynikał jedynie z trudności technicznych - odebranie ludziom prawa do swobodnej wymiany dóbr i własnej inicjatywy było wprost wystąpieniem przeciwko temu, kim człowiek naprawdę jest, przeciwko jego naturze.
Jan Paweł II zauważył, że wolny rynek służy nie tylko rozwojowi poszczególnych narodów, ale też współpracy między narodami. Wskazuje tu na doświadczenia historyczne drugiej połowy XX wieku: kraje, które izolowały się od ogólnoświatowej gospodarki zwykle cofały się w rozwoju, natomiast te, które włączały się w międzynarodową wymianę, posuwały się do przodu. Jednocześnie papież potępił tworzenie sztucznych barier, które uniemożliwiają krajom uboższym włączenie się w wymianę międzynarodową na równych zasadach. Można tu dopisać, że dziś, ponad czternaście lat po ogłoszeniu encykliki, coraz więcej ludzi, również ze świata polityki, zdaje sobie sprawę, że właśnie nierówności w dostępie do rynku, potężne subsydia i cła zaporowe są jedną z podstawowych przyczyn utrzymującej się nierówności gospodarczej między krajami i znacznie utrudniają rozwój państw najuboższych. Coraz więcej organizacji o zasięgu zarówno regionalnym (na przykład Unia Europejska) jak i ogólnoświatowym (na przykład Światowa Organizacja Handlu) działa intensywnie w kierunku zniesienia barier czy to w swoim regionie, czy w skali całej ziemi.
Innym bardzo ciekawym zagadnieniem omówionym w Centesimus annus jest sprawa własności prywatnej i bogacenia się. Ewangeliczne zdanie o wielbłądzie, któremu jest łatwiej przejść przez ucho igielne niż bogatemu do Królestwa Bożego w każdych czasach wymaga interpretacji dostosowanej do zmieniających się uwarunkowań kulturowych. W tym kontekście Jan Paweł II przypomina, że ziemia została dana wszystkim ludziom, a każdy człowiek, poprzez pracę bierze w opiekę jej cząstkę. Ta praca na ziemi jest podstawą własności prywatnej, która jest konieczna do rozwoju człowieka, a która jednocześnie nie jest absolutna. Każda własność prywatna ma służyć nie tylko jej posiadaczowi, ale też jego bliźnim. Na pewno zaś nie może być użyta przeciwko nim.
Pisząc o własności dóbr papież zauważył, że o ile kiedyś źródłem bogactwa było głównie ścisłe współdziałanie człowieka z ziemią, którą kształtował, o tyle w dzisiejszych czasach coraz większego znaczenia nabiera inny rodzaj własności: „własność wiedzy, techniki i umiejętności". Państwa najbardziej rozwinięte są bogate dużo bardziej dzięki zgromadzeniu ogromnego kapitału w tej dziedzinie, niż dzięki bogactwom naturalnym. Lecz podobnie jak kiedyś zgromadzenie kapitału „materialnego" powodowało powstanie sytuacji krzywdy i niesprawiedliwości, tak dziś brak odpowiedniej wiedzy i umiejętności może powodować niesprawiedliwe wykluczenie i jeśli nie nędzę, to pozostawienie na marginesie rozwoju całych grup i narodów.
Coraz większe zdolności techniczne i formy pracy coraz bardziej skomplikowane pozwalają grupom ludzi wytworzyć rzeczy, których pojedynczy człowiek wyprodukować nie jest w stanie. Te coraz nowsze formy współpracy nie byłyby możliwe bez odpowiedniego zorganizowania. Stąd w Centesimus annus znalazła się jednoznaczna pochwała gospodarczej inicjatywy i przedsiębiorczości. Jan Paweł II pochwalił cnoty, dzięki którym możliwe jest tworzenie „wspólnot pracy": „rzetelność, pracowitość, roztropność w podejmowaniu uzasadnionego ryzyka, wiarygodność i wierność w relacjach międzyosobowych, męstwo we wprowadzaniu w życie decyzji trudnych i bolesnych, lecz koniecznych dla wspólnej pracy przedsiębiorstwa i dla zapobieżenia ewentualnym katastrofom". Inicjatywa gospodarcza jest w dzisiejszych czasach wypełnianiem Bożego wezwania, by człowiek „czynił sobie ziemię poddaną".
Pisząc o funkcjonowaniu przedsiębiorstw papież stwierdził, że zysk osiągany przez firmę jest pozytywnym kryterium jej oceny. „Gdy przedsiębiorstwo wytwarza zysk, oznacza to, że czynniki produkcyjne zostały właściwie zastosowane a odpowiadające im potrzeby ludzkie - zaspokojone". Z drugiej strony zysk nie może być kryterium jedynym: jeśli ludzie pracujący w firmie nie są traktowani właściwie, to jest to nie tylko złem dotykającym pracowników, lecz bardzo często prowadzi również do osłabienia skuteczności gospodarczej przedsiębiorstwa.
Na zakończenie napiszę, że pracowałem kiedyś w firmie, której prezes jest wierzącym chrześcijaninem i podchodził do ludzi tak, jak Jan Paweł II nauczał. To było bardzo pozytywne doświadczenie, bardzo miło wspominam tamten czas, panującą w firmie atmosferę i jeśli kiedyś miałbym zatrudniać ludzi, to też bym chciał żeby „u mnie" było tak sympatycznie. Bardzo wszystkim życzę takich szefów, a jeśli ktoś z czytelników sam jest szefem lub poważnie zajmuje się polityką, to zachęcam do lektury Centesimus annus.