Nie jest naprawdę członkiem Ruchu, nie zrozumiał jego istoty ten, kto nie wprowadził w swoje życie praktyki Namiotu Spotkania
W szóstym drogowskazie nowego człowieka czytamy następujące słowa: „modlitwa jest oddechem nowego życia, wielkim przywilejem i radością nowego człowieka, źródłem mocy i dziełem Ducha Świętego w nas; dlatego chcę być wierny praktyce codziennego Namiotu Spotkania”.
Spróbujmy wejść w głąb istoty tej modlitwy, która jest jednym z darów pozostawionych nam przez Założyciela na drodze formacji; darem, bez którego trudno mówić o wzroście duchowym nie tylko każdego członka Ruchu Światło-Życie, ale każdego chrześcijanina. Ks. Franciszek Blachnicki powiedział, „że nie jest naprawdę członkiem Ruchu, nie zrozumiał jego istoty ten, kto nie wprowadził w swoje życie praktyki Namiotu Spotkania”. W przybliżeniu istoty tego daru będę się opierała w głównej mierze na konferencjach Założyciela spisanych w małej książeczce: „Namiot Spotkania”, będącej częścią serii: „Szkoła modlitwy”, do której lektury szczerze zachęcam.
Punktem wyjścia do zrozumienia istoty Namiotu Spotkania jest tekst biblijny Wj 33,7-20. „Jeżeli chcemy nauczyć się prawdziwej modlitwy, to musimy sięgnąć do tego tekstu i ciągle do niego wracać, aż zrozumiemy całą jego głębię i zarazem całą głębię tego, co nazywamy modlitwą”. Może warto, zanim pójdziemy dalej w rozważaniach, sięgnąć w tym momencie po ten tekst i powoli go przeczytać.
Mojżesz zaś wziął namiot i rozbił go za obozem, i nazwał go Namiotem Spotkania. A ktokolwiek chciał się zwrócić do Pana, szedł do Namiotu Spotkania, który był poza obozem. Ile zaś razy Mojżesz szedł do namiotu, cały lud stawał przy wejściu do swych namiotów i patrzał na Mojżesza, aż wszedł do namiotu. Ile zaś razy Mojżesz wszedł do namiotu, zstępował słup obłoku i stawał u wejścia do namiotu, i wtedy [Pan] rozmawiał z Mojżeszem. Cały lud widział, że słup obłoku stawał u wejścia do namiotu. Cały lud stawał i każdy oddawał pokłon u wejścia do swego namiotu. A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. Potem wracał Mojżesz do obozu, sługa zaś jego, Jozue, syn Nuna, młodzieniec, nie oddalał się z wnętrza namiotu.
Mojżesz rzekł znów do Pana: „Oto kazałeś mi wyprowadzić ten lud, a nie pouczyłeś mię, kogo poślesz ze mną, a jednak powiedziałeś do mnie: «Znam cię po imieniu i jestem ci łaskawy». Jeśli darzysz mnie życzliwością, daj mi poznać Twoje zamiary, abym poznał żeś mi łaskawy. Zważ także, że ten naród jest Twoim ludem”. [Pan] powiedział: „Jeśli Ja osobiście pójdę, czy to cię zadowoli?” Mojżesz rzekł wtedy: „Jeśli nie pójdziesz sam, to raczej zakaż nam wyruszać stąd. Po czym poznam, ja i lud mój, że darzysz nas łaskawością, jeśli nie po tym, że pójdziesz z nami, gdyż przez to będziemy wyróżnieni ja i Twój lud spośród wszystkich narodów, które są na ziemi?” Pan odpowiedział Mojżeszowi: „Uczynię to, o co prosisz, ponieważ jestem ci łaskawy, a znam cię po imieniu”.
I rzekł [Mojżesz]: „Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę”. [Pan] odpowiedział: „Ja ukażę ci mój majestat i ogłoszę przed tobą imię Pana, gdyż Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, komu Mi się podoba”. I znowu rzekł: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu”.
Z tekstu biblijnego wynika kilka prawd dotyczących modlitwy. Zwraca na nie uwagę ks. F. Blachnicki (...):
– Modlitwa jest spotkaniem dokonującym się między osobami – między osobą człowieka a osobą Boga.
– Modlitwa jest przeżyciem obecności Boga – powinna się rozpocząć od stanięcia w obecności Boga; od uświadomienia sobie, że Bóg jest obecny dla mnie – tu i teraz.
– Modlitwa jest ćwiczeniem wiary – „Jeżeli modlitwa nie jest ćwiczeniem wiary czy aktem wiary, to wtedy właściwie nie ma modlitwy. Wtedy może być klepanie – jak mówimy – pacierzy, recytowanie pewnych formuł, spełnianie jakichś czynności z przyzwyczajenia, z poczucia obowiązku czy w oparciu o przekonanie, że to ma jakieś magiczne znaczenie. To nie jest modlitwa. Modlitwa bazuje na wierze”.
