ks. Franciszek Blachnicki
(165 -maj -czerwiec2009)
z cyklu "Czego uczy nas Tora?"
Ruben Lewi Symeon Rdz 49, 1-7
Karol Madaj
Umierający Jakub przywołał synów, by przekazać im ojcowskie błogosławieństwo. Tworząc wspólnotę wokół łoża śmierci, chciał pokazać swoim dzieciom, że przetrwanie ludu Bożego zależy od tego, czy nie powtórzą błędów synów Abrahama i Izaaka, od tego, czy będą jednym, solidarnym narodem. Synowie Izraela byli szczególnie podatni na podziały. To przecież one, po śmierci Salomona, doprowadziły do rozłamu królestwa, klęski militarnej i wygnania do Babilonu. Jakub kazał zgromadzić się synom, żeby przekazać im błogosławieństwo, czy może raczej: proroctwo. Wszyscy komentatorzy zgadzają się bowiem co do tego, że „czasy późniejsze” należy pojmować w sensie eschatologicznym lub mesjańskim.
Jakub oznajmia synom, co się im „przydarzy”. Tora używa tu słowa „powoła”, by wskazać, że cokolwiek się wydarzy w życiu dzieci Jakuba i w życiu ich potomków, będzie Bożym wezwaniem. Izraelici dostali różne misje: królewskie, kapłańskie, nauczycielskie, kupieckie. Wszystkie te powołania były dane po to, by pokolenia, jak koła zębate w maszynie, zgodnie współpracowały dla osiągnięcia szczytnego celu. Mają rację rabini, podkreślając, że powołaniem synów Jakuba było służenie Bogu. Z perspektywy całej historii zbawienia wiemy, że ta służba Boża miała polegać przede wszystkim na tym, by przygotować miejsce dla przyjścia Mesjasza.
Nie dla wszystkich słowa ojca były przyjemne. Pierwszych trzech synów spotkało raczej przekleństwo niż błogosławieństwo. Według prawa pierworodny Ruben powinien dostać podwójną część spadku po ojcu (Pwt 21,15-17). On jako pierwszy owoc męskiej siły Jakuba (w. 3) był niejako uświęcony, powołany do tego, by być dla swoich braci duchowym przywódcą (Wj 13,2). Lecz to właśnie jego spotyka jedno z największych potępień w Księdze Rodzaju (w. 4). Ruben niewątpliwie ciężko zgrzeszył (35,22). Jednak Jakub wyjątkowo długo milczał na ten temat. Być może bał się gniewu syna, tego, że oburzony może przejść na stronę Ezawa. Zdaniem Rabinów zwłokę Jakuba należy tłumaczyć roztropnością starego ojca. Według nich Izrael pokazał, jak powinna wyglądać konstruktywna krytyka. Jakub nie skarcił syna w emocjach, zaraz po przewinieniu, lecz po latach, uważnie dobierając słowa. Dzięki temu wśród braci nie powstał rozłam, a ponadto dostali lekcję, że grzech, nawet ukryty, w końcu zostanie ukarany.
Ruben „kipiał” jak woda (w. 4), która nie ma granic, dopóki się jej nie wleje w ramy naczynia. Był porywczy jak fala powodzi, która pędzi, taranując wszystko, co napotka. Nie myślał o konsekwencjach swoich czynów. Taki człowiek nie może być przewodnikiem dla innych. Najstarszy syn sprofanował ojcowskie łoże (w. 4). Coś, co było nieskalane, uczynił nieczystym. Tora uczy nas tu, że fizyczne zjednoczenie małżonków jest święte (por. Hbr 13,4), ono jest obrazem tęsknoty człowieka za zjednoczeniem z Bogiem.
Ruben stracił swoje przywileje. Kapłaństwo przejął Lewi, władzę królewską Juda, a podwójną porcję dziedzictwa Józef. Pokolenie Rubena nie wydało na świat nikogo znaczącego dla historii Izraela, żadnego wodza, sędziego czy proroka. Możemy się domyślać, że najstarszy syn pokornie przyjął ojcowskie napomnienie. Późniejsze błogosławieństwo Mojżesza świadczy o tym, że choć po latach potomkowie Rubena stanowili jedynie małą grupę (Pwt 33,6), nie przestali jednak być częścią Ludu Wybranego.
Po wyjaśnieniu, dlaczego pierwszeństwo nie należy się pierworodnemu, należało wyjaśnić dlaczego nie dostanie się też dwóm następnym w kolejności braciom. Jakub karci ich wspólnie, gdyż w zmowie dopuścili się przestępstwa (w. 6). Ojciec potępia ich niepohamowaną żądzę zemsty i okrucieństwo wobec mieszkańców Sychem (34, 1-29). Ciekawe, że Jakub nie potępił synów, lecz ich gniew (w. 7). Stary ojciec, podobnie jak Bóg, potrafił odróżnić grzech od grzesznika. Kompani zostali rozdzieleni i już nigdy nie mieli ze sobą współpracować.
Pokolenie Symeona zostało wchłonięte przez Judę (Joz 19,1.9; brak wzmianki o nim w Pwt 33). Lewici nie mieli swojego udziału w ziemi Kanaan i zostali rozproszeni po całym kraju. Jednak dla nich przekleństwo stało się błogosławieństwem. Pozbawieni wprawdzie znaczenia jako społeczność świecka, odegrali za to ważną funkcję religijną. Zapisali się w historii Izraela jako pełni gorliwości słudzy Bożego kultu (Pwt 33,10n; Wj 32,26-30).