"I żyli długo i szczęśliwie..." W baśniach przed ślubem zdarzają się rozmaite przeciwności, natomiast po ślubie jest łatwo i prosto. Tak łatwo i prosto, że wystarczy skwitować to jednym, zacytowanym przed chwilą zdaniem. Jednak w życiu - co doskonale wiemy - tak bardzo łatwo i prosto nie bywa. Czy mamy więc szansę na to, by żyć długo i szczęśliwie? I czy mamy na to jakiś wpływ? Czy szczęście w małżeństwie to loteria? A może trzeba szukać i przebierać, przyjmować i odrzucać, dopasowywać tak długo, aż znajdzie się właściwą „drugą połówkę pomarańczy"? A może po prostu nie ma szans na szczęście, bo ludzie się za bardzo różnią, wystarczy przecież rozejrzeć się dookoła...
Tak naprawdę chodzi o to, aby z jednej strony nie bujać w obłokach i nie żyć naiwnym pocieszaniem „jakoś to będzie", a z drugiej - nie dać się omamić negatywnej wizji świata i nie uwierzyć, że liczy się tylko kasa i zysk, a na piękną miłość nie ma szans.
Dojrzały chrześcijanin wie, że z pomocą Bożej łaski jest w stanie dokonać rzeczy z pozoru niemożliwych. Ale wie też, że to nie dzieje się samo, że z Bożą łaską trzeba współpracować, że wspaniały Boży plan dla naszego życia trzeba wciąż odczytywać i wprowadzać w życie, i że nasza skażona grzechem natura potrafi się ostro przeciwko Bożej wizji świata buntować. Trzeba więc nad tą naturą (czyt. nad sobą) wciąż pracować.
Ludzie wchodzący na wspólną drogę, decydujący się zawrzeć małżeństwo powinni wiedzieć i pamiętać, że biorą na siebie bardzo odpowiedzialne zadanie. Otóż mają doprowadzić - żona męża, mąż żonę - do Pana Boga piękniejszymi, lepszymi, bardziej dojrzałymi, świętymi... Sakrament małżeństwa zapewnia wszelkie potrzebne ku temu łaski... Widząc to, co dzieje się wokół nas, widząc jak wiele jest bólu i problemów, trudno czasem w to uwierzyć. Ale Pan Bóg nie zawodzi. Jego łaska jest na wyciągnięcie ręki. Zawsze.