Poznajemy Ducha Świętego jako Tego, który przychodzi do człowieka i jest aktywny. Nie chodzi o przychodzenie w znaczeniu przemieszczania się, ale ów tajemniczy ruch to doznawanie za każdym razem nowej łaski
Gdy święty Jan Paweł II na placu Zwycięstwa w Warszawie modlił się „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, nikt nie przypuszczał do czego nasz naród te słowa doprowadzą. Siostra Bogna Młynarz wspominając swoje postanowienie codziennej modlitwy do Ducha Świętego zauważyła, że koniecznie powinna być do tego dołączona instrukcja obsługi, bo – uwaga! – to się wszystko spełnia.
Jeśli pojmiemy Ducha Świętego jako żywą działającą Osobę, to w tym nie ma miejsca na takie sobie mówienie. Nie ma miejsca na suchą teorię. Tu działa Boży Duch, Ten, który nas przekonuje o równoczesnym działaniu również Boga Ojca i Syna Bożego. Tu stykamy się z rzeczywistością Boga kochającego, który jest i działa w naszym życiu.
Dopiero teraz przychodzi???
W modlitwie do Ducha Świętego jest zazwyczaj skierowana do Niego prośba o przyjście. Przykładem jest choćby pierwsze słowo w najbardziej tradycyjnym hymnie Veni Sancte Spiritus! Nigdzie nie ma nakazu, że tak ma wyglądać modlitwa do Ducha Świętego, a jednak zwykle prosi się o Jego aktywność.
Duch Święty zstąpił na Apostołów w Wieczerniku w Dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2). Towarzyszyły temu niezwykłe znaki. Niewątpliwie to jest taki „centralny” tekst o przychodzącym Duchu Świętym. Ale już wcześniej w tekstach biblijnych przecież ten Duch był już obecny. Maryja poczęła z Ducha Świętego (Łk 1,35), Duch Święty zstąpił na Jezusa w czasie chrztu w Jordanie (Łk 3,22a), a Jezus był przekonany o stałej asystencji Ducha Świętego (Łk 3,18.21b). Jego proroczy ślad zauważamy nawet w Starym Testamencie: unosił się nad wodami (Rdz 1,2b), ożywił armię Izraelitów (Ez 37), przyszedł do Eliasza w lekkim powiewie (1Krl 19,12).
Za każdym razem poznajemy Ducha Świętego jako Tego, który przychodzi do człowieka i jest aktywny. Święty Tomasz z Akwinu podpowiada nam, że nie chodzi o przychodzenie w znaczeniu przemieszczania się, ale ów tajemniczy ruch to doznawanie za każdym razem nowej łaski. Skutkiem działania w nas Ducha Świętego są dary i owoce. Może to objawiać się w widocznym efekcie albo wzroście w cnocie.
Mimo więc, że ciągle wołamy „przyjdź”, nie zmienia to faktu, że On już przyszedł i został nam dany.
Nie ma człowieka bez Ducha Świętego
Tradycyjnie za prorokiem Izajaszem wyliczamy siedem darów Ducha Świętego. Lektura Pisma Świętego i doświadczenie pokazują, że to obdarowanie jest znacznie obfitsze, począwszy od daru, który dany został każdemu człowiekowi.
Nie tylko wyznawcy Boga Jedynego, ale również filozofowie starożytni, mówili o duchu wypełniającym człowieka, będącym pierwiastkiem życia. Choć raczej w tym znaczeniu używa się małej litery w słowie duch, to jednak Pismo Święte wskazuje na wiele powiązań między tym duchem ludzkim a Duchem Bożym. Szczególnie zaznacza się to w opowieści o ożywieniu wyschłych kości na pobojowisku w dolinie, gdy prorokowanie Ezechiela do ducha przywraca im życie. Duch utożsamiany jest wręcz z darem życia. Nie przypadkowo więc znaki obecności Ducha Świętego to żywioły: powietrze (wiatr), woda, ogień i ziemia (Stworzyciel). Jego działanie jest tajemnicze jak tajemniczym pozostaje życie człowieka.
Bez odwrotu
Pierwszym doświadczeniem Ducha Świętego jest sakrament Chrztu Świętego: w ciszy dokonujące się wylanie darów uzdalniających do życia w wierze. Ciągiem dalszym tego działania jest utwierdzenie przez Sakrament Bierzmowania. W liturgii wschodniej ten sakrament następuje natychmiast po udzieleniu Chrztu Świętego i określa się go chryzmacją. Trzecim sakramentem, w którym szczególnie podkreśla się namaszczenie Duchem Świętym jest sakrament Święceń. Wszystkie te sakramenty wyrażają powołanie do współudziału w kapłaństwie Chrystusa.
