Niedawno obejrzałem w telewizji TNV program „Super Niania”. W programie tym „super niania” odwiedza różne rodziny mające kłopoty z wychowaniem swoich dzieci i stara się podpowiedzieć rodzicom jak powinni sobie radzić.
Podczas obserwacji jednej z takich rodzin niania zauważyła, że mieszkające w tym domu dziewczynki oglądają bardzo dużo telewizji. Potrafiły przez 2 godziny siedzieć na krześle obrotowym, kręcić się i wpatrywać w lecący program telewizyjny (nie w jakiś film czy program w telewizji, ale we wszystko, co tam było po kolei). Z drugiej zaś strony niania zauważyła, że w tej rodzinie rodzice nie spędzają czasu na zabawie z dziećmi. A jak jest u nas i jak było w naszych domach rodzinnych? Czy nasi rodzice potrafili bawić się z nami, czy raczej tylko zlecać nam zdania lub patrzeć jak bawią się dzieci?
Czasami jak idę z moimi dziećmi na plac zabaw, to widzę, że dzieci bawią się, a większość rodziców albo patrzy na nie, albo rozmawia z innymi rodzicami, albo czyta swoją książkę czy gazetę. A dzieci czasami potrzebują kogoś, kto pomoże się im bawić, bo widać, że nie mają pomysłu. I rzeczywiście, jak nie moje dzieci, to dzieci sąsiadów zazwyczaj chcą się bawić, gdy pytam czy zabawimy się teraz w berka lub chowanego.
Sam pamiętam z dzieciństwa, że bardzo imponowali mi ojcowie, którzy grali z nami, małymi wtedy chłopakami, w piłkę nożną.
Czasami dorośli myślą, że trzeba bawić się tylko z niemowlaczkami, ewentualnie maluszkami w piaskownicy, ale potem dzieci już bawią się same. Rzeczywiście są chwile, gdy dziecko świetnie bawi się samo, ale czasami potrzebuje naszego pomysłu w co się zabawić lub nawet naszego współuczestnictwa w zabawie.
Czasami dorośli nie bawią się ze swoimi dziećmi, bo są zagonieni i nie mają czasu. To prawda, że mamy teraz wiele pracy, ale myślę, że można zaproponować dzieciom układ, pomóżcie mi teraz w pracy, a potem wspólnie się pobawimy. Tylko dotrzymajmy tej zawartej umowy! Zwróćmy przy tym uwagę, że często dzieci taką wspólną pracę, zwłaszcza jeśli nie są to ich codzienne obowiązki, mogą potraktować jako zabawę. Często, gdy wyciągam skrzynkę z narzędziami, aby coś naprawić w domu, to mój pięcioletni synek robi przegląd moich narzędzi, pyta się co do czego służy i bierze zawiasy do drzwi ze skrzyneczki i bawi się „swoimi małymi młoteczkami”.
Czasami problemem jest to, że zabawa, w którą chce bawić się dziecko, po prostu nas nudzi. Ale możemy spróbować namówić dziecko na inną ciekawą dla wszystkich zabawę albo spróbować rozszerzyć wyznaczoną nam przez dziecko rolę tak, aby była dla nas ciekawa. Ja na przykład czasami nudzę się bawiąc się autkami, ale budowanie czegoś dla tych autek jest już dla mnie ciekawe.
Czasami myślimy, że taka zabawa już nam nie przystoi, co inni o nas pomyślą itd. Zastanówmy się wtedy, co nasze dzieci o nas myślą i jakimi bohaterami możemy być dla nich, gdy pobawimy się z nimi. A zdanie naszych dzieci powinno być dla nas ważne.
Czasem problemem może być to, że nie wiemy, w co się bawić. Może więc parę pomysłów. W oglądanym przeze mnie programie super niania poleciła przygotować rodzicom słuchowisko dla dzieci (na podstawie bajki Jana Brzechwy „Ptasie Radio”), a także narysować całą rodziną na ogromnej kartce bajkę. Każdy rysował jedną rzecz i dopowiadał jedno zdanie do bajki. Dla mnie to wspaniałe pomysły!
Na świeżym powietrzu na pewno przydatne są zabawy ruchowe – berek, ścigany, ciuciubabka czy zabawa w chowanego. Pamiętajmy tylko, aby dać bawić się dzieciom a nie pokazać im, że biegamy najszybciej. Tak samo w zimie, nic nie stoi na przeszkodzie dla rodzinnej wyprawy na narty, sanki, lodowisko, lepienie bałwana czy chociażby wojnę śnieżkową.
Podobnie jest z grami – piłką nożną, badmintonem itp. Dzieci zapewne będą zadowolone mogąc czasami zagrać z nami. A my zyskamy przy tym również trochę ruchu, którego często nam brakuje przy obecnym trybie życia.
Nie zapominajmy też o starych dobrych grach planszowych, kartach (dla młodszych to Piotruś, ale starsze dzieci pewnie lubią zagrać w tysiąca) a może nawet warcabach czy szachach.
W domu na pewno pomocne są też prace plastyczne. Możemy robić rysunki i urządzać potem domowe wystawy (na przykład na drzwiach wejściowych), możemy spróbować zrobić jakiś ciekawy model czy domek dla lalek, a może uszyć ubranka dla lalek czy misiów.
Sięgnijmy też pamięcią do naszego dzieciństwa i pomyślmy, co wtedy sprawiało nam wielką radość, w co uwielbialiśmy się bawić, albo bardzo chcieliśmy, ale niegdyś się nie udało. Być może mamy okazję zrobić to teraz z naszymi dziećmi.
Pomyślmy zarówno o tym, co było dla nas ważne, gdy byliśmy małymi dziećmi jak i dorastającą młodzieżą. Pamiętam na przykład, że w ostatnich klasach szkoły podstawowej i w liceum jeździłem na rajdy turystyczne i bardzo imponowały mi całe rodziny, które też uczestniczyły w takich rajdach. Może uda się nam znaleźć nawet zajęcie czy zabawę, którą sprawi przyjemność również naszym nastoletnim dzieciom.
Wykorzystajmy zabawę po to, aby być blisko z dziećmi i wzmacniać naszą rodzinę. To na pewno wszystkim przyniesie korzyść.