To, że mogę Boga nazywać Ojcem, że On tego chce i się z tego cieszy jest przecież jedną z największych niemożliwości, którą Pan Bóg uczynił realną sytuacją w życiu chrześcijanina
Czy o tym, że Bóg jest Ojcem można napisać jeszcze coś nowego, odkrywczego, zaskakującego? Czy nie powiedziano już wszystkiego? Zastanawiając się nad tym zacząłem odkrywać, że jest to temat nie tylko ciągle przeze mnie poznawany na nowo, ale że właściwie nie jest łatwo dobrze to wszystko ponazywać. Żywy Bóg wchodzący w relację z człowiekiem powoduje, że terminologia staje się bezsilna, a człowiek próbujący doprowadzić słowa do porządku staje przed problemem przekraczania przez Boga znaczeń słów i wszelkich ludzkich kategorii, w tym także ojcostwa i macierzyństwa.
Stawiam to zastrzeżenie już na początku, bo jestem przekonany, że ten krótki tekst może być jedynie niewielkim zasygnalizowaniem nieskończonej i wyjątkowej przestrzeni, w której Pan Bóg odkrywa przed nami swoje czułe serce Ojca.
Myślę, że wielu z czytelników codziennie, a nawet kilka razy dziennie odmawia modlitwę „Ojcze nasz”. Sam to robię i w pewnym momencie dotarło do mnie, że w ogóle nie zastanawiam się nad pierwszymi słowami tej modlitwy, tak jakby były tylko rodzajem wstępu, zwykłą formułą rozpoczynającą. Wygląda to tak, jakbym przy modlitwie nie rejestrował tych słów i nie traktował ich poważnie. Dopiero, gdy sobie to uświadomiłem, zdałem sobie sprawę, że przecież to właśnie te słowa są najważniejsze, a bez nich cała reszta jest pozbawiona znaczenia. To, że mogę Boga nazywać Ojcem, że On tego chce i się z tego cieszy jest przecież jedną z największych niemożliwości, którą Pan Bóg uczynił realną sytuacją w życiu chrześcijanina.
To Boże Ojcostwo wynika najpierw z aktu stworzenia. Stwarzając świat Bóg staje się Ojcem dla wszystkich stworzeń, a w ten sposób wchodzi z całym światem w relację i to nie byle jaką, bo rodzinną! To związanie się Pana Boga ze stworzeniem jest zupełnie wyjątkowe i wynikające z samej Jego natury. Bóg jest Ojcem od zawsze i od zawsze ma pragnienie relacji rodzicielskiej. Do tego stopnia, że nie wystarczyło Mu być Ojcem dla stworzonego świata, ale zechciał stać się Ojcem człowieka! Od zawsze jest Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty i od zawsze jest między nimi ta relacja, którą możemy skrótowo nazwać życiem wewnętrznym Trójcy Świętej. Jednak w pewnym momencie przyszedł dzień, w którym Ojcostwo Boga stało się udziałem ludzkiej natury. Relacja między Ojcem a Synem stała się sprawą, w którą zostali włączeni wszyscy ludzie.
Obraz Ojca, który jest widoczny w życiu i nauczaniu Jezusa to obraz Boga z otwartymi ramionami, wzruszającego się i cierpliwie czekającego na swoje dziecko. To Ojciec, który cieszy się, że może podzielić się tym, co ma najcenniejszego. Nie zachowuje swojego szczęścia dla siebie, ale dzieli je z innymi.
Znaczenie relacji między Bogiem Ojcem, a Jego dziećmi jest szczególnie widoczne właśnie w tej modlitwie, której słowa przekazał nam Jezus. Odmawiając „Ojcze nasz” odkrywamy nie tylko, że Bóg jest Ojcem, ale również to, że się o nas troszczy. Pamięta o naszych potrzebach i chce, żebyśmy byli świadomi, że jesteśmy dziećmi Boga, które wiedzą, że same nie mogą nic, a z Nim mogą wszystko. To niezwykła tajemnica: Bóg mający wszystko potrzebuje człowieka. Potrzebuje nas tak bardzo, że postanowił zapłacić ogromną cenę, by nic nie przeszkadzało naszej relacji.
Niestety grzech spowodował, że relacja między Bogiem a człowiekiem uległa zachwianiu. Człowiek zaczął się bać Ojca, a piękny obraz ojcowskiego serca Boga zaczęły zakrywać ludzkie mniej lub bardziej udane malowidła kreślone przez ludzi. Ten zniekształcony obraz wynikający z negatywnych doświadczeń własnego życia i z powodu grzechów, zwłaszcza sprzeciwiających się drugiemu przykazaniu można jednak przezwyciężyć. Zdaniem o. Jacka Salija OP najlepszym na to sposobem jest gorliwa modlitwa. Spotkanie z prawdziwym Ojcem spowoduje, że właściwy obraz zostanie przywrócony, a ludzkie doświadczenia nie będą w stanie go zakryć.
Świadomość tego, że jest się w niesamowitej relacji z Bogiem, który chce, żebyśmy nazywali Go Ojcem powoduje pewne konsekwencje. Św. Cyprian pisze: „Należy pamiętać, że skoro nazywamy Boga «naszym Ojcem», powinniśmy postępować jak dzieci Boże”. Dzieci Boże wiedzą, że mają potężnego Ojca, ale wiedzą też, że mają do wypełnienia konkretną misję. Ta misja nie pozwala na bezczynne przyglądanie się światu. Dziecko, które ma silną relację z Ojcem chce Mu pomóc i dzielnie podejmuje walkę o królestwo Taty.
Szczególna historia miłości między Bogiem Ojcem a konkretnym człowiekiem rozpoczyna się w sakramencie chrztu świętego. To wtedy powstaje „nowe stworzenie”, to jest moment w którym Bóg rodzi nas na nowo i włącza do swojego Boskiego życia. Dzięki Duchowi Świętemu stajemy się prawdziwymi dziećmi Bożymi i możemy uczestniczyć w osobowej relacji Syna z Ojcem. To Syn nas nauczył, że Boga możemy nazywać Ojcem i dzięki swojej śmierci i zmartwychwstaniu włączył nas w tę niesamowitą relację z Ojcem, uczynił nas uczestnikami Boskiej natury (por. 2 P 1, 4). To właśnie w relacji między Osobami Trójcy Świętej znajduje się fundament doświadczenia Bożego Ojcostwa, a dzięki wszczepieniu w Chrystusa mamy w tym doświadczeniu swój udział. Tak właśnie będzie wyglądało nasze szczęście w wieczności – nie na wpatrywaniu się w Boga z zewnątrz, ale na byciu z Nim wewnątrz tej trynitarnej relacji. To jest nasz cel, którego zapowiedź i początek możemy przeżywać już teraz, będąc w łasce uświęcającej, w prawdziwej relacji z Bogiem, naszym najprawdziwszym i najlepszym Tatusiem. Ojcem
Nie da się ukryć, że odkrywanie ojcowskiej miłości Boga, budowanie z Nim relacji wymaga codziennego oczyszczania swojego serca z tych różnych spraw, które przeszkadzają w spotkaniu. Z niepotrzebnych naleciałości, niedobrych doświadczeń, nieuporządkowanych spraw czy sytuacji. To normalne, że będę próbował sam się z tym uporać. Czy to się uda? Nie wiem, ale wiem, co zrobię, gdy się jednak nie uda. Tak jak małe dziecko, któremu coś się nie udało – pobiegnę do Ojca. On na pewno sobie z tym poradzi.