Nie ma mocniejszej pieczęci Ducha Świętego jak te sakramenty. Określa się je charakterem, czyli niezacieralnym znamieniem wpisanym na zawsze w życie chrześcijanina.
Moc w słabości
Skoro jesteśmy namaszczeni Duchem Świętym, możemy liczyć i żyć pewnością, podobnie jak Jezus, że Duch Święty jest „nad nami”. Aby jednak Duch Święty nie był tylko pamiątką postawioną na półce, potrzebna jest żywa relacja z Nim w modlitwie. To On jako Ten, który buduje naszą wiarę, przyczynia się również pośród naszych słabości do tego, by nasza modlitwa była mocna. Nie muszę najpiękniej się wyrażać, by dzięki Duchowi Świętemu najpiękniejsza modlitwa trafiła do Boga. Wystarczy moja otwartość, by Duch Święty kształtował moją modlitwę.
Każdy akt wiary jest otwarciem na działanie w nas Ducha Bożego i zgodę na współpracę z Nim. Wszystko więc rozpoczyna się od naszego „chcę”, bo Duch Święty zawsze jest w gotowości.
Drugi Chrzest?
W pierwszej zwrotce hymnu Veni Sancte Spiritus trzy czasowniki nadają szczególnego narastającego napięcia w modlitwie: przyjdź, nawiedź, napełnij!
Tuż po najuroczystszej Pięćdziesiątnicy, niektórzy Apostołowie wraz z innymi chrześcijanami po raz drugi uczestniczą w ponownym wylaniu się Ducha Świętego. Doniosłe doświadczenie działania Ducha Świętego zwykło się w niektórych środowiskach, szczególnie charyzmatycznych, nazywać chrztem w Duchu Świętym. Oczywiście nie chodzi o powtórne przyjmowanie Chrztu ani o kolejny Sakrament, ale napełnienie się darami Ducha Świętego będące ożywieniem tego, co już w Sakramentach było dane. Duch Święty jest przez człowieka odbierany już nie jako rzeczywistość abstrakcyjna, ale żywa obecna Osoba, której da się doświadczyć.
Prorok Joel zapowiada takie wylewanie się Ducha Świętego na synów i córki izraelskie łącznie z panami i niewolnikami (Jl 3,1-5). Dar Ducha Świętego rozpościera się dalej. W Dniu Pięćdziesiątnicy Ducha Świętego mogli poznać i przyjąć ludzie różnych narodów, którzy tego dnia zgromadzili się na święcie w Jerozolimie.
Kontekst słów proroka Joela wprowadza nas w odniesienie do czasów eschatologicznych. Wylewanie się Ducha Świętego jest przygotowaniem do Sądu Ostatecznego. Kto wtedy wezwie imienia Pana, będzie zbawiony. Doskonale nam te słowa korespondują z przesłaniem świętego Pawła, który zapewnia, że tylko z pomocą Ducha Świętego możemy uznać Jezusa jako swego Pana (1 Kor 12,3), a takie wyznanie z kolei prowadzi nas do zbawienia (Rz 10,9). Otwarcie się na Ducha Świętego jest więc otwarciem serca na zbawienie przyniesione nam przez Jezusa.
W jaki sposób przyjąć dar Ducha Świętego?
Dar Ducha Świętego nie jest czym, co można sobie kupić (Dz 8,17-24). Co więcej, nie da się go nawet wycenić. Duch Święty nie przychodzi dlatego, że coś szczególnego uczynimy. Jezus nam podpowiedział, że istotną postawą jest pragnienie. „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije!” (J 7,37b). Wystarczy to! Z głębi serca pragnąć Ducha Świętego! Efekt? Tak, ta instrukcja się przyda! „Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7,38). Wystarczy włączyć wyobraźnię i zobrazować sobie wartki strumień w górach, u początku jego biegu.
Darów Ducha Świętego przyjmujemy wiele. Może jest ich aż tak wiele, że tworzą one potężną rzekę. Tylko czy w naszym odbiorze nie jest to już ta rzeka z płaskich nizin, która leniwie posuwa się do przodu i dlatego jest przez nas niezauważalna i, wydaje się, nie przynosząca już żadnych owoców? Wróćmy więc do strumienia. Radosnego, pluskającego, a nade wszystko świeżego i wartkiego.
To jest pragnienie, o którym mówi Jezus. Jak widać, nie musisz mieć jakiejś specjalnej godności czy pozycji społecznej albo religijnej. Pragnienie serca wystarcza, by Duch Święty działał w Tobie.
Różnorodność darów
Najwięcej wyjaśnień o działaniu Ducha Świętego zostawił nam na kartach biblijnych święty Paweł. Nieprzypadkowo więc określa się go jako Apostoła charyzmatu, który równoważy siły w stosunku do sprawowanych w Kościele urzędów. Tak dokonuje się relacja tego co ludzkie z tym co Boskie.
