— We wrześniu 2001 roku ukazał się przekład ekumeniczny Nowego Testamentu i Psalmów. Trwają prace redakcyjne nad Starym Testamentem. Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć, jak doszło do tego przekładu, kiedy rozpoczęły się prace nad nim?
— Decyzja o rozpoczęciu prac nad ekumeniczną wersją polskiego tłumaczenia Pisma Świętego zapadła, po krótkich konsultacjach Redakcji Naukowej Biblii Tysiąclecia z Komitetem Krajowym Towarzystwa Biblijnego w Polsce, w roku 1995. Międzywyznaniowy zespół tłumaczy, ostatecznie liczący trzydzieści osób, stworzyli przedstawiciele Kościołów: Katolickiego, Prawosławnego, Ewangelicko–Augsburskiego, Ewangelicko–Reformowa- nego, Ewangelicko–Metodystycznego, Polskokatolickiego, Starokatolickiego Mariawitów, Chrześcijan Baptystów, Zielonoświątkowego i Adwentystów Dnia Siódmego. W trakcie prac dołączyli także przedstawiciele Kościoła Zborów Chrystusowych. Przygotowując realizację tego od dawna oczekiwanego przedsięwzięcia, postanowili oni pracować w duchu wzajemnego zrozumienia i dobrze pojętego ekumenizmu.
— Skąd zaczerpnięto teksty stanowiące podstawę przekładu ekumenicznego? Jakimi zasadami kierowano się w pracy nad przekładem? Czy istnieją jakieś ogólne wytyczne co do tłumaczeń tego typu?
— Przekład nasz, podobnie jak i inne przekłady ekumeniczne Pisma Świętego na języki współczesne, kieruje się zasadami zgodnymi z Wytycznymi do współpracy międzywyznaniowej w tłumaczeniu Biblii, opracowanymi w 1987 roku przez Watykański Sekretariat do spraw Jedności Chrześcijan i Zjednoczone Towarzystwa Biblijne, dostosowanymi jednak do realiów polskich.
Uzgodniono, że Nowy Testament będzie tłumaczony z wydania krytycznego tekstu greckiego Nowego Testamentu The Greek New Testament, ed. K. Aland, C.M. Martini, B.M. Metzger, Stuttgart 1994, wyd. 4, Stary Testament z wydania krytycznego tekstu hebrajskiego Biblia Hebraica Stuttgartensia, ed. R. Kittel, Stuttgart 1990, wyd. 4 oraz, w odniesieniu do ksiąg istniejących tylko w języku greckim, z wydania krytycznego tekstu greckiego Starego Testamentu Septuaginta, ed. A. Rahlfs, Stuttgart 1982. Po ostatecznym przyjęciu, że Nowy Testament będzie tłumaczony z greckiego wydania krytycznego Nowego Testamentu The Greek New Testament postanowiono, że wersety, których brak w bieżącym tekście tego wydania krytycznego, a są uwzględnione w przypisie, będą potraktowane tak samo w przygotowywanym przekładzie. Również śródtytuły, podział akapitów, miejsca wyróżniające cytaty, dodatkowe wyróżnienie poezji, numeracja wersetów, odnośniki biblijne — to wszystko zostało przyjęte za wspomnianym wydaniem krytycznym.
Ponieważ nasz przekład jest tłumaczeniem wspólnym dla różnych wyznań, przyjęliśmy zasadę, że w przypisach znajdą się tylko konieczne informacje historyczne, geograficzne, zwyczajowe czy lingwistyczne, raczej bez komentarzy teologicznych, które niezmiernie trudno jest uzgodnić w tak szerokim gronie przedstawicieli różnych wyznań.
Do ekumenicznego przekładu Nowego Testamentu dołączyliśmy też wstęp do całego wydania i wstępy do poszczególnych Ksiąg oraz dodatek, wprowadzający czytelnika w świat Biblii, opracowane w dużej mierze w oparciu o materiały udostępnione przez Towarzystwo Biblijne we Włoszech.