– Modlitwa jest rozmową przyjacielską, twarzą w twarz, sam na sam z Bogiem. „Kto nie potrafi modlić się będąc sam na sam z Bogiem, kto nie potrafi rozmawiać z Nim jak z przyjacielem, ten naprawdę nie rozumie jeszcze istoty modlitwy. Modlitwa społeczna, wspólna domaga się swojego źródła, z którego pochodzi cała jej głębia i autentyzm, domaga się modlitwy osobistej, bezpośredniej, którą nazywamy Namiotem Spotkania”.
– Modlitwa jest rozmową w atmosferze zaufania, przyjaźni.
– Modlitwa jest spotkaniem, w którym pierwsze słowo należy do Boga; człowiek jest tym, który daje odpowiedź na to słowo.
– Modlitwa jest obecnością przyjaciela, który miłuje, któremu mogę powiedzieć o swoich potrzebach i troskach.
– Treścią modlitwy są plany Boże wobec człowieka, poznanie woli Bożej względem człowieka (Bóg wie lepiej, co człowiekowi jest potrzebne do szczęścia).
– Droga modlitwy zaprasza człowieka do wytrwałości:
Nigdy się nie zniechęcić, nigdy z tej drogi nie zrezygnować. Choćby przez długie miesiące mój Namiot Spotkania, moja modlitwa była tylko doświadczeniem własnej pustki i niemocy, niezdolności do wyjścia z siebie i do spotkania Boga, to jednak trwam, mimo wszystko nie rezygnuję. Poświęcam na Namiot Spotkania regularnie codziennie swój czas, jestem do dyspozycji Boga i żadne ciemności, żadne oschłości, żadne niepowodzenia nie prowadzą mnie do rezygnacji, do zejścia z tej drogi. To jest właśnie rzeczywistość modlitwy.
Ks. Blachnicki zwraca także uwagę na czas i miejsce Namiotu Spotkania. Miejsce powinno być oddzielone, z dala od zgiełku i hałasu (trzeba „wyjść z obozu”, opuścić obóz), dające możliwość bycia sam na sam z Bogiem. Ważne jest, by w czasie modlitwy nikt nie przeszkadzał, stąd najlepszym miejscem jest kościół i przebywanie przed Panem Jezusem obecnym w tabernakulum (tabernakulum z łac. oznacza „namiot”). Często jednak nie mamy takiej możliwości, wtedy trzeba zadbać o takie miejsce w domu, w którym nic mnie nie będzie rozpraszało w czasie modlitwy.
Tak jak o miejsce, tak również trzeba zadbać o czas. Powinien to być taki moment, w którym jestem całkowicie do dyspozycji Boga i w którym wszystkie inne sprawy pozostawiam na zewnątrz. Nie jest to czas, w którym nadrabiam obowiązkowe czytania lub myślę o sprawach, do których za chwilę muszę wrócić. Trzeba zostawić te sprawy „w obozie” i wejść do Namiotu Spotkania – to konieczny warunek. Każdy sam musi zobaczyć, kiedy w jego planie dnia czas na Namiot Spotkania będzie najlepszy, bo warto pamiętać, by był to czas najlepszy. Doświadczenie wielu osób, także i moje, pokazuje, że najlepszy czas jest rano. Odłożenie na późniejszą godzinę bardzo często powoduje, że zapominamy, że jesteśmy przemęczeni, rozdrażnieni. „Nie traktuję Boga poważnie, jeśli nie mam dla Niego czasu”.
Tym, którzy potrzebują schematu Namiotu Spotkania, polecam poniższy przebieg znajdujący się także w materiałach formacyjnych Ruchu:
1. Przygotowanie – znalezienie odpowiedniego miejsca i czasu, przyjęcie właściwej (niezbyt wygodnej) pozycji ciała.
2. Modlitwa:
– wzywanie pomocy Ducha Świętego;
– uświadomienie sobie obecności Boga – przyjaciela; oddanie mu tego, co jest we mnie;
– uświadomienie sobie, że Bóg pragnie do mnie mówić przez słowa Pisma Świętego;
– czytanie tekstu biblijnego;
– rozważanie w ciszy przeczytanego słowa – słuchanie, co Bóg przez to słowo mówi do mnie;
– odpowiadanie Bogu na Jego słowo (dziękowanie, uwielbianie, przepraszanie, proszenie);
– podjęcie postanowienia wprowadzenia usłyszanego słowa w życie.
3. Zakończenie – dziękowanie Bogu za spotkanie i słowo, które do mnie kieruje (por. Domowy Kościół. I rok pracy. Konspekty spotkań, Kraków 2012, s. 26.).
Życzę wytrwałości w obcowaniu z Bogiem jak z przyjacielem, twarzą w twarz :).