Bogactwo i ubóstwo - problem tak stary jak ludzka cywilizacja. W Piśmie Świętym często spotykamy rozliczne wypowiedzi odnoszące się do kwestii posiadania. Nie sposób bowiem mówić o człowieku wyizolowanym ze świata dóbr, które go otaczają i nad którymi ma panować (por. Rdz 1,28b). Nie sposób także mówić ozbawieniu, nie uwzględniając tego, co człowiek spotyka na drodze do wieczności - jako pomoc lub przeszkodę.
Nawet pobieżne spojrzenie na teksty biblijne sugeruje, że istnieje wyraźna różnica w ocenie bogactwa i ubóstwa w księgach Starego i Nowego Testamentu. Stary Testament widzi wartość w bogactwie, natomiast Nowy Testament w ubóstwie. Takie stwierdzenie nie musi jednak oznaczać przeciwstawienia sobie obu części Biblii. Wręcz przeciwnie - biblijne spojrzenie jest jak najbardziej komplementarne. Kwestia bogactwa i ubóstwa, jeżeli można to tak nazwać, jest sama w sobie moralnie obojętna. Jej wartość moralna jawi się dopiero w związku zczłowieka i zależy od perspektywy w ja-kiej się ją stawia. Tak naprawdę granica biegnie nie pomiędzy Starym i Nowym Testamentem, ale pomiędzy perspektywą spojrzenia na jedną i tę samą rzeczywistość.
Bogactwo jako dar
ubóstwo jako zagrożenie
Charakterystyczny stosunek do kwestii posiadania ukazany zwłaszcza w starszych księgach Starego Testamentu wynika z braku rozwoju myśli dotyczącej życia po śmierci. Życie doczesne skupiało w sobie wszystkie cechy relacji między człowiekiem i Bogiem. Bóg ubogaca tych, których kocha, ... tych, którzy na to zasłużyli wiernością względem Jego nakazów. Bogactwo materialne stanowi świadectwo Bożego błogosławieństwa.
Należy podkreślić, że wielkie postacie Starego Testamentu „musiały" być bogate. Przypisywanie im bogactwa stanowiło bowiem sposób ukazania, jak bardzo były wierne Panu Bogu. Bóg wynagradzał ich wierność tym, co stanowiło realną dla nich wartość. Dobitnie ukazuje to historia Hioba, który był mężem sprawiedliwym, prawym, bogobojnym, i unikającym zła (Hi 1,1). Taka charakterystyka Hioba pociągała za sobą oczywiste dopełnienie: miał siedmiu synów i trzy córki. Majętność jego stanowiło siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba służby.(1,2-3). Odmalowany w tych kilku słowach obraz dla człowieka Starego Testamentu jest jak najbardziej wyrazem niepodważalnej jedności bogobojnego życia zbogactwem. Symboliczna liczba dzieci, a zwłaszcza olbrzymie ilości należących do niego zwierząt wydają się być typową dla wschodniego sposobu myślenia hiperbolą (przesadą). Kiedy więc szatan otrzymuje pozwolenie na wypróbowanie wierności Hioba, na samym początku próbuje rozerwać więź pomiędzy Bogiem a Hiobem odbierając mu wszystkie dobra materialne. Znaczące są słowa jakie Hiob wypowiada po ich utracie: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (1,21). Zawiera się w nich bowiem to, co stanowi ospojrzenia na bogactwo - pochodzi ono zóry.
Możemy więc mówić o charakterystycznym dla Starego Testamentu katabatycznym (zstępującym) rozumieniu bogactwa. W nurcie takiego myślenia znajduje się także fragment z Listu Jakuba: Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, uktórego nie ma przemiany ani cienia zmienności (1,17). Nic więc dziwnego, że skoro Hiob we wszystkich swoich doświadczeniach okazał się wierny Bogu, otrzymał od Wszechmogącego nie tylko to co utracił, ale Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób (...) Pan błogosławił Hiobowi, tak że miał czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. (Hi 42,10.12). Co prawda ilość dzieci się nie zmieniła (co uwypukla symboliczny charakter liczby 7 i 3), nagrodą za wierność było jednak pomnożenie urody jego córek: Nie było w całym kraju kobiet tak pięknych jak córki Hioba (42,15).