Warto zauważyć, że nasze podejście do sposobu tłumaczenia i tłumaczonego tekstu stopniowo ulegało zmianom. Było to efektem blisko sześcioletniej pracy nad tłumaczeniem oraz doświadczeniem związanym z cząstkowymi publikacjami. Zespół tłumaczy, pracując równocześnie nad Starym i Nowym Testamentem, postanowił bowiem stopniowo publikować cząstkowe wyniki swoich działań translatorsko–redakcyjnych. Zamiar cząstkowych publikacji został zrealizowany w odniesieniu do Nowego Testamentu. Jako pierwsza pojawiła się Ewangelia według św. Mateusza, następnie Ewangelia według św. Marka i Ewangelia według św. Łukasza.
— Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć, jak przebiegały prace nad przekładem ekumenicznym? Czy nie było trudności w ustalaniu jednobrzmiącej wersji w gronie tłumaczy reprezentujących różne wyznania?
— W ramach podjętych prac translatorskich komisja tłumaczy rozpoczęła swoją pracę od przekładu ewangelii synoptycznych. Okazało się jednak, że w tak licznym gronie, tworzonym przez dziesięć osób, nie zawsze obecnych w tym samym składzie z powodu licznych zajęć poszczególnych członków, trudno jest sprawnie tłumaczyć zdanie po zdaniu, wyraz po wyrazie i jednocześnie zachowywać w miarę podobny styl oraz konsekwentnie czuwać nad przestrzeganiem przyjętych zasad. Postanowiono więc pozostałe księgi Nowego Testamentu rozdzielić na poszczególnych tłumaczy. Przygotowane zaś przez nich tłumaczenia były następnie przekazywane jeszcze innym biblistom do konsultacji i analizowane przez międzywyznaniową komisję tłumaczy. Uzyskane w ten sposób teksty były poddawane jeszcze weryfikacji. Okazało się jednak, że wprawdzie został przyspieszony proces tłumaczenia ksiąg Nowego Testamentu, lecz w dalszym ciągu nie rozwiązano problemu zachowania w miarę jednolitego stylu i przestrzegania tych samych zasad tłumaczenia. Wręcz przeciwnie, problem ten jeszcze bardziej się zarysował. Zlecono więc redakcję tekstu, włącznie z redakcją naukową, mojej osobie, a w tej pracy cenną pomocą służyła pani Małgorzata Platajs z Kościoła Ewangelicko–Augsburskiego, dziś dyrektor generalny Towarzystwa Biblijnego w Polsce.
Prace nad ostateczną redakcją tekstu trwały prawie dwa lata. Powstała w wyniku prac redakcyjnych wersja tekstu była na bieżąco poddawana konsultacji polonistycznej i rozsyłana do Kościołów. Przełożeni poszczególnych Kościołów delegowali zaś swoich przedstawicieli i w gronie tych osób, przy moim udziale jako redaktora naukowego, ekumeniczny przekład Nowego Testamentu uzyskiwał ostateczną postać. W dyskusjach, niejednokrotnie bardzo żywych, tak zabiegano o ostateczne brzmienie tekstu, by uwzględniając uwagi poszczególnych Kościołów nie stanąć w sprzeczności z brzmieniem tekstu oryginalnego.
— Przy przekładach wszelkiego rodzaju zawsze pojawia się pytanie o to, w jaki sposób tłumaczyć: czy być wiernym literalnie, tłumaczyć niejako słowo w słowo, czy też dbać o to, by w języku przekładu dany tekst brzmiał jak najpiękniej, nawet, jeśli wymaga to odejścia od oryginału. Jaką metodę przyjęto przy tłumaczeniu ekumenicznym Pisma Świętego?
