Lot, podobnie jak niegdyś Noe (7,1), został ostrzeżony o zbliżającej się zagładzie (w. 13). Tym razem jednak czas pozostały do katastrofy był o wiele krótszy. I choć aniołowie znali wady rodziny Lota, w podzięce za jego gościnność, cała rodzina otrzymała szansę na ratunek (por. Joz 6,22). Zdaniem rabinów Lot miał w Sodomie cztery córki. Dwie mieszkały z nim (w. 8) a dwie miały już mężów i mieszkały osobno i stąd w opowieści pojawiają się zięciowie (w. 12). I, jak przystało na patriarchalną kulturę, to z nimi, a nie z córkami, rozmawiał Lot. Został jednak wyśmiany (w. 14). Rabini podkreślają, że szyderstwo czyni dyskusję niemożliwą, gdyż każdą próbę udowodnienia czyjejś racji obraca się w żart. Według żydowskich komentatorów po wypełnieniu nakazu aniołów i ostrzeżeniu zięciów, Lot nie ponosił już za nich odpowiedzialności, nie tworzyli z nim najbliższej rodziny. Zamężne córki zginęły wraz z mężami. Zdaniem rabinów dwie młodsze córki zostały ocalone ze względu na Mesjasza. To od nich wzięli początek Moabici i Ammonici (w. 37n), zaś od Moabitki Rut i Ammonitki Naamah matki Roboama miał według żydowskiej tradycji wywodzić się Mesjasz (por. Mt, 1,5-7).
Kolejna scena jest niejako odwróceniem historii przybycia aniołów do Sodomy (w 15n). Słowo „wstań” sugeruje, że aniołowie zrywają Lota o świcie z łóżka. Lot jednak zwlekał (w. 16). Jakże inne są charaktery Lota i Abrahama. Lot lubił dobrze żyć, był miękki i niezdecydowany. Według rabinów ociągał się, bo chciał ocalić swoje bogactwo. Aniołowie okazali mu wręcz łaskę, używając wobec niego siły (w. 16). Nie mogli czekać. Lot został ocalony, ale i ukarany. Całe jego mienie przepadło – mógł uratować jedynie swoje życie. Aniołowie polecają mu, by uciekał w góry (w. 17). Zdaniem rabinów miał udać się do Abrahama, który mieszkał „na wysokości”. Lot bał się jednak, że przy porównaniu jego uczynków ze sprawiedliwością Abrahama wypadłby blado i zasłużyłby na karę. Orygenes, interpretując ten fragment alegorycznie, twierdził, że Lot, który uniknął kary tylko dzięki swojej gościnności, nie był tak doskonały, by natychmiast po wyjściu z Sodomy iść w „górę”. Znajdował się w połowie drogi między doskonałością a podłością. Sam Lot dał o sobie negatywne świadectwo, uważając, że wskazane przez niego miasto (w. 20) będzie lepsze od miejsca wybranego przez Boga (w. 17). Najwyższy w swoim miłosierdziu przychylił się do prośby i dostosował do słabości Lota. Aniołowie czekali ze zniszczeniem miasta do czasu ewakuacji (w. 22). Tora uczy nas tu, jak wielką siłę ma modlitwa. Nawet wtedy, gdy ten, który ją wznosi, nie jest tak doskonały, jak Noe, czy wierzący, jak Abraham.
Na Sodomę spadł deszcz ognia i siarki (w. 24). Mieszkańcy Sodomy, którzy niegdyś płonęli pożądliwością, teraz spłonęli fizycznie (w. 25). Sodoma stała się widocznym znakiem gniewu Boga wobec grzeszników. Do dziś region Morza Martwego jest bezpłodny, a słona deszczówka nie daje roślinom wzrostu. Od tamtej pory zagłada Sodomy stała się symboliczna (Pwt 29,22 2P 2,6) i świadczy na wieki, że grzech prowadzi do ruiny.
Podczas ucieczki żona Lota odwróciła się i została zamieniona w słup soli (w. 26). Komentatorzy przez wieki zastanawiali się nad jej winą. Czy chodziło o przekroczenie zakazu anioła (w. 17)? A może zbytnio utożsamiła się ze zniszczonym miastem lub odwróciła się z powodu niewiary, by zobaczyć, czy aby na pewno miasto zostało zniszczone? Może liczyła na to, że jej zamężne córki idą za nimi? Może wreszcie szkoda jej było majątku zostawionego w Sodomie? Ten właśnie grzech zdaje się przypisywać jej Jezus (Łk 17,31n). Możemy z tej historii wyciągnąć naukę, że życie ma zawsze wartość nadrzędną. Ryzykowanie go dla pieniędzy jest grzechem zasługującym na surową karę.
Abraham poszedł w miejsce, w którym wczoraj się modlił (w. 27). Chciał zobaczyć wynik swoich modlitw i ujrzał zagładę Sodomy (w. 28). Czytelnik wie, w przeciwieństwie do Abrahama, że prośba patriarchy była skuteczna, a Bóg uratował Lota wraz z córkami. Tora uczy nas tu, by kiedy się modlimy, sprawdzać efekty naszych próśb. Zdaniem rabinów ojciec Abraham uczy nas też porannej modlitwy i pokazuje, że warto mieć do modlitwy stałe miejsce.
Jezus, porównując Kafarnaum do Sodomy, mówił, że sprzeciwianie się Ewangelii jest grzechem nawet gorszym od grzechu sodomitów (Mt 11,23n). Miejmy to w pamięci, studiując Dobrą Nowinę. Zapominając o niej, powinniśmy czuć się bardziej zagrożeni niż sodomici, bo nie umieramy na ciele, tylko na duchu.