Patriotyzm

(147 -listopad -grudzień2006)

z cyklu "Czego uczy nas Tora?"

Józef i jego bracia (Rdz 37, 1-12)

Karol Madaj

Jakub osiedlił się w Ziemi Obiecanej i przestał być głównym bohaterem biblijnej narracji (w. 1-2a). Już do końca księgi, będziemy przyglądać się dziejom jego potomków, a w szczególności synowi Racheli - Józefowi. Rozważany dziś fragment stanowi wstęp do całej historii Józefa. Relacja syna Racheli z ojcem i braćmi stanowi bezpośrednie tło jego sprzedania w niewolę i późniejszego pojednania z rodzeństwem.

Jakub miał dwunastu synów. Niestety, podobnie jak jego rodzice i dziadkowie, nie ustrzegł się przed faworyzowaniem jednego z nich kosztem innych. Józef, urodzony gdy Jakub miał 91 lat, według tradycji żydowskiej przypominał wyglądem swoją piękną matkę i został spadkobiercą miłości ojca do Racheli. Nie był kochany wyłącznie za swój wygląd i pochodzenie. Uczucie ojca miało dodatkowe potwierdzenie w Bożym darze rozumu, jakim został obdarzony Józef. Zdaniem żydowskich komentatorów Jakub uczynił Józefa swoim duchowym spadkobiercą i przekazał mu całą wiedzę zdobytą podczas Bożych objawień i medytacji nad nimi.

Józef był nie tylko mądrzejszy i lepiej wykształcony od swoich starszych braci, Jakub wyróżnił go też, dając mu długą szatę z rękawami. Ten drogi stój był znakiem jego wybraństwa i wysokiej pozycji pośród rodzeństwa. (Gdyby ta historia działa się jakieś 3000 lat później, opowiadałaby o ojcu, który w garnitury Hugo Bossa ubiera tylko jednego, i to wcale nie najstarszego, syna.) Trudno się zatem dziwić synom Lei, Bilhy i Zilpy, że odczuwali niechęć do Józefa. Jeżeli przypomnimy sobie rodzinne animozje, wojnę pomiędzy żonami i opisywane w poprzednich rozdziałach niesnaski między Jakubem a dziećmi Lei, to otrzymamy pełny obraz nienawiści, z jaką stykał się Józef. Syn Racheli nie był już dzieckiem i z pewnością miał świadomość tkwiącej w braciach agresji (gdy byli w jego wieku, dokonali masakry w Sychem - zob. Rdz 34). Sam z resztą podgrzewał wojenną atmosferę, donosząc ojcu o złym postępowaniu przyrodnich braci (w. 2). Ich relacje z Józefem były tak napięte, że nie byli się w stanie zdobyć nawet na to, by powitać go grzecznościowym Szalom (w. 4).

Zdaniem rabinów, Tora na negatywnym przykładzie uczy nas tu tego, że nie należy stopniować uczuć do dzieci. Na szczęście ukazuje też pozytywny przykład wymagającej miłości. Jakub nie wychowywał swojego ukochanego syna do bezczynności, lecz do wyrzeczeń i trudu. Józef, mimo iż mógłby spokojnie żyć na utrzymaniu ojca, ciężko pracował jako „pomocnik pasterza" i to jeszcze w towarzystwie niezbyt go lubiących przełożonych (z tekstu oryginalnego wynika, że Józef mając siedemnaście lat był pasterzem i pracował jako chłopiec/sługa przy synach Bilhy i Zilpy - w. 2). Jakub, kochając Józefa, już w młodości uczył go nie tylko samego zawodu, ale także odnajdywania się w trudnych relacjach pracownik - pracodawca.

 I właśnie ten „synek tatusia" opowiedział braciom swoje sny, które wywołały w nich taką zazdrość, że aż szukali okazji do zemsty. Być może braci irytował sam fakt, że to właśnie Józef został obdarzony darem proroczych wizji (w. 19). Ale nie do zniesienia była przede wszystkim treść owych snów. W symbolach nocnych wizji Józef zobaczył swoją przyszłą chwałę i wywyższenie ponad braci. Czy zdawał sobie sprawę z tego, jak jego sny były bolesne dla słuchaczy? Czy kierowała nim pycha połączona z brakiem empatii, a może przekonanie, że proroctwo musi być wypowiedziane, aby mogło zostać spełnione? Czy przypuszczał, że to prorocze słowo będzie dla niego jedynym umocnieniem na długie lata więzienia?

 Bracia Józefa prawidłowo zinterpretowali sny, ale nie chcieli dopuścić do tego, by młodszy brat został władcą. Nie przypuszczali, że ich zbrodnia umożliwi wypełnienie się proroctwa. Ojciec, usłyszawszy sen, skarcił Józefa przy braciach (w. 10). Być może po to, by zlekceważyli widzenie i by nie wzrosła ich nienawiść do Józefa. Izrael był jednak świadom wagi proroctwa i wziął je sobie do serca (w. 11 - dosł. „strzegł tych słów", to samo wyrażenie zostało użyte w Łk 2,19). Jakub, podobnie jak Maryja, rozmyślał nad usłyszanymi słowami i być może domyślał się, że jego ukochany syn, podobnie jak Jezus, będzie musiał jeszcze wiele wycierpieć zanim zostanie wywyższony i zanim uratuje synów Izraela od śmierci.