W wykładzie na temat działania Ducha Świętego Apostoł ten opisuje nam dary nadzwyczajne, takie dar języków czy tłumaczenia ich, dar uzdrawiania czy dar rozpoznawania duchów (1 Kor 12), które zwykło nazywać się charyzmatami. Największym darem jednak nie są te wychodzące poza naturę naszej rzeczywistości, ale ten, wydawać by się mogło, najbardziej pospolity, a jednak najbardziej potrzebny człowiekowi — dar miłości. Wraz z tym darem są inne, które nie wydają się niczym nadzwyczajnym, a jednak Duch Święty udziela ich w czasie, w którym człowiek najbardziej potrzebuje. A zatem nie musisz doznawać niepojętych doznań, bo Duch Święty jest Ci dany do zwyczajnego życia, które doprowadzi Cię do większej zażyłości z Chrystusem.
We wszystkich tych darach można dostrzec cel nadrzędny, a jest nim wiara i zrozumienie Jezusa. Poznanie Jezusa, nawiązanie z Nim relacji i uznanie Go Panem jest uwielbieniem Boga, a równocześnie prowadzi człowieka do wiecznego zbawienia. Przyjęcie Ducha Świętego prowadzi nas do poznania całej prawdy (J 16,13a).
Święty Paweł pisze o różnorodności charyzmatów. Nie są one równo rozdzielane każdemu, jak również nie stają się one własnością osób, które je otrzymały. To Duch Święty rozporządza, komu jaki dać. W tym kontekście możemy też bardziej konkretnie rozróżnić dary, charyzmaty i owoce Ducha Świętego oraz wspomniany już wcześniej charakter sakramentalny.
Dar jest działaniem odczytywanym przez człowieka jako coś zwyczajnego, funkcjonującego w codziennej rzeczywistości. Dar uświęca tego, kto go otrzymuje, jest predyspozycją do spełnienia posłannictwa tego człowieka. Mimo, iż każdy otrzymuje inny dar, Duch Święty nie czyni w ten sposób podziału Kościoła, ale buduje z niego jedno ciało (1 Kor 12,12-30). Różne są bowiem dary łaski, ale ten sam Duch, i różne posługiwania i działania, ale jeden i ten sam Bóg (1 Kor 12,4-6).
Słowem charyzmat zwykło się określać dary nadzwyczajne, które są udzielane przez Ducha Świętego dla budowania wspólnoty. Charyzmat zasadniczo ma służy innym osobom, niż ta, która go otrzymała. Zwykle jest udzielany więcej niż jednej osobie.
Owocem zaś Ducha Świętego jest to, czego potrzebuje każdy człowiek i Duch Święty obdarowuje nimi każdego (Ga 5,22-23) dla mocnej wiary, której nie da się już zniszczyć.
Czy można stracić dary Ducha Świętego?
Obdarowanie Ducha Świętego jest rzeczywistością bardzo aktywną. Duch Święty nie jest statyczny, ale Osobą zawsze działającą, a więc wszystko, co jest wynikiem Jego działania również podlega przemianom.
Mamy zapewnienie, że nic nas nie może odłączyć od miłości Chrystusowej i że Miłość Boża nigdy się nie skończy i nie wyczerpie. To właśnie jest fundament charakteru, który został odciśnięty w momencie Chrztu Świętego — momentu, kiedy w Miłości Bożej zostaliśmy nazwani dziećmi Boga Ojca. Charakteru nie da się wymazać i to na zawsze pozostanie.
Z drugiej jednak strony pozostaje wolność człowieka i wydarzenia, które wpływają na nasze codzienne decyzje. Jezus przestrzega nas przed zgorszeniami, które prowadzą do utraty wiary. Skoro wiara jest współpracą z Duchem Świętym, to w przypadku utraty wiary tracimy wraz z nią dary Ducha Świętego, a raczej ożywienie Jego działaniem. Największe spustoszenie robi opowiedzenie się przeciwko Duchowi Świętemu, czyli odcięcie się od Jego łaski: sprzeniewierzenie i świadome wyrzeczenie się tego, co prowadzi do zbawienia.
Oprócz drastycznego działania przeciw wierze, możemy być w tej wierze uśpieni. Efektem tego może być zaniechanie podjętej misji czy brak owocowaniu w spełnianiu powołania. Choćby najlepszy i najbardziej utalentowany sportowiec, jeśli nie będzie trenował, nie będzie osiągał wyników. Wiara musi być więc cały czas ożywiana i podsycana słuchaniem Słowa Bożego, Sakramentami i modlitwą. Stąd wszystkie wspólnoty i środowiska ożywiane w Duchu Świętym tym się karmią.