— Podstawową zasadą naszego przekładu jest wierność oryginałowi, dlatego też czytelnik nie znajdzie w nim nawiasów kwadratowych z wyrazami dodanymi. Tam jednak, gdzie tekst grecki jest zrozumiały, a werbalne tłumaczenie jest niezbyt czytelne, rzadko, ale decydowaliśmy się bądź na powtórzenie koniecznego słowa, bądź na jego zaniechanie, wciąż jednak pytając siebie, czy zmiana nie zaszkodzi wierności tekstowi oryginalnemu. Tam z kolei, gdzie oryginał grecki ma dopełnienie czy podmiot wynikający jedynie z kontekstu, a język polski dla przejrzystości domaga się umieszczenia ich w tekście, dodawaliśmy wspomniane dopełnienie czy podmiot. Tam natomiast, gdzie mamy do czynienia z typową składnią właściwą jedynie dla greki czy też semityzmami, staraliśmy się przełożyć dane zwroty czy zdania zgodnie z zasadami współczesnego języka polskiego, nie zapominając jednak o podstawowym pytaniu o to, czy nadal pozostajemy wierni zawartości treściowej oryginału.
Aby osiągnąć większą przejrzystość tekstu, unikaliśmy, gdzie tylko było to możliwe, łączenia zdań współrzędnie złożonych. Staraliśmy się więc, by zdania przekładu były w miarę krótkie i zwięzłe, co jednak było trudne do zrealizowania w wypadku Listów św. Pawła (zob. np. Rz 1,1–6).
Zabiegaliśmy też, aby słowa, szczególnie kluczowe słowa dla wiary, istotne dla poszczególnych wyznań, zawierające szerszy zakres znaczeniowy niż te, za pomocą których się je tłumaczy, w zależności od kontekstu były oddawane przez różne terminy. Typowym przykładem jest tu grecki czasownik metanoéō, który jest tłumaczony przy użyciu następujących polskich odpowiedników: nawrócić się, opamiętać się, zmienić sposób myślenia.
Po raz pierwszy, gdy weźmiemy pod uwagę polskie przekłady, zabiegaliśmy o Synopsę z prawdziwego zdarzenia, czyli o takie samo tłumaczenie w paralelnych tekstach identycznych w grece zdań czy terminów, przekazanych w trzech ewangeliach synoptycznych, czyli w Ewangelii według Mateusza, Marka i Łukasza.
— Współczesny język religijny coraz częściej sięga do zwrotów z języka potocznego. Nawet z ambony można usłyszeć, że „Jezus jest cool”. Pismo Święte, tekst natchniony, z pewnością wymaga szczególnego języka. Jaki jest zatem język przekładu ekumenicznego?
— Świadomie zrezygnowaliśmy z archaizacji języka, którą, chyba niesłusznie, utożsamia się zbyt często z dostojeństwem i powagą. Chcemy bowiem, aby przekład ten odzwierciedlał współczesny język polski, nie podążając ani w stronę zbytniej potoczności, ani w stronę czcigodnych, lecz przebrzmiałych już tradycji translatorskich. Dlatego zrezygnowaliśmy definitywnie z niektórych bardzo „dostojnych” i w tradycji przekładowej ugruntowanych określeń, jak na przykład: zaprawdę mówię wam — zastępując przez zapewniam was, rzekł — przez powiedział, godzien — przez godny, wszystek — przez cały, onego czasu — przez w tym czasie itd. To samo dotyczy przyimków z grupy tak zwanych przestarzałych, jak na przykład: przeto, tedy, atoli, czemuż, pierwej. Nie spotka się też u nas przenoszenia do innych wyrazów odczasownikowych „–ś”, jak na przykład: któraś, tyś, niceśmy. Nikt też nie znajdzie mię zamiast mnie. Tłumacząc zadawaliśmy sobie nieustannie pytanie: „Czy tak się dzisiaj mówi?” Z troską próbowaliśmy na nie odpowiadać, dobierając takie znaczenie słów, które, naszym zdaniem, jest najbardziej bliskie współczesnej, dobrej polszczyźnie. Były jednak sytuacje, w których musieliśmy przystać na przyjęte już tak zwane „czcigodne”, wyparte z codziennego, mówionego języka terminy, jak na przykład niewiasta. Termin ten możemy bowiem wielokrotnie zastąpić słowem kobieta, ale gdy stajemy wobec wydarzeń związanych z Marią, matką Chrystusa, dziwnie brzmi w odniesieniu do niej słowo kobieta, zwłaszcza z ust Syna w słowach wypowiadanych z krzyża: „kobieto, oto twój syn” (J 19,26), więc pozostawiamy tradycyjne tłumaczenie niewiasto.
