W mocy Ducha Świętego
(206 -lipiec -wrzesień2015)
z cyklu "Z Kopiej Górki"
Niezwykła pielgrzymka
Aleksandra Rogowska
To historia sprzed prawie roku, warta jednak przypomnienia. Może kogoś zainspiruje ten przykład. 16 września 2014 r. wieczorem na Kopią Górkę zawitał niezwykły pielgrzym, ks. Adam Skutela, który dotarł do Krościenka po kilku dniach pieszej wędrówki.
Ks. Adam Skutela jest kapłanem archidiecezji katowickiej (13 lat kapłaństwa), w Ruchu Światło-Życie od wielu lat, związany z Diakonią Wyzwolenia, członek Unii Kapłanów Chrystusa Sługi, moderator rejonowy w dekanacie Gorzyce. Jest kapelanem Wojewódzkiego Ośrodka Leczenia Odwykowego i Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Gorzycach.
Co Księdza zainspirowało do takiej pielgrzymki? Jaka była intencja?
Dlaczego pielgrzymka? Pielgrzymowaniem zaraził mnie mój tata. Po raz pierwszy w życiu pielgrzymowałem do Piekar Śląskich po wczesnej Komunii Świętej. Potem była Częstochowa, Ostra Brama i cztery lata temu Santiago de Compostela. Właśnie wtedy byłem odpowiedzialny w Katowicach za Ośrodek Profilaktyczno-Szkoleniowy im. ks. Franciszka Blachnickiego i tam zrodziła się pierwsza myśl o pielgrzymce. Zacząłem przygotowywać plan trasy. Jednak na tym się skończyło, bo nastąpiła zmiana parafii. Pomysł wrócił w 2013 roku, kiedy byłem w Krościenku na rekolekcjach kapłańskich. Pamiętam, że pytałem w sekretariacie na Kopiej Górce, czy ktoś przyszedł na nogach do grobu Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, ale nie słyszano o tym. To mnie upewniło, że trzeba wrócić do pomysłu sprzed lat.
Co do intencji, to były właściwie trzy: pierwsza – o rychłą beatyfikację Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego; druga – za cały Ruch Światło-Życie ; trzecia – dziękczynna za łaski i dobra otrzymane przez Ruch Światło-Życie w ciągu mego życia.
Jaką trasą Ksiądz wędrował?
Wyruszyłem z miejsca zamieszkania, czyli z Gorzyc, gdzie jestem kapelanem Wojewódzkiego Ośrodka Leczenia Odwykowego i Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Jak obliczyłem, przeszedłem ponad 200 kilometrów. Kolejne dni prowadziły przez: Cieszyn, Wisłę Jawornik, Węgierską Górkę, Korbielów, Zubrzycę Górną, Ludźmierz, Dursztyn – dokładnie „Wichrówkę”.
Wędrowałem przez osiem dni, choć muszę przyznać, że trasa była zaplanowana na dziewięć. Drogę przeszedłem sam, choć wiele osób towarzyszyło mi duchowo przez modlitwę i wsparcie telefoniczne czy esemesowe.
A gdzie były noclegi?
W czasie planowania trasy chodziło mi o to, żeby noclegi były w miejscach, gdzie mógłbym odprawić Mszę świętą oraz żeby były to miejsca związane z życiem i posługą Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Zatem był to Cieszyn, gdzie w parafii św. Marii Magdaleny był wikariuszem, czy „Wichrówka” koło Dursztyna, gdzie obecnie jest Pustelnia Sługi Bożego. Nocowałem też w miejscach związanych z Ruchem Światło-Życie, jak Wisła Jawornik, gdzie znajduje się Dom Formacyjny Ruchu. Kolejne miejsca to domy rekolekcyjne u oo. Dominikanów w Korbielowie i Ludźmierzu przy sanktuarium Matki Bożej. Nocowałem też na probostwie, a raz proboszcz parafii załatwił mi nocleg w Agroturystyce.
Czy zdarzały się kryzysy?
Tak. Myślałem, że kryzys fizyczny zacznie się w trzecim dniu, a doświadczyłem go w czwartym. Przyczyniło się do tego długość trasy – 40 kilometrów oraz deszcz i wiatr. Towarzyszyły mi też duchowe kryzysy, jednak nie były tak mocne. Wzmacniała mnie modlitwa różańcowa oraz codziennie rozważanie jednego z 10 kroków ku dojrzałości chrześcijańskiej w oparciu o modlitewnik „Pielgrzymowanie miłości” z 2003 r.
Może trafiły się szczególne spotkania?
Było ich wiele. Krótkich i długich. Jednak najbardziej wspominam to w Wiśle Jaworniku, gdzie odbywała się KODA. To właśnie w tym miejscu mogłem sobie przypomnieć czas, gdzie rozpoczynałem moją drogę jako animator.
Drugie ważne spotkanie to spotkanie z Andrzejem, który opowiadał mi historię swojego życia. Mówił, jak Bóg, przez Słowo Boże, w czasie kiedy doświadczał bólu i cierpienia z powodu utraty swoich dzieci, wkroczył w jego życie. Niesamowita historia.
Trzecie szczególne – to w Pustelni Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego na „Wichrówce” w Dursztynie na Spiszu. Miejsce na uboczu. Niesamowite widoki na Tatry. Przyjęły mnie tu bardzo gościnnie Panie z Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła. Miejsce niezwykłe, by odnaleźć, spotkać Boga.
rozmawiała: Aleksandra Rogowska