2 października wraz z pozostałą dwójką wolontariuszy (przyjaciół☺) przyjechaliśmy na Kopią Górkę. Znamy się dobrze, razem posługujemy w Diecezjalnej Diakonii Wyzwolenia w Białymstoku.
Kiedy zrodził się pomysł na roczny wolontariat? Po obronie licencjatu podjęłam decyzję, że trzeba zrobić przerwę w nauce i zastanowić się głębiej nad swoim życiem, co do dalszego kierunku studiów, powołania, itp… Posługując na tegorocznym COM-ie, głównie w diakonii słowa, usłyszałam propozycję, czy zechciałabym przyjechać do Krościenka na dłużej, właśnie w roli wolontariusza. Długo nie musiałam się zastanawiać. Wstępnie zadeklarowałam, że jestem w stanie opuścić rodzinne strony i po-sługiwać na rzecz Centrum. Bardzo ucieszyłam się, że Ruch, w którym jestem od młodości, daje możliwość zaczerpnięcia ze źródła, rozwoju, formacji, a jednocześnie umożliwia też uczynienie daru z siebie dla innych.
Mam nadzieję, że ten rok, będzie obfitował we wszelkie potrzebne łaski.
Bądź uwielbiony Boże w Ruchu Światło-Życie i w Słudze Bożym ks. F. Blachnickim!
Justyna
Dlaczego podjęłam roczną posługę w Centrum najlepiej zrozumie chyba każdy, kto kiedykolwiek tu choć chwilę posługiwał. Podczas tegorocznej Centralnej Oazy Matki padło zaproszenie do takiej posługi ze strony ówczesnego Moderatora Centrum, ks. Macieja Krulaka, nastąpił czas na modlitwę, przemyślenie i podjęcie decyzji.
Po co to wszystko? Bo kocham to miejsce, bo to w tym miejscu zaczęła się moja przygoda z Ruchem, bo tu jest moje Centrum, Centrum każdego członka Ruchu, o które każdy z nas w taki czy inny sposób powinien się troszczyć. Źródło, przy którym można w każdej chwili zaczerpnąć. Od zawsze porywały mnie rzeczy szalone, pełne przygody, niespodzianek, wymagające wysiłku, pokonywania swoich barier. Bez wątpienia roczna posługa i formacja w Cen-trum naszego Ruchu będzie, już jest, taką przygodą.
A mi pozostaje radość, że przez te kilka miesięcy mam szansę na włożenie kawałka siebie, podarowania jakiegoś odcinka mojego życia Ruchowi i właśnie temu miejscu, które ma byćźródłem pełnym życia. Mogłam kontynuować studia, rozpocząć staż bądź pracę, robić dziesiątki innych rzeczy. Po ludzku wybrałam rozwiązanie najgłupsze z możliwych, jednak patrząc z innej perspektywy wierzę i już zaczynam to dostrzegać, że wybrałam przy pomocy Ducha Świętego najlepsze i najbardziej potrzebne – nie tylko dla mnie – rozwiązanie.
Magdalena
2 października 2013 roku zacząłem swoją posługę rocznego wolontariatu w Centrum Ruchu na Kopiej Górce. Pokrótce napiszę jak do tego doszło.
Na tegoroczny COM przyjechałem, aby otrzymać błogosławieństwo animatora. Wieczorem w dniu przyjazdu (nocowaliśmy w Grywałdzie, gdzie odbywają się oazy wakacyjne naszej diecezji) czułem się strasznie rozbity i nie wiedziałem, co mam dalej robić w życiu. Usiadłem do wieczornej modlitwy, żeby porozmawiać z Bogiem o całym moim życiu oraz, żeby wskazał mi drogę, którą mam iść. Ale to nie była „normalna” modlitwa, był to ciągły płacz, żal połączony z wielką prośbą. Następnego dnia wybrałem się do kościoła w Krościenku i w trakcie tej podróży dalej modliłem się prosząc o to, żeby Bóg pokierował moim życiem. Po przyjeździe najpierw poszedłem porozmawiać z koleżanką, która zadała mi pytanie właśnie o przyjazd na roczny wolontariat do Krościenka. Odpowiedziałem: „Nie wiem. Muszę to przemodlić i porozmawiać z rodziną i przyjaciółmi”.
Zaraz jednak pomyślałem, że nie muszę już rozmawiać, bo to jest dla mnie znak; przecież to Bóg ma kierować moim życiem, sam GO o to prosiłem.
Na wieczornym czuwaniu w Wigilię Zesłania Ducha Świętego, podczas modlitwy o napełnienie Duchem Świętym, kolejny raz oddałem swoje życie Jezusowi i powiedziałem, że jeśli On tego chce, to ja się godzę na wszystko, co mi przygotował. Kiedy wróciłem do pokoju późnym wieczorem, napisałem smsa, że zgadzam się przyjechać na rok wolontariatu do Krościenka. Następnego dnia w niedzielę, około południa mieliśmy już wyjeżdżać do domu. Wcześniej jednak zdążyłem zajść do Kaplicy Chrystusa Sługi i wszystko jeszcze raz powierzyć Panu Bogu. Powiedziałem w duszy: „Jezu, jeżeli Ty chcesz, abym tutaj przyjechał na ten rok, to pokieruj moimi sprawami tak, aby to wszystko się udało”.
I tak wróciłem do domu, a życie toczyło się dalej. W wakacje wybrałem się do jezuitów na upragnione rekolekcje „Szkoła kontaktu z Bogiem”. To właśnie tam Bóg powiedział mi, po co to wszystko. Ostatniego dnia rekolekcji wieczorem na adoracji przed Najświętszym Sakramentem usłyszałem słowa od Boga: „Jedziesz tam po to, abym mógł być w twoim życiu na pierwszym miejscu, ażeby nikt ani nic tobie Mnie nie przysłoniło”. Teraz już nie mogłem Bogu odmówić i miesiąc później zjawiłem się w Krościenku nad Dunajcem w Centrum Ruchu.
Po tych kilku tygodniach pobytu na Kopiej Górce mogęśmiało powiedzieć, że ten czas nie będzie czasem straconym i Bóg będzie, a nawet już jest na pierwszym miejscu w moim życiu. Dlatego zachęcam, zaufaj Jemu w pełni i niech Bóg prowadzi Twoje życie, tak jak prowadzi moje, a na pewno nie będziesz tego żałował!
Grzesiek