Miłosierdzie Boga potrafi nas poruszyć kiedy doznajemy go sami. Może jednak ono również nas oburzyć, kiedy jest okazywane tym, którzy w naszym odczuciu bardzo nagrzeszyli
Jestem po prostu wściekły – ta szopka którą ojciec odstawił dla mojego młodszego brata jest oburzająca. Wybiegł mu naprzeciw, rzucił się na szyję, potem uczta, mięsiwo z utuczonego cielaka, muzyka, tańce, pierścień na rękę, sandały i najlepsze szaty. Obrzydliwe, hojność nie do pomyślenia wobec utracjusza, zarozumiałego i bezmyślnego rozpustnika, któremu wydawało się, że może żyć według własnych zachcianek. Przecież wrócił nie dlatego że zmądrzał, tylko że go głód ścisnął. Ojciec chyba rozum stracił, że wzruszył się takim „nawróceniem”. A to że ja, zawsze przy ojcu, że haruję jak wół, że nigdy się mu w niczym nie sprzeciwiłem, to ma za nic. Co ja z tego mam – figę, żadnej wdzięczności. Takie miłosierdzie, to niesprawiedliwość!
*
Niby dostałem co było obiecane, ale czuję się wyrolowany. Dlaczego Gospodarz dał te same pieniądze tym, którzy pracowali krócej? Ci ostatni – to żenujące, ledwo godzinę robili, a zarobili tyle co ja. Widać że gościu leży na kasie, skoro stać go by za godzinkę roboty płacić jak za cały dzień. Chyba mógł coś dorzucić nam, którzyśmy tyrali cały dzień, w najgorszym skwarze. Gdzie tu sprawiedliwość, dlaczego ci co lenili się cały dzień mają to samo co ja za cały dzień harówki? Jak on mógł nas zrównać z tymi obibokami? Należało nam się więcej!
*
Spójrz, jak taki gość jak Nauczyciel może iść do domu tego zdrajcy własnej krwi? To sługus obcej władzy, płaszczący się przed nimi, byle tylko dorwać się do koryta, a własnym ziomkom zdziera skórę. Zobacz jaki upasiony na naszej niedoli, mały obrzydliwy chciwus. Jak Nauczyciel może z takim siadać do stołu i jeszcze objadać się za jego brudne pieniądze?