Bogactwo jest więc tytułem do dumy. Wyraża to także sama sfera języka hebrajskiego, który na określenie bogactwa i chwały, a także dumy, sławy, czci, szacunku i nagrody używa tego samego rzeczownika kabod. Nie dziwi więc, że Stary Testament uwypukla bogactwo Abrahama, który był zasobny w trzody, srebro i złoto (Rdz 13,2) tak bardzo, że kraj nie mógł utrzymać trzód jego i Lota (por. 13,6). Podobnie uwypuklone jest także bogactwo Izaaka - Przebywając w tym kraju, zasiał Izaak ziarno i doczekał się w owym roku stokrotnego plonu, gdyż Pan mu pobłogosławił i tak stawał się on coraz bardziej zasobny, aż dorobił się wielkiej majętności. Miał liczne stada owiec i wołów i wiele służby (26,12-14), Jakuba - Tak to stał się Jakub człowiekiem bardzo zamożnym; miał bowiem liczne trzody, a ponadto niewolnice, sługi, wielbłądy i osły (30,42), czy Salomona - Salomon miał też cztery tysiące stajni dla koni do swoich powozów i dwanaście tysięcy wierzchowców (...); miał też siedemdziesiąt tysięcy tragarzy i osiemdziesiąt tysięcy rozłupujących skały (1Sm 5,6.29).
Taki katabatyczny charakter rozumienia bogactwa związany był nie tylko z retrospektywną oceną życia wielkich postaci, ale również z nadzieją na ciągle uobecniającą się wierność Boga wobec swoich wybranych. Wyrazem tego stanowią błogosławieństwa, które często dotykają sfery czysto materialnej, np. Juda otrzymuje od swego ojca błogosławieństwo - będą mu się iskrzyły oczy od wina, a zęby będą białe od mleka (49,12). Podobnie lud wchodzący do Ziemi Obiecanej może się spodziewać wielkiego dobrobytu:
Jeżeli więc pilnie będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego,
wiernie wypełniając wszystkie Jego polecenia, które ja ci dziś daję,
wywyższy cię Pan, Bóg twój, ponad wszystkie narody ziemi.
Spłyną na ciebie i spoczną wszystkie te błogosławieństwa,
jeśli będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego.
Będziesz błogosławiony w mieście, błogosławiony na polu.
Błogosławiony będzie owoc twego łona, plon twej roli,
przychówek twych zwierząt,
przyrost twego większego bydła i pomiot bydła mniejszego.
Błogosławiony będzie twój kosz i dzieża (Pwt 28,1-5)
W takim ujęciu bogactwo jest czymś ze wszech miar dobrym. Będąc darem od Boga, stanowi swoiście pojmowany element potwierdzenia Przymierza. Każdy Izraelita rozumiał, że skoro Bóg zobowiązał się błogosławić tych, którzy są wierni Jego przepisom, mogą nieustannie liczyć na wszelkiego rodzaju dobra. Bogactwo stanowi jednak coś więcej niż nieuniknioną konsekwencję zawartego układu handlowego. Bogactwo jest wyrazem Bożej miłości do tych, którzy tej miłości się nie wypierają:
Jeżeli Pan domu nie zbuduje,
na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą.
Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże,
strażnik czuwa daremnie.
Daremnym jest dla was wstawać przed świtem,
wysiadywać do późna -
dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko;
tyle daje On i we śnie tym, których miłuje.
Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. (Ps 127,1-3)
W porządku katabatycznym ubóstwo stanowi po prostu brak czegoś niezbędnego do życia. Skoro więc życie jest darem i błogosławieństwem (także w znaczeniu posiadania potomstwa), wszelki uszczerbek w tej dziedzinie jest wyrazem zamknięcia się człowieka na Boga, który ciągle JEST otwarty na człowieka, lub znakiem próby, której doświadcza człowiek, by stać się bardziej otwartym na Boga.
Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie!
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. (Syr 2,1-4.8)
Bogactwo jako zagrożenie
ubóstwo jako dar
Jak silne było myślenie o bogactwie jako oczywistej konsekwencji Bożego błogosławieństwa świadczy wielkie zdziwienie apostołów, gdy Jezus po odejściu bogatego młodzieńca stwierdził: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty zścią wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19,23-24). Ewangelista Mateusz nie omieszkał stwierdzić, że gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo (19,25a). A pytanie, które Mu postawili: Któż więc może się zbawić (19,25b), ukazuje jak wielkiego przewartościowania wymagało pójście za Jezusem.
