Temat szatana wywołuje spory wśród głęboko wierzących katolików. Jedni bez trudu wymienią przejawy działania złego ducha we współczesnym świecie, wskażą dziedziny w których szczególnie jest obecny, drudzy będą zarzucać tym pierwszym przesadę i doszukiwanie się szatana we wszystkim. Gdzie leży prawda?
Mam wrażenie, że przeżywamy obecnie swoiste wychylenie wahadła. Jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku papież Paweł VI musiał przypomnieć katolikom, że szatan naprawdę istnieje. Świat był bowiem wówczas bardzo racjonalny i o ile wierzący przyjmowali istnienie Boga, to już aniołów (w tym upadłych aniołów) byli skłonni często traktować jako figury stylistyczne.
Jak jest dzisiaj? Takie postawy nadal istnieją, choć chyba bardziej dotyczą ludzi ukształtowanych w tamtych racjonalnych czasach. Inni jednak jak najbardziej przyjmują istnienie złego ducha. Znów jest to jakieś odbicie świata, który odszedł od racjonalności. Dziś wielu poważnie traktuje wróżki, horoskopy, wierzy w istnienie rozmaitych „sił”. Nietrudno chrześcijanom w takim świecie uwierzyć w realną obecność szatana. A wychylenie wahadła polega na tym, że tematyka szatana cieszy się dużym powodzeniem, budzi zainteresowanie – nierzadko większe niż zainteresowanie Jezusem.
W jaki sposób dojść do prawdy o szatanie? Po prostu poznając to, co mówi na jego temat Biblia i czego uczy Kościół. Wówczas nie grozi nam ani lekceważenie złego ducha ani też przesadne zainteresowanie nim.
Kiedyś mówiono, że największym sukcesem diabła jest to, iż ludzie w niego nie wierzą. Być może tak było, nie sądzę jednak by dzisiejsze wielkie zainteresowanie szatanem było jakąś jego klęską. Klęska diabła jest wtedy, gdy człowiek powierza swoje życie Jezusowi i za Nim idzie. Poszerzanie wiedzy o szatanie ma sens więc tylko wtedy, jeśli dzięki temu jeszcze bardziej przylgniemy do Jezusa.