Czy w tej sytuacji nie ma ratunku?
Podziemia Ducha Świętego
Dar Ducha Świętego jednak pozostaje wartościowy do końca. Gdy wyrzucimy banknot, zdepczemy go, wybrudzimy, a nawet wyrzucimy do kosza, czy w ten sposób pozbawimy go wartości? Nawet za zniszczony banknot kupimy tyle samo towaru, co za gładziutki świeżo wydrukowany. Podobnie jest z darami Ducha Świętego. One nigdy nie tracą na wartości. Po prostu drzemią w nas.
Nieraz spotkałem się z opinią ludzi, którzy twierdzili, że gdyby Bierzmowanie mieli kilka lat później, przyjęli by je bardziej świadomie i bardziej by ono wtedy owocowało. Owszem, ale otrzymany wówczas dar w nich się ożywić właśnie wtedy, kiedy go odkryli i docenili. Istota, by pozwolić w sobie te dary ożywić i zadbać o ich rozwój.
Mój wkład
Po pierwsze należy poznać i odkryć, że jest w moim życiu Ktoś taki, jak Duch Święty. Nie tylko przyjąć do wiadomości, ale pozwolić sobie na luksus Jego działania, dopuścić do doświadczenia, które pomaga ożywić relację z Bogiem.
Po drugie trzeba się modlić. Duch Święty pomaga nam nie zatrzymać się tylko na wypowiadanych słowach, ale spotkać się z Bogiem. A więc modlić się w świadomości Bożej Obecności. Proszę Ducha Świętego, aby On sam działał. Uwaga, nie zapomnij o tym, że to działa!
Po trzecie, nie lekceważ natchnień. Natchnienia do modlitwy, aktów wiary, dzielenia się Słowem Bożym czy świadectwem, dzieła miłosierdzia sprawiają, że wiara w nas nie jest tylko samym słowem wypowiedzianym z rozpędu w czasie niedzielnej Mszy, ale żywą prawdą, która przemienia nas i nadaje sens życiu, nawet w obliczu najtrudniejszych wydarzeń i przeciwności losu, szczególnie określanych jako tych „nie do przejścia”. O, tu nadzieja staje się mocna a ostateczne zwycięstwo realne i pewne.
Po czwarte, to ciągłe rozeznawanie, co pochodzi od Ducha Bożego. Wymiernikiem jest owoc. No tak, tylko jak rozeznać wcześniej, by nie wpaść w niewłaściwe skutki i nie dać się wodzić złemu duchowi? Efekty niektórych działań możemy zaobserwować na bieżąco, a na pewno możemy obserwować, co się dzieje w mojej relacji z Jezusem i z bliźnimi.
Po piąte to ciągłe wybieranie na nowo Jezusa i potwierdzanie tego osobistym wyznaniem wiary. Na samym pojedynczym wydarzeniu wybrania Jezusa swoim Panem nie da się żyć w pełni wiarą, jeśli ten wybór nie będzie we mnie trwały. Zatem ponawianie powierzenia się Chrystusowi i uznawanie Go swoim Panem, podtrzymuje mnie we współpracy z Duchem Świętym.
A co z charyzmatami?
Nie dla wszystkich oczywistym jest, że Duch Święty może działać w sposób nadzwyczajny. Tymczasem Słowo Boże potwierdza nam istnienie darów nadzwyczajnych (szczególnie 1 Kor 12-14). Po żywej ich obecności wśród chrześcijan starożytnych, przez wieki były one uśpione w Kościele. Odkryte na nowo w XX wieku nie przeniknęły jednak całej rzeczywistości Kościoła.
Charyzmaty nie są konieczne do zbawienia. W czasie, kiedy o nich zapomniano, również wychowało się mnóstwo ludzi świętych. Zatem nawet, gdy mam z charyzmatem styczność, nie mam obowiązku go ich przyjmować. Co więcej, samo nieprzyjęcie charyzmatów nie sprawi, że moja wiara będzie słabsza. Pismo Świętego również nie przestrzega nas, jakoby Bóg nas miał sądził z przyjmowania charyzmatów, a nawet samo objawianie się charyzmatów nie jest przepustką do nieba na skróty (Mt 7,22-23).
Dary charyzmatyczne dla części chrześcijan stają się żywym obrazem Boga działającego. Jeśli rzeczywiście poruszają ich serca i pogłębiają wiarę, spełniają bardzo konkretne zadanie. Nie są konieczne do wiary, ale mogą być przydatne do żywego przeżywania chrześcijaństwa. Nie można jednak zatrzymać się na samym charyzmacie. Żaden dar Ducha Świętego nie jest celem sam w sobie, ale każdy z nich służy budowaniu wiary i więzi z Jezusem.