Naukę Nowego Testamentu nie można przeciwstawić nauce Starego Testamentu. Już Stary Testament bowiem dostrzegał, że bogactwo może człowieka ograniczać. Ludzie bogaci zamiast uwielbiać Boga za okazane dobrodziejstwa mogą skupić się na sobie i swojej samowystarczalności. Krytyka dotyka zwłaszcza tych, którzy do majątku doszli wób nieuczciwy:
Gromadzenie skarbów językiem kłamliwym, to wiatr ścigany - szukanie śmierci (Prz 21,6)
Powiedział Efraim: «Stałem się bogaty i zgromadziłem dla siebie majątek» - lecz z jego pracy nic nie pozostanie z powodu grzechów przezeń popełnionych (Oz 12,9).
Zainteresowanie starotestamentalnych autorów dziedziną sprawiedliwości społecznej musiało doprowadzić do ostrych wystąpień przeciwko tym, którzy stawiają chęć wzbogacenia się ponad drugiego człowieka i Boże przykazania. Takie zachowanie wypomina swoim współczesnym prorok Amos w słowach:
Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać» (Am 8,4-6).
Dobra materialne, zamiast wzmacniać Przymierze z Bogiem i miłość do Niego, stawały się przyczyną zwrócenia się do innych bóstw i zapomnienia o Bogu. Sprawy doczesne mogły przysłaniać sprawy Boże, a posiadanie dóbr powodować ociężałość serca. Autorzy dostrzegają rzeczywisty problem, jaki dobra materialne mogą stwarzać. Człowiek jest zaproszony do dążenia ku Bogu, lub jeżeli ktoś woli, do „wspinania się" ku Niemu. Dobra materialne w perspektywie, którą należy określić jako anabatyczną (wznoszącą się, idącą ku górze) mogą stanowić bardzo konkretną przeszkodę, która utrudnia, a nawet czasami uniemożliwia zbliżenie się do Boga.
Takie spojrzenie cechuje Nowy Testament, a przyczyn krytycznego stosunku do bogactw materialnych jest kilka. Najważniejszą jest nauka Jezusa Chrystusa. Dążenie każdego chrześcijanina powinno być zwrócone ku niebu. Anabatyczny charakter tego dążenia ukazuje m.in. św. Paweł, który pisze do Filipian: ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie (3,13-14). Chrześcijanie, wsłuchując się w naukę Jezusa, rozumieli, że dobra, które stanowią wartość na tym świecie mogą przeszkadzać wtym dążeniu „ku górze". Wystarczy przypomnieć choćby upomnienie będące przesłaniem przypowieści o siewcy i ziarnie. Jezus jako jedną z przyczyn braku „wzrostu i plonowania" Słowa w ludziach, którzy je przyjęli widzi właśnie troski doczesne i ułudę bogactwa (por. Mt 13,22, Mk 4,19; Łk 8,14). Pisma Nowego Testamentu będą ponadto akcentowały nietrwałość dóbr materialnych:
Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze izardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby (Jk
5,2-3).
Kiedy więc chrześcijanie słyszeli głos Jezusa: kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (Łk 14,33), rozumieli, że to nie jest anarchicznym nawoływaniem do radykalnego ubóstwa, lecz walką o człowieka, któremu bogactwa mogą przysłonić Królestwo Boże.
Inną przyczyną krytycznego podejścia do kwestii posiadania uwypukloną w Nowym Testamencie jest ubóstwo samych chrześcijan. Św. Paweł w liście do mieszkańców bardzo bogatego Koryntu wspomina: Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych (1 Kor 1,26). Jeżeli więc w tak bogatym mieście chrześcijanie byli ludźmi niezamożnymi, to cóż powiedzieć o innych gminach. Podczas zbiórki pieniędzy, Paweł stara się zmobilizować mieszkańców Koryntu, dając im za przykład wspólnoty w Macedonii, które są „skrajnie ubogie":
Donosimy wam, bracia, o łasce Bożej, jakiej dostąpiły Kościoły Macedonii, jak to w dotkliwej próbie ucisku uradowały się bardzo i jak skrajne ich ubóstwo zajaśniało bogactwem prostoty (2 Kor 8,1-2).
Wspomniana zbiórka pieniędzy odbywała się na Kościół w Jerozolimie. Wspólnota ta koniecznie potrzebowała wsparcia, gdyż entuzjazm pierwszego okresu jej rozwoju, nacechowany budującymi przykładami troski o potrzebujących poprzez sprzedawanie pól iów (Dz 4,34) zakończył się wielkim zubożeniem całej społeczności tamtejszych chrześcijan. Może właśnie tu znajdujemy korzeń tak dosadnie wyrażonych myśli przeciwko bogaczom zawartych w Liście św. Jakuba:
A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świa-dectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach os-tatecznych skarby. Oto woła zapłata robot-ników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzy-maliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostat-ków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi (Jk
5,1-5).