Niektóre starożytne terminy, dziś, jak się wydaje, dla większości niezrozumiałe, jak na przykład tunika, kohorta, staraliśmy się tam, gdzie jest to możliwe, zastąpić takimi współczesnymi odpowiednikami, jak koszula, oddział. W Dziejach Apostolskich jednak raczej tego nie czyniliśmy, gdyż są one w dużej mierze dziełem kronikarskim, a nawet w znacznej części dziennikiem z podróży.
Zgodnie z tendencją współczesnej polszczyzny ograniczyliśmy używanie imiesłowów, a zwłaszcza imiesłowu czasu przeszłego z końcówką „–wszy”, „–łszy”. Tak częste w grece imiesłowy w większości wypadków zastąpiliśmy przez formy osobowe. Jest to zgodne z duchem języka polskiego, a sam przekład staje się dzięki temu nie tylko bardziej jasny, ale i bardziej współczesny.
— W jakim stosunku pozostaje przekład ekumeniczny do wcześniejszych przekładów Pisma Świętego? Czy wzorowano się na tych przekładach, czy może szukano nowych sposobów przekładu?
— Była nam obca pogoń za nowością, ale jednocześnie byliśmy otwarci na wszelkie osiągnięcia współczesnej biblistyki. Dążyliśmy do ponownego odczytania tekstów oryginalnych, starając się, o ile to możliwe, w wierności oryginałowi bronić się przed obciążeniami wynikającymi z tradycyjnych tłumaczeń. Stąd na przykład dotychczasowy przekład tekstu dotyczącego rozwodu (Mt 19,9), który brzmi:
– w Biblii Tysiąclecia: A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę — chyba że w wypadku nierządu — a bierze inną, popełnia cudzołóstwo;
– w Biblii Warszawskiej: A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży;
– w Biblii Poznańskiej: Powiadam wam, że każdy, kto rozwodzi się z żoną z wyjątkiem przypadku rozpusty, a żeni się z inną, cudzołoży;
– w Biblii Warszawsko–Praskiej: Otóż Ja wam mówię: ktokolwiek oddala swoją żonę — chyba że chodzi o małżeństwo nieważne — i bierze inną, popełnia cudzołóstwo;
w naszej Biblii Ekumenicznej tłumaczymy: Mówię wam: Kto oddaliłby swoją żonę z innego powodu niż nierząd i poślubił inną, cudzołoży.
Zachowując wierność oryginałowi pozostawiliśmy różnoraki zapis nazwy Jerozolimy. Jest to nade wszystko istotne w dziełach Łukasza, gdyż, jak się wydaje, ma tam znaczenie teologiczne. Dlatego nazwa tego samego miasta raz brzmi Jerozolima, gdy chodzi o miasto jako takie, innym razem natomiast Jeruzalem, gdy autor używa tej nazwy, jak można przypuszczać, w znaczeniu teologicznym.
Z kolei zgodnie z osiągnięciami współczesnej biblistyki tekst czterech pierwszych wersetów prologu Ewangelii według św. Jana (J 1,1–4) powinien brzmieć następująco:
1 Na początku było Słowo, a Słowo było zwrócone ku Bogu i Bogiem było Słowo. 2 Ono było na początku zwrócone ku Bogu. 3 Przez Nie wszystko się stało, a bez Niego nic się nie stało. To, co się stało 4 w Nim, było życiem. Życie zaś było światłością ludzi...
Różni się od dotychczasowych tłumaczeń:
– Biblia Tysiąclecia: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, [z tego], co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi;
– Biblia Warszawska: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało. W nim było życie, a życie było światłością ludzi;
– Biblia Poznańska: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało. Co się stało, w Nim było życiem, a życie było światłością ludzi;
– Biblia Warszawsko–Praska: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Było Ono u Boga na początku. Wszystko stało się przez Nie; bez Niego nie stało się nic z tego, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłem dla ludzi.
Różnicę stanowi szczególnie interpunkcja wersetu 3. i 4. oraz tłumaczenie zwrotu pròs tòn Theón. Zwrot ten był dotychczas przekładany statycznie — „u Boga”. Uważano bowiem, że skoro Jan pisząc swoją Ewangelię posługiwał się greką koine, to pròs z accusativem, odpowiednik w grece koine statycznego para z dativem, powinno być tłumaczone statycznie, czyli u („u Boga”). Tymczasem okazuje się, że Jan w Ewangelii posługuje się pròs z accusativem we wszystkich miejscach, w których występuje ten przyimek poza prologiem, w znaczeniu dynamicznym, właściwym grece klasycznej, a nie w znaczeniu statycznym, właściwym grece koine. Czy istnieje zaś jakikolwiek logiczny powód, dla którego tylko w prologu miałby się nim posłużyć w sensie statycznym? Dynamika relacji pomiędzy Słowem a Bogiem może być z kolei w tym symbolicznym hymnie obrazem działania Ducha Świętego.
Gdy chodzi natomiast o interpunkcję wersetu 3. i 4., to krytyka teksu wykazuje, że interpunkcja wersetu 3. w naszym przekładzie jest zgodna z interpunkcją przekazaną przez najstarsze rękopisy, pochodzące z III, V i IX wieku, a także przez takich ojców Kościoła, jak: Ptolemeusz (według Ireneusza — przed 180 r.), Teofil Aleksandryjski (†412 r.), Ireneusz (przekład łaciński, przed 395 r.), Tertulian († po 220 r.), Klemens Aleksandryjski
(† przed 215 r.), Orygenes (†254 r.). Taką też interpunkcję przyjęto już w Biblii Poznańskiej. Interpunkcja przekazywana natomiast przez Biblię Tysiąclecia, Warszawską czy Warszawsko–Praską pojawiła się na Wschodzie w IV w. u Euzebiusza (†339), Dydyma (†398), Jana Chryzostoma (†407), Teodora (†428). Rozpowszechniła się zaś w V w., i to na skutek polemiki z arianami, którzy dla obrony swoich idei posługiwali się wersją przyjętą przez nas. Interpunkcja zaś wersetu 4. jest konsekwencją przyjętej interpunkcji w wersecie 3. i logiki tekstu, budowanej na bazie jego egzegezy.
— Czy wszelkie, przynajmniej konieczne na „pierwszy rzut oka” zmiany zostały wprowadzone? Czy może występuje konflikt pomiędzy dosłownością literalną a idei?
— Zamierzaliśmy również termin Żyd, tak w użyciu rzeczownikowym, jak i przymiotnikowym, zastąpić brzmieniem wywodzącym się z oryginału — Judejczyk. Takie tłumaczenie jest bowiem zgodne z tekstem oryginalnym, jak i odpowiada współczesnej tendencji, wynikającej z dialogu chrześcijańsko–żydowskiego. Uzmysławia, że tekst biblijny nie zajmuje się sytuacją wszystkich Żydów, ale konkretnych, i tylko ich postawę ocenia w konkretnej sytuacji i czasie. Szczególnie została na to zwrócona uwaga podczas XI Sympozjum Teologicznego Kościół a Żydzi i judaizm, przebiegającego pod hasłem Żydzi w Nowym Testamencie, które odbyło się 15 grudnia 1999 roku w Warszawie, na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Po licznych konsultacjach i dyskusjach postanowiliśmy jednak zachować dotychczasowy, tradycyjny sposób przekładu, gdyż termin Judejczyk mógłby się w odbiorze współczesnego czytelnika zbyt jednoznacznie kojarzyć jedynie z terytorium pochodzenia, tracąc niezmiernie istotne skojarzenia religijne, a tym samym, mimo dosłowności przekładu gubić sens oryginału.