Dla wierzących w Chrystusa to nie bogactwo materialne, ale dobra duchowe powinny stanowić cel wszelkich wysiłków. Powinni być świadomi obdarowania we wszystko (por. 2 Kor 9,8.11): w nadzieję (Rz 15,13), w dobre uczynki (2 Kor 9,8) i we wszelkie błogosławieństwo duchowe (Ef 1,3). Zos-tali bowiem wezwani, aby za św. Pawłem mogli powiedzieć: Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie (Flp 3,20). W tej perspektywie bogactwo musi być oceniane jedynie jako środek do osiągnięcia celu. Trafnie wyraził to, mówiąc o sobie, Apostoł pogan:
Nie mówię tego bynajmniej z powodu niedostatku: ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4,11-13).
W tej perspektywie ubóstwo jest widziane jako dar. Ludzie ubodzy mogą spodziewać się wynagrodzenia za swoje doczesne cierpienia (por. Łk 16,19-31) - działu w królestwie niebieskim (Łk 6,20). Bogactwo nie obciąża ich pragnienia bycia z Bogiem, dlatego Jezus nie waha się nazwać ich szczęśliwymi (makarioi), gdyż są dziedzicami Boga (Rz 8,17). Jakże ubogi wydaje się więc biskup Kościoła w Laodycei, do którego skierowany jest ostatni z listów zawartych w Apokalipsie:
Ty bowiem mówisz: „Jestem bogaty", i „wzbogaciłem się", i „niczego mi nie potrzeba", a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny iślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział (Ap 3,17-18).
Bogactwo w ujęciu anabatycznym traktowane jest jako niebezpieczne właśnie także dlatego, że zaślepia i nie pozwala „dostrzec" nieba.
Bogactwo jako zadanie
Jak więc rozwiązać zaistniały problem? Na wstępie warto zwrócić uwagę, że oba omówione powyżej podejścia: bogactwo jako dar, a ubóstwo jako zagrożenie i bogactwo jako zagrożenie i ubóstwo jako dar odnajdujemy w działalności publicznej Jezusa. Z jednej strony Jezus chętnie przyjmował zaproszenia na ucztę od osób bogatych (np. Łk
19,1-10) i korzystał z materialnej pomocy bogatych kobiet (por. Łk 8,3), z drugiej strony w niesłychanie ostrych wyrażeniach krytykuje bogactwo. Wystarczy wspomnieć
choćby o warunku pójścia za Nim: nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (Łk 14,33), czy też o trudnościach w osiągnięciu nieba: łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19,24).
Pomimo tak diametralnie odmiennego stosunku do bogactwa Jezus nie reprezentuje ambiwalentnej postawy w tej kwestii. Bogactwo jest równocześnie darem i zagrożeniem. W pozornie drugorzędnej wypowiedzi na temat pieniędzy została zawarta istota problemu: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków (Łk 16,9; por. Syr 13,21nn). Posiadanie dóbr nie jest czymś złym. Niebezpieczeństwo polega na niewłaściwym ich używaniu. Psalmista wyrazi to w następujący sposób: do bogactw, choćby rosły, serc nie przywiązujcie (Ps 62,11). Można byłoby powiedzieć: niech rosną (!), serce jednak niech będzie wolne, bo prawdziwe skarby człowieka są gdzie indziej: Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6,20-21).
Gromadzenie tego skarbu dokonuje się poprzez odpowiednie zainwestowanie bogactwa: Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych (Łk 14,13-14). Kryterium oceny bogactwa jest więc drugi człowiek, któremu mamy służyć, z którym mamy się dzielić iktórym mamy przebywać w wieczności. Rzeczy materialne, które posiadamy są przede wszystkim zadaniem. Dla osiągnięcia królestwa niebieskiego warto mądrze rozporządzać swoim majątkiem (por. Mt 13, 45-46). Czasami tak niewiele potrzeba. Jezus, który ubogacił nas swoim ubóstwem (por. 2 Kor 8,9), wskazuje, że można dać bardzo wiele dając czasami niedużo.
W drugim zbiorze mów zawartym w Ewangelii wg św. Mateusza odnajdujemy jeden prosty logion, który skupia w sobie istotę rozważanego problemu: Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie (Mt 10,8). Darmo otrzymaliście - to co posiadacie powinno być powodem do uwielbienia Boga, który obdarza was wspaniale z nieba (ujęcie katabatyczne), darmo dawajcie - gdyż to co stanowi waszą własność musi stać się waszą drogą ku niebu (ujęcie anabatyczne).