— Niektóre zwroty biblijne są nam tak bliskie, ze nie wyobrażamy sobie, by mogły one brzmieć inaczej. Tymczasem, gdy weźmiemy do ręki przekład ekumeniczny, okazuje się, że tam brzmią one zupełnie inaczej. Z czego to wynika, dlaczego zdecydowano się na zmiany?
— Tłumacząc, nieustannie zabiegaliśmy o obiektywność translatorską. Tradycyjne katolickie tłumaczenie terminu kecharitōménē w scenie Zwiastowania brzmi „łaski pełna” (Łk 1,28; zob. Biblia Tysiąclecia, Biblia Warszawsko–Praska). Termin ten jest zaś tzw. passivum theologicum, uwypuklającym działanie Boga i dlatego u nas brzmi jednoznacznie: „obdarowana łaską”, podobnie jak w protestanckiej Biblii Warszawskiej, gdzie mamy do czynienia z tłumaczeniem: „łaską obdarzona”.
Przykładem troski o wierność oryginałowi przy równoczesnym wyczuleniu na teologię Kościołów może też być fragment Mk 7,14–23, który dotyczy pokarmów, a szczególnie ww. 18 i 19 tego fragmentu. W tłumaczeniu ekumenicznym, na które nalegał Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, do tej pory rozróżniający pokarmy czyste i nieczyste, wersety te brzmią:
18 Odpowiedział im: Czy i wy tego nie rozumiecie? Czy nie dostrzegacie, że to, co z zewnątrz dostaje się do człowieka, nie może go uczynić skalanym, 19 bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i jest wydalane na zewnątrz, oczyszczając wszystkie pokarmy? (podobnie Biblia Warszawska).
Biorąc pod uwagę Dz 10,14, gdzie w trakcie widzenia św. Piotra jakby wielkiego płótna zstępującego z nieba, pełnego wszelkich zwierząt czworonożnych, płazów i ptaków (zob. Dz 10,11–12), występują terminy koinós i akáthartos jednocześnie, i uwzględniając określenia leksykalne, postanowiliśmy koinós tłumaczyć jako skalane, a akáthartos jako nieczyste. W wersecie 18 występuje właśnie koinós, stąd tłumaczenie: „nie może go uczynić skalanym”.
Bardziej istotny problem dotyczy końcowej części w. 19, a dokładniej katharídzōn (oczyszczając). Świadczą o tym choćby ingerencje kopistów w tekst oryginalny, którzy zamiast katharídzōn umieszczali inne formy tego czasownika:
– katharídzon (od IX w.);
– katharídzei (od V w);
– katharídzetai (IV w.)
Na korzyść katharídzōn przemawiają jednak inne rękopisy z IV, V, VIII i IX wieku.
Aby zrozumieć sens ostatniego zdania, należy wspomniany imiesłów zamienić na właściwą formę osobową. W tym celu konieczne jest ustalenie podmiotu dla tej formy czasownika. Z konstrukcji tworzących pewną jedność literacką ww. 18–19 wynika, że mogą być dwa podmioty:
· domyślny — Jezus. Wówczas powyższy fragment mógłby brzmieć:
18 Odpowiedział im: Czy i wy tego nie rozumiecie? Czy nie dostrzegacie, że to, co z zewnątrz dostaje się do człowieka, nie może go uczynić skalanym, 19 bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i jest wydalane na zewnątrz? W ten sposób (tak) oczyścił wszystkie pokarmy (zob. Biblia Tysiąclecia, Biblia Poznańska, Biblia Warszawsko–Praska);
· gdy przetłumaczymy w. 19 werbalnie: i jest wydalane do kloaki (afedrôna) — afedrôna. W takim wypadku tekst brzmiałby:
18 Odpowiedział im: Czy i wy tego nie rozumiecie? Czy nie dostrzegacie, że to, co z zewnątrz dostaje się do człowieka, nie może go uczynić skalanym, 19 bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i jest wydalane do kloaki, która oczyszcza wszystkie pokarmy?
Ponieważ więc istnieją dwie możliwości tłumaczenia tekstu, w brzmieniu przekładu ekumenicznego zachowaliśmy tłumaczenie dosłowne, part. oczyszczając, a w przypisie wskazaliśmy dwie możliwości interpretacji tego imiesłowu, który w języku polskim nie jest określony rodzajowo.
Doceniając znaczenie kontekstu i uwzględniając zwyczaje współczesne Jezusowi inaczej przetłumaczyliśmy tradycyjną scenę kuszenia Chrystusa przez św. Piotra (Mt
16,22–23). Dotychczasowe tłumaczenia są następujące:
– Biblia Tysiąclecia: A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku;
– Biblia Warszawska: A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie;
– Biblia Poznańska: A Piotr, wziąwszy Go na bok, zaczął Go strofować: — Miej litość nad sobą, Panie, to Cię nie może spotkać! A [Jezus] obróciwszy się powiedział Piotrowi: — Zejdź mi z oczu, kusicielu, nakłaniasz mnie do złego, bo nie po bożemu myślisz, ale po ludzku;
– Biblia Warszawsko–Praska: Wtedy Piotr, odprowadziwszy Go na bok, począł Go upominać mówiąc: Niech Cię Bóg zachowa, Panie! Nie, to nigdy nie może Ci się przydarzyć! Lecz On, odwróciwszy się powiedział do Piotra: Odejdź ode Mnie, szatanie! Jesteś mi zawadą dlatego, że twoje myśli nie pochodzą od Boga, lecz od ludzi!
My natomiast fragment ten przetłumaczyliśmy słowami: Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął stanowczo odwodzić od tego, mówiąc: Bóg jest Ci życzliwy, Panie, nigdy to Ciebie nie spotka! Lecz On odwrócił się i powiedział do Piotra: Idź za Mną, szatanie! Jesteś Mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.
„Idź za Mną, szatanie!” — jest to tłumaczenie werbalne, bez doszukiwania się jakiejś przenośni. W czasach Jezusa bowiem uczniowie chodzili za swoim nauczycielem. Piotr zaś, który teraz jeszcze nie rozumie właściwie nauki Jezusa i jest kusicielem, przeciwnikiem – szatanem, musi niejako ponownie wstąpić do szkoły Chrystusa, iść za Nim, by zrozumieć, że iść za Jezusem znaczy współcierpieć z Nim. Takie tłumaczenie sugeruje przecież także kontekst kolejnego wersetu: Następnie oznajmił uczniom: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje (Mt 16,24).
Myślę, że kończąc to bardzo zwięzłe omówienie ważniejszych założeń, zmian i ich podstaw w ekumenicznym przekładzie Nowego Testamentu warto jeszcze zaznaczyć, że przekład ekumeniczny jest czymś bardzo specyficznym. Uzgadnianie w gronie wielu osób brzmienia tekstu, nieraz wyraz po wyrazie, wiersz po wierszu, nie było łatwe. Na każdej bowiem z zaangażowanych w to dzieło osób ciążyła nie tylko translatorska tradycja i teologia jego Kościoła, ale i własne, jakże różne upodobania i preferencje językowe. Po długich i nieraz trudnych dyskusjach osiągaliśmy jednak consensus. Świadomi jesteśmy, że nie byłby on możliwy bez szczególnego Bożego błogosławieństwa dla tego dzieła i dobrej woli wszystkich zaangażowanych osób.
— Dziękuję bardzo za przybliżenie nam istoty przekładu ekumenicznego. Z pewnością weźmiemy go do ręki świadomi trudu, w jakim powstawał i bogactwa różnych wyznań, które łączy Słowo Boże.
rozmawiała Marta Dalgiewicz